Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zatorski: Do Tokio wracamy silniejsi

Pawel Hochstim
Pawel Hochstim
Krzysztof Kapica
Japonia Pawłowi Zatorskiemu nie może kojarzyć się dobrze. Po raz pierwszy pojechał tam pięć lat temu na turniej o Puchar Świata, ale wszystkie mecze obejrzał z trybun, bo trener Andrea Anastasi nie dał mu szansy w żadnym z meczów. Cztery lata później Zatorski był już podstawowym libero reprezentacji, której jednak brakło jednego seta w meczu z Włochami, by wywalczyć olimpijską kwalifikację. I choć Polacy z jedenastu spotkań Pucharu Świata przegrali tylko jedno, to teraz muszą wracać do Japonii, by jeszcze raz stanąć do walki o miejsce w turnieju olimpijskim w Rio de Janeiro.

Przyjemnie przyjeżdża się na zgrupowanie reprezentacji po wywalczeniu w bezapelacyjny sposób i z wielką przewagą mistrzostwa Polski?
Pewnie, przyjechałem w bardzo dobrym humorze i myślę, że wszyscy zawodnicy z Kędzierzyna czuli podobnie. Wiadomo, że sukcesy uskrzydlają, więc tym fajniej było spotkać się z pozostałymi kolegami z kadry. Mamy przecież przed sobą interesujący sezon, na którym się teraz skupiamy.

To nie jest Pana pierwsze mistrzostwo Polski, ale mam wrażenie, że na pewno poprzedni sezon był najlepszym w karierze. Gdy eksperci po jego zakończeniu rozmawiali nad wyborem MVP to padały tylko dwa nazwiska - Benjamin Toniutti i Paweł Zatorski.
Czułem, że naprawdę grałem najlepiej w życiu. Cieszę się, że nie schodzę poniżej poziomu, który kiedyś sobie wyznaczyłem. Zależy mi, żeby tak było już zawsze. A jeśli ten poziom będzie pomagał odnosić nam sukcesy to bardzo będę się cieszył i oby tak było zawsze.

Najpierw zmiażdżyliście rywali w fazie zasadniczej PlusLigi, a później w trzech błyskawicznych meczach zabraliście mistrzostwo Asseco Resovii Rzeszów. Na czym polegała recepta ZAKSY Kędzierzyn-Koźle na rywali?
Wypracowaliśmy na treningach tę formę, którą mieliśmy przez cały sezon. Nie notowaliśmy wpadek i właściwie w naszej grze w ogóle nie było przypadku. Wychodząc na boisko, bez względu na rywala, byliśmy skoncentrowani, ale także pewni swoich umiejętności, co bardzo nam pomagało. Również w trudnych momentach to pokazywaliśmy, w meczach na styku, gdzie zazwyczaj pierwsi pękali rywale.

A ten Puchar Polski, który przegraliście z PGE Skrą Bełchatów wygrywając wcześniej aż 8:3 w tie-breaku? Nie zachwiał nieco pewnością siebie?
Mógł zachwiać na moment, ale dzisiaj, z perspektywy czasu sądzę, że na dobre nam to wyszło. Jestem przekonany, że dodało nam to kopa, by odpowiednio skupić się na walce o mistrzostwo Polski. Trener powiedział nam co mamy robić, by takich błędów nigdy już nie powtórzyć, by przez różne zachowania przeciwnika nie dać się wyprowadzić z równowagi. Później zaowocowało to tym, że to my walczyliśmy o złoto, a nie zespół z Bełchatowa.

Wydawało się, że Pana pozostanie w ZAKSIE po wywalczeniu tytułu jest czymś naturalnym, ale rozmowy o przedłużeniu kontraktu trochę się przedłużały.
Trochę to trwało. I prezes, i ja chcieliśmy szybko zacząć te rozmowy, bo wiedzieliśmy, że lepiej już przed finałami być pewnym swojej przyszłości. Myślę, że tak samo myśleli inni moi koledzy, którzy przedłużali umowy. Wiadomo, że po tak dobrym sezonie klubowi nie jest łatwo zatrzymać zawodników, ale daliśmy radę. Wielu z nas zostaje w Kędzierzynie i będziemy grali w ZAKSIE dłużej, niż jeden sezon. Cieszy mnie to, bo mamy naprawdę silną drużynę.

