Antonio Lindbäck mógł zostać żużlowym geniuszem, ale jego niesforna dusza miała inne plany
Porzucony pod Sao Paulo
Tony Rickardsson i Antonio Lindbäck wychowali się w niewielkiej, ale bogatej w tradycje żużlowe Aveście. Dzieli ich spora różnica wieku – 15 lat. To dlatego sześciokrotny mistrz świata długo był sportowym idolem i mentorem młodego „Toninio”. Zatrzymując się jednak przy pochodzeniu obu Szwedów należy zaznaczyć, że ten młodszy w Szwecji się nie urodził. Na świat przyszedł w Brazylii. Gdy miał około 1,5 roku został porzucony przez rodziców na ulicy małego miasteczka pod Sao Paulo. Obok niego policja znalazła kartkę z napisem „Mam na imię Antonio”. Przez trzy lata przebywał w domu dziecka, po czym został adoptowany przez szwedzkie małżeństwo. I tak trafił do Avesty. – Prawdopodobnie moi rodzice nie mogli mnie zatrzymać, ale nie wiem z jakiego powodu – opowiadał Antonio Lindbäck. - W domu dziecka mówiono, że może moja matka była śmiertelnie chora. Mam nadzieję, że moi rodzice żyją. Bardzo chciałbym ich kiedyś poznać.
ZOBACZ TEŻ: Busy żużlowców. Zobaczcie, czym jeżdżą na zawody
POLECAMY:Żużlowe maseczki. Zobaczcie, jakie kibice noszą w czasie pandemii
WIDEO: Niels Krystian Iversen nie będzie jeździł w PGE Ekstralidze