Zbigniew Krawczyk, były piłkarz Lechii Gdańsk i Wisły Kraków: Piotr Stokowiec nie jest frajer. Lechii życzę, żeby zdobyła mistrzostwo Polski

Rafał Rusiecki
Zbigniew Krawczyk w barwach II-ligowej Lechii Gdańsk rozegrał 71 meczów. Tylko w Wiśle Kraków zaliczył 115 I-ligowych spotkań
Zbigniew Krawczyk w barwach II-ligowej Lechii Gdańsk rozegrał 71 meczów. Tylko w Wiśle Kraków zaliczył 115 I-ligowych spotkań Anna Kaczmarz
Przed sobotnim meczem Lechii Gdańsk z Wisłą Kraków zadzwoniliśmy do Zbigniewa Krawczyka, byłego pomocnika Lechii Gdańsk w końcówce lat 70., kiedy biało-zieloni grali jeszcze w ówczesnej II lidze. Krakus nadal trzyma kciuki za Lechię i czeka na ciekawe widowisko na Stadionie Energa Gdańsk.

Panie Zbigniewie, co u Pana słychać?
Jestem właśnie w domu, wróciłem niedawno po operacji ze szpitala. Miałem problemy z kolanami. Jedne z czasów gry w Wiśle, a drugie z czasów Lechii. Łękotki i więzadła krzyżowe boczne były do naprawy. Mam znajomych lekarzy w Krakowie, w Wiśle. W ubiegłym roku zrobiłem USG i staw był tak zużyty, że musiałem już coś z tym zrobić. Coraz gorzej mi się chodziło.

A mówią, że sport to zdrowie.
No właśnie, no właśnie (śmiech). Teraz cała kariera wychodzi. Zapierniczałem, za przeproszeniem, tyle lat.

Słyszałem, że miał Pan niemiłe rozstanie z Gdańskiem. Do mieszkania się Panu włamali?
Ja już wtedy grałem we Francji (RC Arras – przyp. red.). Dostałem wiadomość od Krzysia Matuszewskiego, z którym grałem, a który opiekował się mieszkaniem na Suchaninie, bo sam mieszkał blok dalej. No i on świecił, podlewał kwiatki. Z żoną to mieszkanie trzymaliśmy na wakacje, a gdy ktoś z rodziny chciał to też korzystał. To było 8 maja, Krzysiek był wieczorem i włączył światło, podlał kwiatki i poszedł do domu. 8 maja jest Stanisława, a sąsiedzi wyżej i niżej je obchodzili. Wyczuli, że nikogo nie ma i włamali mi się od strony balkonu.

W sobotę o godz. 20.30 dwie drużyny, w których Pan grał, zagrają przeciwko sobie na boisku w Gdańsku. Komu mocniej serce bije?
Jestem prawie wychowankiem Wisły, w której grałem 18 lat. Wszystkie te najlepsze lata, to jednak związane były z Krakowem - powołania do reprezentacji olimpijskiej, A, młodzieżowej. W Lechii trzeba jednak powiedzieć, że też mieliśmy dobrą drużynę. Prowadził ją wtedy Wojtek Łazarek. Mieliśmy straszną pakę. Nawet obecny przedwodniczący Rady Europejskiej, Donald Tusk, przychodził na mecze i śmiałem się, że brał od nas autografy. W sezonie 1975/1976 działacze nie wytrzymali po pierwszej rundzie. Gdybyśmy przy Traugutta nie zremisowali z Arką 1:1, a wygrali, to byśmy zbudowali nad nią przewagę. A wtedy, na wiosnę ruchy transferowe byłyby inne. A tak, niepotrzebnie zwolnili trenera Łazarka. Jako rada drużyny broniliśmy trenera na zarządzie, ale pewnych rzeczy nie da się przeskoczyć. Mieliśmy dobrą atmosferę, graliśmy dobre mecze, wysoką frekwencję na Traugutta. Ja te czasy miło wspominam. Kontakt z niektórymi znajomymi cały czas utrzymuję. Żona mnie namawia, żeby w końcu do Gdańska się wybrać i posiedzieć trochę, stare ścieżki odwiedzić. Niby jestem w rozterce, ale kibicuję tym drużynom, w których grałem. Tak samo i Lechowi Poznań, do którego trafiłem z Lechii Gdańsk.

