Opolanie w decydującą część sezonu weszli ze sporym impetem. Podopieczni trenera Adama Noconia wygrali trzy ostatnie mecze z kolei (Motor ani jednego), pokonując GKS Katowice (3:1), Termalikę Nieciecza (1:0) i Chrobrego Głogów (3:0), z którym natomiast w czwartek drużyna lubelska tylko zremisowała u siebie 1:1.
– Odra to inny rywal niż Chrobry. To zespół bardziej kryjący indywidualnie, w większym stopniu nastawiony na agresywną obronę przed sobą, mający w swoim składzie wielu zawodników o wysokich umiejętnościach indywidualnych. Mówię tutaj o skrzydłowych, którzy po odbiorze piłki chcą mocno kontrować – mówił po czwartkowym remisie trener Motoru, Mateusz Stolarski.
Spośród 42 możliwych do zdobycia wiosną punktów żółto-biało-niebiescy zdobyli 11. Dla porównania Odra do swojego dorobku w tym czasie dopisała 15 (rozgrywając o jedno spotkanie mniej niż Motoru).
Zdobycze obydwu ekip nie są zatem imponujące, ale morale wydaje się wyższe w szeregach Odry, która po serii dziesięciu punktów w czterech meczach z rzędu ponownie włączyła się do walki o baraże.
Drużyna z Opolszczyzny ma na swoim koncie 42 oczka, co przekłada się na szóste miejsce w stawce (ostatnie gwarantujące udział w barażach). Dokładnie takim samym bilansem (13-7-9) legitymuje się lubelski Motor, który plasuje się na pozycji numer osiem. Do końca sezonu zostało tylko pięć serii gier i jeśli lublinianie chcą po nich zawalczyć o coś więcej, to muszą zacząć punktować lepiej.
Zapewne pomogłoby w końcu zagranie na zero z tyłu, ale taka sytuacja ostatni raz przydarzyła się dwa miesiące temu, gdy Motor pokonał u siebie Termalikę 1:0. W następnych dziewięciu meczach zawsze przynajmniej raz Kacper Rosa musiał wyciągać piłkę z siatki. Defensywie Motoru przydarzały się błędy.
– Jestem trenerem, który nie kasuje piłkarzy po jednym błędzie. Jeśli w mojej drużynie dojdzie do sytuacji w meczu, w której zawodnik będzie się bał popełnić błąd w obawie przed odstawieniem w kolejnym spotkaniu, to oznaczać to będzie, że gramy z poczuciem strachu, nie skupiając się na futbolu, ale na tym, żeby się nie pomylić. A jeśli ktoś tego się boi, to jego pewność siebie drastycznie spada i nie może pokazać swoich najlepszych umiejętności – wyjaśniał trener Stolarski przed meczem z Chrobrym.
Mimo to w czwartek wyjściowa jedenastka Motoru znacznie różniła się wobec tej z poprzedniego meczu z Miedzią Legnica (porażka 0:2). Po długiej przerwie do składu wrócili Łukasz Budziłek (bramkarz) i Filip Wójcik (prawa obrona).
– Łukasz bardzo dobrze pracował w tygodniu. Zważając, że dawno nie zagraliśmy na zero z tyłu, zmianą w bramce i zmianami w linii obrony, chciałem dać drużynie pewien impuls. Liczyłem, że tym razem nie stracimy gola, ale to się nie udało – komentuje Mateusz Stolarski, które łącznie dokonał sześciu zmian. – Kilka było wymuszonych, ale generalnie chciałem wystawić skład, który dobrze będzie czuł się z piłką na połowie przeciwnika. Dlatego zdecydowałem się na takie zestawienie – dodaje szkoleniowiec.
Czy Biało - Czerwoni zatriumfują w stolicy?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?