Karol Kłos niedawno powiedział mi, że pięć dni urlopu to nawet może za dużo, ale żal mu jest kolegów z Kędzierzyna-Koźla, bo wie jak to jest, gdy brakuje czasu na świętowanie sukcesu. Rzeczywiście brakowało?
Daliśmy jakoś radę trochę poświętować, chociaż wiedzieliśmy, że nie możemy przegiąć, bo przecież po krótkiej przerwie wracaliśmy do treningów. Ale myślę, że chłopaki z ZAKSY, którzy nie są w kadrze, nadrabiają za nas i się bawią. I super, zasłużyli.

Za Panem doskonały sezon klubowy, a przez Panem być może jeden z najwspanialszych w reprezentacji.
Nie zastanawiam się nad tym, staram się po prostu zrobić wszystko, by był jak najlepszy. Najważniejsze jest, by po raz kolejny wypracować dobrą dyspozycję, podtrzymać tę, którą miałem do tej pory i mam nadzieję, że razem z Piotrem Gackiem będziemy przez tą rywalizację pchali drużynę do przodu.

Ale jednak jest to sezon wyjątkowy. Jeśli dostaniecie się na igrzyska do Rio de Janeiro to w Pana przypadku pewnie będzie najważniejszy w życiu.
Tak, ja jeszcze nie byłem na igrzyskach, chociaż niedawno dostałem od kierownika reprezentacji koszulkę, która była przygotowana dla mnie na igrzyska w Londynie. Oczywiście, nie poleciałem tam wtedy i dzisiaj jest już tylko pamiątką.

Z koszulki na Rio de Janeiro raczej powinien Pan skorzystać.
Oczywiście tego nie wiem, to się okaże gdzieś może za dwa miesiące. Najpierw musimy wywalczyć awans i tylko na tym się skupiamy.

Ostatnia wizyta polskich siatkarzy w Japonii skończyła się najsmutniejszym medalem w historii, bo brązem Pucharu Świata, który nic wam nie dał poza rozczarowaniem. Teraz właściwie w tym samym miejscu, raptem kilka kilometrów dalej, bo turniej kwalifikacyjnych będzie rozgrywany w innej hali, możecie wyrobić sobie lepsze wspomnienie Tokio.
O Pucharze Świata musieliśmy bardzo szybko zapomnieć wracając najpierw do ligi, a później na turniej kwalifikacyjny w Berlinie. Oczywiście w stu procentach nie da się wymazać z pamięci tamtych chwil, ale większość z nas już o tym nie myśli. Mam nadzieję, że potraktujemy to jako nauczkę i wrócimy tam silniejsi po to, by wywalczyć wreszcie awans na igrzyska do Rio.

Trener Stephane Antiga powtarza ciągle, że najważniejsze jest, by nikt w drużynie nie myślał, iż w Tokio będzie łatwo.
Ma rację, jestem o tym przekonany. I sądzę, że wszyscy myślimy tak samo. Jedziemy tam wydrzeć ten awans, a nie po to, by ktoś dał nam to za darmo.

Kto będzie najtrudniejszym rywalem w Tokio? Oczywiście sama nasuwa się na myśl Francja, ale kto jeszcze?
Myślę, że Iran i Japonia. Oczywiście będą też na pewno inne mecze z potencjalnie słabszymi drużynami, ale sądzę, że właśnie Iran i Japonia są drużynami, które grają inną inną siatkówkę, niż reszta świata przez co gra się z nimi trudniej.

Rozmawiał Paweł Hochstim

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Zatorski: Do Tokio wracamy silniejsi - Dziennik Łódzki

Wróć na sportowy24.pl Sportowy 24