Ze stadionu Piasta na Camp Nou w Barcelonie. Biegacz z Gliwic spotka się z Lewandowskim? Na razie... przytył w drodze

OPRAC.:
Jacek Czaplewski
Jacek Czaplewski
Biegnący z Gliwic do Barcelony Tomasz Sobania dotarł po 50 dniach do francuskiego Montpellier. "Po drodze walczyłem z przeziębieniem, przez tydzień lało, ale jestem już blisko końca" - powiedział PAP biegacz, który pokonując 2 tys. kilometrów przytył 3 kilogramy.

Zgodnie z planem, 24-letni Sobania chce przez 60 dni z rzędu pokonywać (z przerwami) dystans maratonu. Wystartował ze stadionu Piasta Gliwice, a 4 listopada ma wbiec na Camp Nou. Chce też spotkać się z piłkarzem FC Barcelona Robertem Lewandowskim.

„Wszystko idzie zgodnie z planem, choć najpierw walczyłem z przeziębieniem, potem przez tydzień biegłem w ulewnym deszczu. W okolicach Monachium temperatura wynosiła około ośmiu stopniu, miałem trudności, by zgrabiałymi z zimna rękami zawiązać sznurowadła. Byłem wykończony psychicznie, ale pomyślałem sobie, że mimo wszystko – dam radę. Teraz, nad Morzem Śródziemnym, jest już lepiej” – dodał.

Zaznaczył, że wszystkie z pięciu par butów do biegania zabranych w podróż, „ledwo zipią”.

"Na te 400 km, jakie mi zostały, buty wystarczą. Potem je zlicytuję, jeśli będą chętni do zakupu, albo wyrzucę. Rozmawiałem z menedżerką Roberta Lewandowskiego na temat spotkania, ale nic nie jest jeszcze pewne” – stwierdził.

Biegacz jest też w kontakcie z barcelońskim magistratem.

„Mają mi zapewnić asystę policji na ostatnich kilometrach. Myślę, że będzie to fajnie wyglądało. Nie wiem, czy uzyskam zgodę na wbiegnięcie na stadion. Na miejscu powinienem być 4 listopada około 15.00” – wyjaśnił.

Długodystansowiec w trakcie pokonywania 2 tys. km przytył niemal trzy kilogramy.

„Śmieję się, że jestem antyreklamą biegania. A tak poważnie, po prostu przybyło mi masy mięśniowej, jestem dobrze odżywiany i najwyraźniej to jest trening odpowiednio dobrany do mojego organizmu” – powiedział.

Sobania spędza codziennie w trasie ok. 6 godzin z dwoma półgodzinnymi przerwami. Każdego wieczoru przez trzy godziny jest poddawany zabiegom fizjoterapeutycznym w kamperze, który służy za mieszkanie trzyosobowej ekipie.

„Oczywiście wytyczenie trasy z pominięciem ruchliwych dróg było wyzwaniem. Zdarzyło się, że było wąsko i niebezpiecznie, jednak ani razu się nie przewróciłem, choć zrobiłem dwa miliony kroków” – śmiał się długodystansowiec.

Oprócz fizjoterapeuty towarzyszy mu kierowca.

„Przed wyjazdem zrobiliśmy duże zakupy, ale... większość rzeczy już zjedliśmy, dlatego uzupełniamy zapasy po drodze. Staramy się też w każdym kraju odwiedzić przynajmniej jedną restaurację, by poznać lokalną kuchnię” – podsumował.

Powrót do Gliwic – już wyłącznie na kołach – jest planowany na 10 listopada.

„Po drodze chcemy zwiedzić Monako, Wenecję, Mediolan i Wiedeń” – zakończył Sobania.

Bieg ma też wymiar charytatywny. Biegacz promuje internetową zbiórkę pieniędzy dla dziecięcego klubu (świetlicy) działającego w Gliwicach. Chodzi o środki na dokończenie remontu pomieszczeń i opłacenie psychologów, terapeutów. Zaprasza też na trasie do odwiedzenia Śląska, Polski i przyjechania na przyszłoroczne Igrzyska Europejskie (Kraków-Małopolska).

Autor: Piotr Girczys (PAP)
gir/ af/

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Ze stadionu Piasta na Camp Nou w Barcelonie. Biegacz z Gliwic spotka się z Lewandowskim? Na razie... przytył w drodze - Gol24

Wróć na sportowy24.pl Sportowy 24