Arkadiusz Miłoszewski z Kinga Szczecin: Mieliśmy charakter. Z dużych opresji potrafiliśmy wyjść zwycięsko

Jakub Lisowski
Jakub Lisowski
Trener Arkadiusz Miłoszewski
Trener Arkadiusz Miłoszewski Andrzej Szkocki
Doświadczenie zbieram przez całe życie, trenerskie również i podkreślę, że wszyscy trenerzy, z którymi pracowałem do tej pory na pewno mieli wpływ na moje dzisiejsze zwycięstwo – mówi Arkadiusz Miłoszewski, trener Kinga Szczecin.

Miłoszewski pracuje w Kingu od października 2021. Wcześniej był drugim trenerem w Zastalu Zielona Góra i współpracował z reprezentacją Polski. Pierwszy sezon w Kingu zakończył na ćwierćfinale, drugi z mistrzostwem.

Gratulacje trenerze. Ten złoty medal to nie tylko sukces klubu, ale i Pana największe osiągnięcie w przygodzie z koszykówką.
Arkadiusz Miłoszewski: Dziękuję bardzo. W zasadzie staż trenerski mam bardzo krótki, ale w drugim roku pracy zdobywał mistrzostwo Polski. Coś niesamowitego. Jako zawodnik nie byłem mistrzem, a złote medale zdobywałem w Zielonej Górze jako trener-asystent. Teraz jako twórca tego zespołu i jego trener – to naprawdę wielka sprawa dla mnie i można powiedzieć, że mam te swoje 5 minut.

Jak dużo Panu dała praca w medalowym Zastalu w konstruowaniu drużyny Kinga i prowadzeniu jej w tegorocznych play-offach?
Doświadczenie zbieram przez całe życie, także jako zawodnik, ale faktycznie w Zielonej Górze nauczyłem się grania długo, czyli do maja czy czerwca. Widziałem, jak pracowali inni trenerzy. Miałem obawy, czy taktycznie, czy w przygotowaniu treningowym zespołu wszystko robię dobrze. Takie myśli cały czas za mną chodziły. Nawet dzisiejsza decyzja o zmianie obrony przeciwko Martinowi na taką bardziej agresywną, podwajaniu, myślałem czy to dobry pomysł. Po meczu wiem, że dobrze zrobiłem, ale przed miałem wątpliwości. W swojej pracy trenerskie nauczyłem się jednego, że jak masz pomysły, to próbuj je realizować. Nie zastanawiaj się, czy to będzie działało, czy nie. Próbuj… Kilka dni temu miałem taką refleksję, że cały czas się boję coś zaryzykować, a wiedziałem, że takie ryzyko trzeba podejmować. W czwartek to zrobiliśmy. Doświadczenie zbieram przez całe życie, trenerskie również i podkreślę, że wszyscy trenerzy, z którymi pracowałem do tej pory na pewno mieli wpływ na moje dzisiejsze zwycięstwo.

Zac Cuthbertson uważa, że finały ze Śląskiem nie były tak ciężkie jak ćwierćfinały z Anwilem czy półfinały z Ostrowem. Może jednak pokład emocjonalny brał górę?
To są jednak finały. Ciężką przeprawę mieliśmy z Anwilem, z Ostrowem nie było łatwiej, ale dzięki temu nabraliśmy pewności siebie, że możemy pokonać nawet ten Śląsk. I złapaliśmy go na takim wykroku w tych pierwszych meczach. Później pokazał swój pazur, ale finalnie potrafiliśmy mu odpowiedzieć. Ja myślę, że siłą naszego zespołu było to, że my w takich kryzysowych momentach, a czasami mecze gdzieś tam nam uciekały, to potrafiliśmy to wyciągnąć. I tak było też w serii finałowej. Już wszyscy mówili, że jesteśmy rozbici po dwóch porażkach, że Śląsk będzie mistrzem, ale nasz zespół miał charakter. Oprócz tej chemii, oprócz tej pracy, to pokazali, że mają charakter i z takich dużych opresji potrafią wyjść zwycięsko. To jest też bardzo ważne i budujące dla mnie jako trenera.

Po poprzednim sezonie został tylko Borowski, Matczak i rozpoczął Pan budowę zespołu w zasadzie od podstaw. Tym bardziej niesamowity jest ten sukces.
Trzeba było podjąć ryzyko, a nie było wszystkim na rękę to, jakie podejmowałem wtedy decyzje. Ale wiedziałem, że jeżeli to ma być mój autorski zespół, to ja muszę to zrobić po swojemu. Kilka decyzji naprawdę było odważnych, ryzykownych, duża presja na mnie spoczywała. Można powiedzieć, że dobrałem do składu swoich ludzi, bo wziąłem Andiego i Meiera i od początku powiedziałem, że to będą zawodnicy, na których oprę całą naszą grę. I były zarzuty, że biorę swoich, a ja mówiłem, że z kim mam wygrać, jak nie ze swoimi, którzy będą wierzyli w to, co ja im przekażę i ja będę wierzył w to, co oni będą robili na boisku. To zadziałało. Początek był trudny, bo porażka ze Śląskiem. A jak zobaczyłem terminarz to i pięciu porażek się obawiałem. Ale szybko się otrząsnęliśmy i okazało się, że ta liga taka straszna nie jest, że wystarczy ciężko pracować, dobrze bronić, mieć dobrą chemię i będziemy wygrywać. Budowaliśmy się przez cały sezon, bo to nie jest tak, że w październiku czy wrześniu wiedziałem, że to jest zespół na nie wiadomo co. Budowaliśmy go, a w styczniu poczuliśmy taką moc, bo zaczęliśmy wygrywać świetne mecze, chociażby ze Śląskiem na wyjeździe.

Pan zostaje, a ilu z zawodników zostanie?
Teraz świętujemy, ale za chwilę zacznie mnie głowa boleć od takich pytań. Nie wiem ilu z nich zostanie. Na pewno będę za nimi tęsknił. Będzie mi żal z każdym z nich się rozstać. Wiemy, że na 99 procent będziemy grać w Champions League. I dla tych chłopaków też może być to kolejne wyzwanie. Czy sprostamy finansowo? Trzeba się spodziewać, że każdy będzie chciał podwyżkę. Takie oczekiwania to coś normalnego, ale budżety nie są wirtualne, ani z gumy i i to, co będziemy mogli, to zrobimy. Mam nadzieję, że miasto też jakoś będzie w tym partycypować. Dużo zrobiliśmy dla promocji koszykówki. Oby w mieście też znalazły się osoby, które pomogą naszemu prezesowi Krzysztofowi Królowi, który wykłada całe serce i wszystkie pieniążki w klub. Kiedyś tego Króla zabraknie i trzeba stworzyć system, który będzie działał, który pomoże, gdy zabraknie takiego zapaleńca jak pan Krzysztof. Oby nie było tu spalonej ziemi, bo to boli, a takie duże miasto jak Szczecin na to zasługuje.

Rozmawiał Jakub Lisowski

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Pomeczowe wypowiedzi po meczu Włókniarz - Sparta

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Arkadiusz Miłoszewski z Kinga Szczecin: Mieliśmy charakter. Z dużych opresji potrafiliśmy wyjść zwycięsko - Głos Szczeciński

Wróć na sportowy24.pl Sportowy 24