3. Maraton Szczeciński: Ewa Huryń i Paweł Kosek najszybsi [ZDJĘCIA]

Jakub Lisowski
3. Maraton Szczeciński Sanprobi.
3. Maraton Szczeciński Sanprobi. Andrzej Szkocki
460 było zarejestrowanych, ale na trasę 3. Maratonu Szczecińskiego Sanprobi ruszyło ostatecznie 416 uczestników.

- To bardzo fajny wynik procentowy. Przy poprzednich edycjach więcej było zapisanych, którzy ostatecznie nie pobiegli. Część pewnie przez kontuzje, może pracę, a część zapisuje się tylko dla gadżetów – tłumaczyła Kinga Konieczny, rzecznik prasowa imprezy.

Tym razem sportowcy rozpoczęli rywalizację w Policach i w drodze do Szczecina pokonali połowę dystansu. A po ulicach stolicy województwa przebiegli drugą połowę. Kosek dystans ukończył w czasie 2:40,14. Długo po rywalizacji dochodził do siebie.

- Czasami mówi się, że maratony wygrywa się głową i dziś to potwierdziłem. Zbyszek Kalinowski narzucił ostre tempo, traciłem już minutę do niego, ale zebrałem się, zacząłem gonić. Wiedziałem, że kibicuje mi w domu dziewczyna i dla niej chciałem wygrać. Ale były wątpliwości czy mi się uda, bo straty były duże. Na 36. km to już nawet chciałem zejść, ale nie po to goniłem, by się poddać. Zobaczyłem też, że kryzys dopadł Zbyszka, co tylko mi ułatwiło rywalizację. Było bardzo ciężko, ale kolejny raz spełniłem swoje marzenie – mówił Paweł Kosek. Tyszanin wygrał po raz drugi z rzędu w Szczecinie.

Jeszcze lepszym dorobkiem może pochwalić się szczecinianka Ewa Huryń – co start to zwycięstwo.

- Trasa fajna, obfitująca w podbiegi, a fragmentami zaskakująca. Dobrze mi się biegło. Czas był drugorzędną sprawą. W głowie była jedna myśl – wygrać. Nie wiem, co będzie za rok. To dużo czasu, a przede mną inne wyzwania. Rywalki jednak serdecznie zapraszam do Szczecina, bo mamy tu naprawdę fajny maraton – stwierdziła.

I nie mówiła tego kurtuazyjnie, bo w tym roku pełniła też rolę „Ambasadora Maratonu”. Pozytywne opinie przeważały wśród uczestników.

- Byłem w Szczecinie już przed rokiem i wiedziałem, że impreza stoi tutaj na wysokim poziomie. Tym bardziej nie było mnie trudno namówić do roli Ambasadora. Mina biegaczy, którzy uśmiechnięci docierają do mety to fajne podsumowanie Maratonu Szczecińskiego – stwierdził drugi z ambasadorów Artur Kozłowski, mistrz Polski na dystansie 42,195 km.

Górki, choć bliżej do morza
- Szczecin generalnie jest pagórkowaty, więc mimo tego, że bliżej stąd do morza niż gór, to podbiegów i zbiegów na trasie nie da się uniknąć – stwierdził Kozłowski. - Są w Polsce trudniejsze maratony, ale nie trasa jest największym wyzwaniem, a pogoda. W czerwcu potrafi był gorąco…

W Szczecinie upału tym razem nie było, ale nad uczestnikami co chwilę gromadziły się czarne chmury. Kosek wpadł na metę po krótkim „prysznicu”, ale ci, co docierali po 4 godzinach wyglądali, jakby na trasie pływali. Maratończyków złapała największa ulewa tego roku i dobrze, że na koniec się rozpogodziło.

Emocje na małych dystansach
Przy okazji dużego maratonu organizatorzy zaprosili też szczecinian do biegu na 4,2 km (Fun Run) i spaceru z kijkami (Nordic Walking) na tym samym dystansie.

Najszybszym biegaczem był Artur Zygoń. - Starałem się pobiec na miarę obecnych możliwości. Biegam, ale nie przygotowałem się do maratonu, więc postanowiłem swoją obecność zaznaczyć w tym Fun Run. Wyszło jak wyszło – jestem bardzo zadowolony – stwierdził na mecie.

W świetnym humorze na mecie była też najlepsza uczestniczka rywalizacji z kijkami - Katarzyna Paliwoda.

- Do niedzielnego poranka nie wiedziałam, że tutaj wystartuję i w zasadzie to miałam szczęście, bo odkupiłam pakiet od innej pani. Trenuję regularnie w Ekspedycja Nordic Team Szczecin i przed startem założyłam się z pewną osobą o skrzynkę piwa, kto będzie lepszy. Wygrałam – uśmiechnęła się pani Kasia. Dodajmy, że tak szybko nie robi zakupów, jak chodzi na trasach. - Nie jestem shoping women. Ostatnio zaglądam tylko do sklepów sportowych i w konkretnym celu – podkreśliła.

Swój bieg (195 m) miały też maluchy (dzieci do lat 6). To były emocje, to było ściganie. Dały z siebie wszystko i nawet Artur Kozłowski musiał się trochę wysilić, by zająć miejsce w pierwszej dwudziestce, bo na podium nie miał szans. Oczywiście część maluchów wykorzystało okazję i ostatnie metry „dobiegło” na rękach mamy bądź taty, ale zdecydowana większość uczestników przybiegło na nóżkach. I wszyscy byli szczęśliwi, a można być pewnym, że gdyby trasa była dłuższa też by sobie poradzili.

Pod czujnym okiem
O zdrowie i bezpieczeństwo uczestników tradycyjnie zadbali wolontariusze z Regionalnego Centrum Wolontariatu.

- We współpracy z klubami sportowymi, szkołami czy innymi podmiotami nie mieliśmy kłopotów ze skompletowaniem składu. Zajęliśmy się obsadą punktów odżywczych na trasie, na starcie i mecie. Prowadziliśmy również biuro zawodów. Wszyscy za darmo, bo wolontariusze mogą liczyć co najwyżej na gadżety, ale nie o fajną koszulkę tu chodzi – stwierdził koordynator Wojciech Spychała.

Przy maratonie w sumie pracowało 128 osób, a do metu dobiegło 410 maratończyków.

DME: Wspólnymi siłami do celu, Polska na drugim miejscu w Lille

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: 3. Maraton Szczeciński: Ewa Huryń i Paweł Kosek najszybsi [ZDJĘCIA] - Głos Szczeciński

Wróć na sportowy24.pl Sportowy 24