Wisła Kraków. Albert Rude: Finał to moment, w którym musisz być po prostu sobą

Bartosz Karcz
Bartosz Karcz
Wisła Kraków jako drugi zespół trenowała w środę na Stadionie Narodowym przed czwartkowym finałem Pucharu Polski. Wcześniej z dziennikarzami spotkał się trener Albert Rude oraz dwójka zawodników – Alan Uryga i Angel Rodado.

WISŁA KRAKÓW. Najbogatszy serwis w Polsce o piłkarskiej drużynie "Białej Gwiazdy"

Na pewno w Wiśle nie zagra w czwartek kontuzjowany Bartosz Talar. O innych sprawach kadrowych Albert Rude mówił: - Mamy trzech zawodników, co do których są znaki zapytania. Mamy jeszcze jeden trening i po nim podejmiemy decyzję czy będą zdolni do gry.

Jeszcze bardziej trener Wisły zagmatwał sprawę bramkarzy… No bo na pytanie o to czy zagra Anton Cziczkan czy Alvaro Raton, odpowiedział: - Fakt, jest taki, że trzech zawodników rywalizuje na tej pozycji, ale z nami przyjechało pięciu bramkarzy, bo są też Stępak i Kacper Szewczyk. Dopiero podejmiemy decyzję, który z nich wystąpi.

My dodajmy, że ten ostatni dojechać miał wieczorem do Warszawy po meczu wiślackich rezerw.

Ostatnio z dobrej strony pokazał się Patryk Gogół. Tego zawodnika chwali Rude, mówi o nim: - Patryk to zawodnik, który może grać na kilku pozycjach. Może grać jako fałszywy skrzydłowy. Może grać jako „dziesiątka”, „ósemka”. W ostatnim meczu np. grał jako „dziesiątka”. Zrobił różnicę, strzelił bramkę, więc mogę cieszyć się, że możemy go wykorzystywać na różnych pozycjach.

Nie mogło zabraknąć pytania czy finał Pucharu Polski to najważniejszy mecz w dotychczasowej karierze trenera Alberta Rude? Odpowiedział na nie w następujący sposób: - Jako asystent grałem w finale Pucharu CONCACAF i w półfinale Klubowych Mistrzostw Świata, ale jako jeśli będę brał pod uwagę pracę pierwszego trenera, to mogę powiedzieć, że jest to dla mnie najważniejszy mecz. Czuję odpowiedzialność i będę się z niej cieszył.

Rude mówił też o Stadionie Narodowym: - Można powiedzieć, że ten stadion jest czarujący. Pierwszy raz zobaczyłem go, gdy jechaliśmy do Gdyni na mecz. Powiedziałem, że widzimy go pierwszy raz, ale być może nie ostatni.

To wyjątkowy mecz, ale przygotowania wiślaków do niego są raczej standardowe. Trener Wisły podkreśla bowiem: - Uczciwie mówiąc, nie robimy nic wielkiego, przygotowujemy małe rzeczy. Na nich się skupiamy, by później je wykorzystać.

Dodaje też: - Finał to moment, w którym musisz być po prostu sobą. Nie wierzę, że trenując różne rzeczy codzienne na treningach, w finale o tym wszystkim zapominamy. To nie o to chodzi.

Trener Wisły chwali rywali. Mówi o Pogoni: - Biorąc pod uwagę całą tę scenerię, wagę tego spotkania, to jest największe wyzwanie. Rywale są bardzo mocni w ofensywie, świetnie wyprowadzają kontrataki. Atakują dużą liczbą zawodników. Będzie to dla nas duże wyzwanie. To będzie dobry mecz.

Obie drużyny lubią utrzymywać się przy piłce. Jaki zatem będzie scenariusz w czwartek? Odpowiedź trenera brzmiała: - To interesujące pytanie. Jeśli będą mieć piłkę i będą nas atakować, będziemy mieć problem. Rozwiązaniem tej sytuacji jest to, żeby mieć piłkę więcej niż oni. To nie będzie łatwe, ale musimy grać kompaktowo, razem.

Nie zabrakło też pytania, które często wraca w przypadku Wisły, tzn. czy łatwiej będzie się jej grało, skoro Pogoń to drużyna z ekstraklasy? Rude odpowiedział: - Nie sądzę. Sceneria tego meczu, fakt, że to będzie wielki mecz, będzie wpływało na to, że decydować będą detale. Mierzymy się z zespołem, który ma większy potencjał od nas.

Na koniec trener Wisły został zapytany czy zna sposób na zatrzymanie Kamila Grosickiego. Odparł krótko: - To musi być praca zespołowa. To jedyna droga.

Wyjątkowy mecz dla kapitana Wisły Kraków

Alan Uryga, kapitan Wisły najpierw został zapytany o współpracę z Antonem Cziczkanem, który niedawni zadebiutował w bramce Wisły. Odpowiedział: - Mogę w samych superlatywach mówić o Antonie. Komunikacja jest na najwyższym poziomie, Anton mówi też po polsku. Wszystko jest w porządku. Współpraca czysto piłkarska też jest dobra, bo wiele rzeczy mieliśmy już przetrenowanych podczas treningów.