Grał Pan w czasach, w których Lechia była bardzo bliska I ligi, ale ta sztuka się nie udawała…
Szkoda, że wtedy się nie udało. Gdyby to wszystko się ułożyło, to może Lechia byłaby wcześniej w I lidze. Założenia były takie, że gdybyśmy po sezonie 1975/1976 weszli do ligi, to do Gdańska miał wrócić Andrzej Szarmach, Jasiu Tomaszewski miał być w bramce. Mówiło się też głośno o Jurku Gorgoniu. Działacze chcieli zbudować skład. A było też dużo młodych chłopaków, jak chociażby Mirosław Tłokiński, Tomasz Korynt, Ryszard Polak. Było dosyć dużo chłopaków na dorobku i wtedy powstałaby silna Lechia. Klimat był wyśmienity. Wtedy świętej pamięci Roman Korynt pomagał trenerowi Łazarkowi. Śmialiśmy się zawsze: „Panie Romanie, pan się jeszcze nadaje do gry. Nie chciałby pan z nami potrenować?” Lata latami, ale on był wtedy młody facet. Jak wychodził z nami na trening, to nie było widać różnicy w umiejętnościach technicznych. Fizycznych spraw już nie mógł oszukać, ale coś pokazać, uderzyć piłkę, to aż przyjemnie było popatrzeć. Na meczach mieliśmy bez przerwy komplet na trybunach. Przyjemnie było.

W sobotę w Letnicy może nie będzie kompletu, ale chyba będzie dobry mecz?
Na pewno będzie dobry mecz. Ja Lechii kibicowałem w meczu z Koroną, co karnego nie strzelił Flavio Paixao. Gdyby wygrali, to już Legii odskoczyliby na sześć punktów. Ale mają ciekawy zespół. Znam dobrze Piotra Stokowca, wcześniej spotykaliśmy się na kursokonferencjach trenerów. To jest mądry chłopak i dobrze, że go Lechia wzięła. On umie przekazać wiedzę, ma też autorytet, bo miał też dobry okres piłkarski. No, nie jest frajer. Takich chłopaków trzeba cenić, bo jest mało trenerów takich w tej chwili w Polsce. Ja Lechii życzę, żeby zdobyła mistrzostwo.

Chyba pierwszy raz w historii to Lechia sportowo będzie zdecydowanym faworytem. Zgodzi się Pan?
Tak, w tej chwili piłkarsko na pewno. Wisła jest w trudnej sytuacji i dobrze, że z niej wychodzi. Potencjał sportowy, piłkarsko, Lechia na pewno jest lepszym zespołem. Trochę czasu trzeba, żeby to się w Krakowie odbudowało. Poprzychodzili nowi chłopacy. Jestem pełen podziwu dla Kuby Błaszczykowskiego. Znam go dobrze, bo jak przychodził pierwszy raz do klubu, to wówczas pracowałem w Wiśle z młodzieżą. Dobrze, że udało się klub postawić na nogi, bo sytuacja była fatalna. Na Nowy Rok mieliśmy spotkanie opłatkowe z zawodnikami i myśleliśmy, że nie wyjdziemy z tego. Udało się i gramy, to najważniejsze. Dobrze się ułożyło, że są swoi chłopacy: Arek Głowacki, Kaziu Kmiecik i „Sobol” (Radosław Sobolewski – red.). Podejrzewam, że z najgorszego już wyszliśmy.

Zapewne sporo w drużynie jest jeszcze do zrobienia…
Odeszło siedmiu zawodników z podstawowego składu. Na dodatek Paweł Brożek, Rafał Boguski, Jakub Bartosz złapali kontuzje. To trzech chłopaków, którzy mogliby powolutku zacząć grać. Najbardziej szkoda mi Martina Kostala, Jesusa Imaza i Zdenka Ondraska, który wyjechał do Stanów Zjednoczonych.

Trzy wrzuty

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na sportowy24.pl Sportowy 24