Pierwszy mecz wygrany, do tego miejsce w wyjściowym składzie. Zadowolony jest Pan z debiutu w PGE Skrze?
Najważniejsze jest, że wygraliśmy za trzy punkty i nie straciliśmy seta. Właśnie dlatego czuję się fajnie.
Ostatnio słychać było, że ma Pan problemy z barkiem. To już przeszłość?
Nie, to jest zapalenie i tego z dnia na dzień się niestety nie wyleczy. Myślę, że wielu zawodników boryka się z takimi problemami jak ja i muszę po prostu z tym grać. Na pewno jest zdecydowanie lepiej, niż było na początku przygotowań do sezonu.
Na początku sezonu wygraliście z MKS Będzin 3:0, ale już w niedzielę kolejny mecz i to z zespołem znacznie bardziej wymagającym, bo ZAKSĄ. Na mistrza pewnie nie trzeba nikogo specjalnie motywować.
Przyznam się szczerze, że w rozmowach ze sztabem, czy w szatni był do środy tylko temat Będzina. A temat ZAKSY pojawił się oczywiście już od czwartkowego treningu. A czy trzeba motywować? Szczerze mówiąc nie wiem, zawsze do tej pory do meczu z mistrzem Polski podchodziłem w teoretycznie słabszej drużynie i wtedy mówiło się, że „tylko możemy, nie musimy”. Teraz mamy pojechać, bić się i wygrać.
Czy to jest dobrze dla PGE Skry, że już na samym początku sezonu ma zaplanowane starcia z mistrzem i wicemistrzem Polski? Tydzień po ZAKSIE czeka Was mecz z Asseco Resovią.
Myślę, że jest to bez znaczenia, gdyby układ meczów był inny pewnie byśmy inaczej się przygotowywali. Mamy ich na początku sezonu i sztab tak pracował, żebyśmy byli na to gotowi.
Czasem na początku sezonu forma drużyn nie jest jeszcze najwyższa. Czy kibice mogą się spodziewać w Kędzierzynie wielkiego meczu, czy raczej jeszcze nie?
Trudno odpowiedzieć na to pytanie. Najbliższe kilka kolejek dopiero pokaże, w jakiej formie są drużyny. Ale jestem optymistycznie nastawiony i wszyscy ufamy sztabowi, w to, że wykonali kawał dobrej roboty.
Młody rozgrywający MKS Łukasz Kozub powiedział, że siatkówką zainteresował się w trakcie Mistrzostw Świata w 2006 roku i w środę spełnił swoje marzenia grając przeciwko Mariuszowi Wlazłemu, czy Michałowi Winiarskiemu. A Pan gra z nimi w jednej drużynie.
Wiadomo, że tacy zawodnicy mają olbrzymie umiejętności. Pomagają mi zarówno na boisku, jak i poza nim. Ale ja już miałem z nimi kontakt, bo przecież miałem epizod w reprezentacji i przebywałem w ich towarzystwie. Jest już między nami normalna relacja. W naszym środowisku mówi się, że jak wśród znajomych z pracy.
Rozmawiał Paweł Hochstim
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?