Arkadiusz Miłoszewski, trener Kinga Szczecin: Chciałem wejść do szatni i zrobić zadymę

Jakub Lisowski
Jakub Lisowski
Arkadiusz Miłoszewski
Arkadiusz Miłoszewski Sebastian Borowski/PAP
Baliśmy się, a bardziej ja się bałem, tego meczu. Jak zareaguje Śląsk, jak skoczy na nas, jakie zaproponuje warunki? Myślenia było sporo, ale świetnie rozpoczęliśmy to spotkanie - mówił po drugim spotkaniu finałowym Arkadiusz Miłoszewski, trener Kinga Szczecin.

Wygraną Kinga w drugim finale można było przewidzieć, ale wygrana różnicą 27 punktów… szok.

- Graliśmy dobrze w obronie i ataku. Zrealizowaliśmy nasz plan na to spotkanie i ta przewaga szybko urosła – mówił Zac Cuthbertson, skrzydłowy Kinga.

Cuthbertson było gościem konferencji prasowej. Przyszedł razem z trenerem Miłoszewskim i panowie co chwilę żartowali. Zresztą z konferencją było trochę zamieszania, bo opiekun Wilków zaraz po spotkaniu zasygnalizował, że chce więcej czasu na rozmowę z zespołem i wywiady. Zaproponował, by to trener i zawodnik Śląska mieli pierwszeństwo. Koniec końców – szkoleniowcy stawili się o tym samym czasie.

- Przepraszam. Zamieszanie z mojej winy – tłumaczył Miłoszewski.

Szkoleniowiec był w świetnym nastroju, ale nie ma co się dziwić.

- Baliśmy się, a bardziej ja się bałem, tego meczu. Jak zareaguje Śląsk, jak skoczy na nas, jakie zaproponuje warunki? Myślenia było sporo, ale świetnie rozpoczęliśmy to spotkanie. Szybko odskoczyliśmy, a przez moje błędy pozwoliliśmy wrócić im do gry. Trochę za dużo było rotacji w składzie. W II połowie to już nasza dominacja. To była skuteczna koszykówka. Wielu ekspertów zarzucało nam brak skuteczności za trzy i tak było w rundzie zasadniczej, a dziś pokazaliśmy, że to też potrafimy. To nie koniec serii, musimy być bardzo skoncentrowani na mecze w Szczecinie – mówił.

Trener oczywiście był zapytany o koncentrację swojego zespołu.

- Przed meczem wracałem do szatni i słyszę muzykę i śpiewy. Chciałem wejść i zadymę zrobić, ale zatrzymałem się, pomyślałem, co jest złego w śpiewaniu. I później chłopaki koncertowo zagrali – przyznał Miłoszewski.

- Słabo zaczęliśmy. Mieliśmy problem z powrotem do obrony, szukaniem się na parkiecie. Wróciliśmy do meczu przed przerwą, ale w II połowie totalnie się zacięło - stwierdził Aleksander Dziewa, środkowy Śląska.

Miłoszewski mógłby komplementować każdego z zawodników, ale został zapytany o dwóch graczy.

- Andrzej Mazurczak jest nieoceniony w naszej grze. Mamy świetny kontakt. Mnie nie interesują jego statystyki skuteczności, ale asysty, jak gra zespół z nim na parkiecie, czy zbiera ważne piłki – mówił trener. - Zac Cuthbertson zostawia serce na boisku, ale niesamowity jest też poza parkietem. Trafiał dziś świetnie, dobrze się czuł.

Po trenerskich obowiązkach – Miłoszewski szybko wrócił do szatni, przebrał się, pożegnał ze wszystkimi i zaszył się w autokarze. W ten sposób rozpoczął już przygotowania pod trzeci mecz finałowy. A ten już w środę o 20 w Netto Arenie.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Pomeczowe wypowiedzi po meczu Włókniarz - Sparta

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Arkadiusz Miłoszewski, trener Kinga Szczecin: Chciałem wejść do szatni i zrobić zadymę - Głos Szczeciński

Wróć na sportowy24.pl Sportowy 24