Zagłębie Lubin - Raków Częstochowa 1:0. Chodyna dał Zagłębiu utrzymanie i tytuł mistrzowski Lechowi Poznań (WIDEO)

Zagłębie Lubin - Raków Częstochowa 1:0

Zagłębie Lubin do meczu z Rakowem przystępowało w roli underdoga. Nie miało noża na gardle, choć wiedziało, że 3 pkt zapewni utrzymanie bez oglądania się na rywali. Co innego Raków, który znał wynik zakończonych kilkadziesiąt minut wcześniej derbów Poznania. Lech wygrał 2:1, więc częstochowianie by pozostać w grze musieli na Dolnym Śląsku wygrać. Remis nie dawał im nic.

Na Stadionie Zagłębia pojawiło się 6072 kibiców, wspierających miejscowych z całych sił. Kibice zebrali się już o 15 na lubińskim Rynku i zorganizowali wspólny marsz na Stadion. Cały mecz mocno wspierali swoją drużynę, która walczyła jak o życie z teoretycznie znacznie silniejszym przeciwnikiem.

Choć na gole musieliśmy zaczekać do doliczonego czasu gry drugiej połowy, to nie było to nudne widowisko. Jedni i drudzy mieli swoje okazje, ale to co najważniejsze wydarzyło się w 91 min. Strzał rezerwowego Cheikhou Dienga łokciem zatrzymał Zoran Arsenić i choć widać było, że Chorwat cofał rękę, to jednak zablokował lecące w światło bramki uderzenie. Sędziowie blisko 3 min analizowali to zdarzenie na wozie VAR i w końcu prowadzący te zawody Paweł Raczkowski wskazał na "wapno". Musiał w tych okolicznościach wręczyć także drugi żółty kartonik Arseniciowi.

Na murawie nie było już Filipa Starzyńskiego ani nawet Patryka Szysza, dlatego ciężar odpowiedzialności wziął na siebie wychowanek Zagłębia Kacper Chodyna i ze stoickim spokojem posłał piłkę w lewy róg bramki, bramkarz rzucił się w prawą stronę i Stadion Zagłębia eksplodował. Zagłębie wygrało i zapewniło sobie utrzymanie w PKO Ekstraklasie. Ten wynik sprawił także, że Lech Poznań został mistrzem Polski.

Za tydzień, w ostatniej serii gier, Zagłębie zagra właśnie z Lechem w Poznaniu. Oba zespoły będą mogły grać już na luzie.