Anwil Włocławek odrabia straty w FIBA Europe Cup. Demolka w obronie w Rumunii

Sibiu: Barro 13, Dragoste 3 (1), Ivanov 3 (1), Pratt 2, Minchev 0 oraz Uta 8, Gavriloaia 7, Kuti 5 (1).
Anwil: Schenk 13 (4), Bell 10 (1), 7 as, Young 10, 8 zb., Petrasek 5 (1), Garbacz 1 oraz Groves 10 (2), 9 zb., oraz Joesaar 12 (4), Kostrzewski 8, Siewruk 5 (1), Łączyński 3 (1), Wadowski 2.

Rumuński zespół rozpoczął od prowadzenie 12:5 i prowadził przez całą kwartę. Włocławianie mieli duże problemy z upilnowanie podkoszowego Mouhamed Barro, który w 1. połowie uzbierał już 13 pkt i 6 zbiórek. W ataku zespół wyraźnie musiał się przyzwyczaić do gry bez Victora Sandersa, który z powodu kontuzji cały mecz oglądał z ławki rezerwowych.

Od 2. kwarty Anwil wreszcie zaczął bronić w swoim stylu. Zmuszał rywali do trudnych rzutów lub odbierał im piłkę, Sibiu trafiła w tej części zaledwie jeden rzut z gry!

Krok po kroku przewaga urosła do blisko 20 punktów pod koniec tej części. W ataku najwięcej pożytku było z Janari Joesaara (cztery razy z dystansu) i Tanners Grovesa (8 pkt, 3/4 z gry i 6 zb. do przerwy), który w meczach FIBA Europe Cup wyraźnie czuje się pewniej niż w Orlen Basket Lidze. Dobrą zmianę dał także Jakub Schenk.

Po przerwie Anwil nie zwalniał tempa w defensywie i cały czas gasił wszelkie ofensywne zapędy rywali. Skuteczność Sibiu spadła poniżej 30 procent, a granice 30 punktów gospodarze osiągnęli dopiero w 30 minucie meczu.

To pierwsze zwycięstwo Anwilu w FIBA Europe Cup po porażkach z Bilbao Basket i Caledonia Gladiators (w bezpośrednim meczu tych drużyn w tej kolejce Hiszpanie wygrali 106:58). Awans z grupy wciąż jest daleko. Aby być tego pewnym, Anwil musiałby wygrać wszystkie trzy pozostałe mecze, w tym także wyjazd do Bilbao. Wtedy z bilansem 4-2 awansowałby zapewne także z 2. miejsca w grupie. Kolejny mecz w FIBA Europe Cup 8 listopada, wyjazdowy z Bilbao Basket.