Uryga w tym sezonie jest podstawowym stoperem Wisły, ale przecież stoczył długą walkę o powrót na boisko. Zapytany co było momentem przełomowym w walce o powrót do gry, odpowiedział: - Sam powrót. Rzeczywiście, długa droga, jedna, druga kontuzja. Co tu dużo mówić, dużo było walki, potu. Gdy już wiedziałem, że jestem w stu procentach gotowy, zdrowy, wskoczyłem do składu i wiedziałem, że już mogę realnie pomagać drużynie na boisku, a nie tylko w szatni. Jakiegoś konkretnego momentu przełomowego nie było. Po prostu ciężka praca na boisku. Cieszę się, że - odpukać - zdrowie dopisuje i wszystko jest w porządku.

Wiślak nie kryje dumy z faktu, że jako kapitan wyprowadzi Wisłę na murawę Stadionu Narodowego: - Niewątpliwie jest to dla mnie duża sprawa. Jestem wychowankiem. Zawsze marzyłem, żeby osiągnąć z tym klubem coś więcej niż tylko występowanie w nim, niż tylko bycie kapitanem, liderem. Były momenty, gdy to się rozmazywało, przeszedłem do Wisły Płock. Te sukcesy wydawały się wtedy nierealne. Życie sportowca jest jednak takie, że w każdym momencie może nadejść coś pozytywnego. I mimo tego, że w pewnym momencie zeszły na dalszy plan marzenia o mistrzostwie czy Pucharze Polski, to cieszę się niezmiernie, że jednak mam szansę, żeby z Wisłą Kraków zapisać się w historii, i znów dać radość naszym kibicom i być może kolejny tytuł zapisać w historii naszego klubu.

Wisła traci sporo bramek. Co zatem zrobić, żeby zatrzymać Pogoń, która jest bardzo mocna w ofensywie? Alan Uryga widzi to tak: - Rzeczywiście, sam życzyłbym sobie, żeby było mniej straconych bramek. Nie będę tutaj czarował, zwalał winę na coś innego. Jestem kapitanem, jestem liderem obrony, więc biorę za to pełną odpowiedzialność. Życzyłbym sobie, żeby tych straconych bramek było mniej. Musimy robić swoje, musimy być sobą. Nie będziemy na siłę wymyślać żadnej specjalnej taktyki, tylko będziemy grać to, co trenujemy, odkąd trener do nas dołączył. Liczę na to, że już jutro będzie ten drugi mecz „na zero” z tyłu.

Piłkarz nie kryje, że to duża przyjemność grać w takim meczu: - Teraz jest taki pierwszy moment, gdy pojawiły się emocje. Gdy przyjechaliśmy na stadion, zaczęło się nakręcanie tym meczem. Na treningu już całkowicie nas to pochłonie i będziemy myśleć już tylko o tym meczu. Tak jak mówiłem po meczu z Podbeskidziem zamierzamy się tym delektować, bo jest to dla nas duże wydarzenie i odskocznia o szarej, ligowej walki. Każdym treningiem w tym tygodniu staraliśmy się cieszyć tym bardziej niż zwykle. Teraz już pełna koncentracja na meczu i zgaduję, że z każdą godziną dreszczyk emocji będzie większy.

Mówił też o swoich wizytach na Stadionie Narodowym: - Jako zawodnik jestem pierwszy raz na Stadionie Narodowym i pierwszy raz będę miał okazję tutaj wystąpić. Jako kibic miałem okazję tutaj być na historycznym meczu z Niemcami, wygranym 2:0. Nie przypominam sobie, żebym miał większy mecz niż ten, który nas czeka. Zdecydowanie, to największe wydarzenie w mojej dotychczasowej karierze.

Co ważne, Wisłę wreszcie na wyjeździe będą mogli dopingować kibice, co dla Alana Urygi też jest bardzo ważne: - Jest to bardzo, niesamowicie ważna kwestia dla nas. Cieszę się, że w końcu mecz wyjazdowy odbędzie się z naszymi kibicami. I że odbędzie się na równych warunkach. Do tej pory tak nie było, bo inne zespoły mogły liczyć na wsparcie swoich kibiców w meczach wyjazdowych i tak jak już wspominałem kilka razy, nawet jeśli jest to jeden, dwa czy pięć procent do zwiększenia szans dla zespołu grającego na wyjeździe, to jednak kilka procent jest. Cieszymy się, że teraz te szanse będą wyrównane i oby to był początek powrotu do normalności, za co mocno trzymam kciuki.

Angel Rodado gotowy by pomóc drużynie

Angel Rodado podkreślał, że choć zdaje sobie sprawę jak ważny mecz czeka zespół, to: - To wielki mecz dla wszystkich piłkarzy w naszej szatni, ale przygotowujemy się do niego tak jak zawsze, jak do każdego spotkania.

Jeden z dziennikarzy dopytywał jak udało się Hiszpanowi tak szybko dojść do zdrowia po kontuzji barku. Ten odparł: - Zaraz po badaniach, powiedzieliśmy, że szybki powrót będzie dość ryzykowny. Podczas pierwszego meczu byłem trochę przerażony, zestresowany, ale to szybko minęło i dzisiaj jestem gotowy, żeby pomóc drużynie.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Ważna zmiana na Euro 2024! Ukłon w stronę sędziów?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Wisła Kraków. Albert Rude: Finał to moment, w którym musisz być po prostu sobą - Gazeta Krakowska

Wróć na sportowy24.pl Sportowy 24