"Bez znieczulenia" Andrzej Grajewski: Startuje liga. Raków z najsłabszym ogniwem

Andrzej Grajewski
Dawid Szwarga, trener Rakowa
Dawid Szwarga, trener Rakowa Fot. Adam Jankowski
Na polską ekstraklasę piłkarską narzekamy – i słusznie – bo niejednokrotnie mecze mają poziom kreta na Żuławach, ale prawda jest też taka, że prawdziwy kibic już nie mógł doczekać się wznowienia rozgrywek po zimowej przerwie. I z niecierpliwością oczekiwał na moment, w którym się przekonamy, kto nie obijał się w minionych tygodniach i miał pomysł na rozsądne wzmocnienie drużyny.

Jedną z największych atrakcji naszej ligi jest fakt, że nie ma zdecydowanego faworyta. Tu każde spotkanie naprawdę przypomina partię szachów błyskawicznych, w których nawet najwyżej notowany zawodnik może przegrać z outsiderem z końcówki rankingu. Dlatego nie będę stawiał prognoz dotyczących mistrzostwa kraju; bo logika rozgrywek jest taka, że po tytuł może jeszcze sięgnąć nawet szósta w tabeli Pogoń. Oczywiście – wyłącznie przy korzystnych dla Portowców wiatrach.

Do grupy zespołów tradycyjnie w ostatnich latach walczących o podium, czyli Rakowa, Lecha, Legii i wspomnianej Pogoni dołączyły jesienią Śląsk oraz Jagiellonia. To niewątpliwie nowa jakość, pytanie tylko, czy nie był to jednorazowy wyskok drużyn z Białegostoku i Wrocławia, które na koniec poprzednich rozgrywek zajęły odpowiednio przedostatnie i ostatnie miejsce gwarantujące pozostanie w ekstraklasie. Od dna oczywiście odbiły się bardzo mocno, ale czy będą w stanie ustabilizować na jesiennym poziomie – dopiero się przekonamy.

Raków wiosną nie będzie już tracił sił w europejskich pucharach, więc pewnie to obrońca tytułu powinien uchodzić za głównego faworyta do wygrania ligi, ale... No właśnie, jest pewne ale. Mianowicie, klub który rozwijał się najszybciej w ostatnich latach w Polsce dzięki sprawdzającej się oryginalnej filozofii właściciela, i ma w składzie bodaj najwięcej indywidualnej jakości, zmaga się z kłopotem na trenerskiej ławce. Przy całym szacunku, uważam że Dawid Szwarga przedwcześnie dostał szansę w tak zaawansowanym projekcie i dziś stanowi najsłabszy punkt w drużynie z Częstochowy.

Postawa (poniżej oczekiwań) w rozgrywkach Ligi Europy i jesienne wyniki w PKO Ekstraklasie, które przyniosły znaczną stratę do czołowej dwójki to tylko jedna strona medalu. Druga to brak pomysłu na zagospodarowanie z pożytkiem dla zespołu takiego zawodnika jak Sonny Kittel. To przecież nie do pomyślenia, żeby zawodnik, który jeszcze niedawno był czołowym ogniwem HSV – i na tej podstawie został zaopiniowany na wysoki nie tylko w polskich realiach kontrakt pod Jasną Górą – nie nadawał się do rywalizacji w naszej lidze. I to w sytuacji, gdy Raków musiał sobie radzić bez kontuzjowanego Ivi Lopeza.

W moim odczuciu zabrakło po prostu pomysłu na zagospodarowanie Kittela w Częstochowie, zabrakło właściwej komunikacji z piłkarzem. To dziwne tym bardziej, że co najmniej kilku graczy – z Mikaelem Ishakiem na czele – którzy nie odgrywali tak znaczących ról w 2. Bundeslidze jak Sonny, doskonale odnalazło się w polskich realiach. I było to potwierdzeniem, że futbol niemiecki jest wciąż na tyle silny, iż jeśli idzie o organizację, szkolenie czy otoczkę, powinien stanowić u nas pewien wzorzec.

W Rakowie stało się jednak jak się stało, Kittel będzie kontynuował przygodę z piłką w lidze australijskiej, której poziom oceniam jako porównywalny do naszej, a trener Szwarga będzie miał wiosną okazję udowodnić, że jesienią czegoś się nauczył. I że nie jest już najsłabszym elementem w częstochowskiej układance...

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na sportowy24.pl Sportowy 24