To będzie trzeci mecz akademiczek w Eurolidze w hali przeciwnika. Poprzednie wyjazdy zakończyły się wysokimi porażkami, a i teraz przed lubelskim zespołem trudne wyzwanie. Koszykarki z Miszkolca rozpoczęły bowiem pucharowe rozgrywki od trzech zwycięstw. We Francji wygrały z LDLC ASVEL Feminin 67:57, następnie u siebie z Hiszpankami z Casademont Saragossa 66:63 i przed tygodniem we Włoszech z Beretta Famila Schio 59:55.
- W naszym zespole drzemie ogromna siła. Mimo, że mecz z Schio był zacięty, to kontrolowaliśmy grę przez większość czasu. To duża rzecz, że udało nam się wygrać, ponieważ pamiętaliśmy naszą porażkę z nimi przed rokiem. Ale mocniej walczyliśmy i zagraliśmy lepiej w obronie. To zdecydowało o wygranej - ocenił ostatni triumf trener Węgierek, Peter Voelgyi.
Potyczka z Casademont, chociaż także zakończona wygraną niewielkich rozmiarów, również toczyła się pod dyktando ekipy z Miszkolca. Węgierki przez dużą część spotkania wygrywały dwucyfrową różnicą punktową, a rywalki ani razu nie objęły prowadzenia. Jeszcze połowie czwartej kwart przewaga gospodyń wynosiła 12 punktów.
- Było dużo twardej walki, w której na początku bardzo dobrze sobie radziliśmy. Pod koniec przeciwnik nas jednak dogonił, ale ciężko pracowaliśmy na to zwycięstwo i go nie oddaliśmy. Miałem też szerszą rotację, dzięki której chcemy w tym sezonie odnieść sukces - podkreśla szkoleniowiec DVTK HUN-Therm.
W tym sezonie drużyna trenera Voelgyia doznała tylko jednej porażki. Było to w meczu rewanżowym kwalifikacji do Euroligi. Przegrana nie miała już jednak znaczenia, bo w pierwszym spotkaniu Węgierki zapewniły sobie zaliczkę aż 29 punktów.
W lidze węgierskiej koszykarki z Miszkolca także są niepokonane, z bilansem czterech zwycięstw. W minioną sobotę wygrały u siebie z PEAC Pecs 83:82. - Obie drużyny miały szansę wygrać, ale dzięki wsparciu naszych kibiców, udało się to nam. Mimo, że pozwoliliśmy przeciwnikowi na 13 ofensywnych zbiórek, co mogło przeważyć o naszej porażce. Zagraliśmy słabszy mecz, ale teraz skupiamy się już na meczu z Lublinem - twierdzi Peter Voelgyi.
Mecz z urazem stawu skokowego zakończyła Veronika Kanyasi, notująca w Eurolidze średnią 9,3 pkt/mecz oraz 3 asysty.
Liderki odpoczęły
Koszykarki AZS UMCS wyruszyły w drogę do Miszkolca we wtorek, po porannych zajęciach. Akademiczki nie mają wiele czasu na treningi, ponieważ grają co trzy dni, a czas między meczami poświęcają w dużej mierze na podróże.
W niedzielę lublinianki odniosły drugie zwycięstwo w Orlen Basket Lidze Kobiet. We własnej hali pokonały MKS Pruszków 88:55. - Nie chcieliśmy grać dużej liczby minut podstawowymi zawodniczkami. Taki był nasz cel na to spotkanie i to się udało. Młode dziewczyny dostały szansę występu w ekstraklasie - podkreśla trener, Krzysztof Szewczyk. - Trafiliśmy 14 rzutów trzypunktowych, a jeszcze bardziej cieszy duża liczba asyst, bo aż 29. To kolejny mecz, w którymi dobrze dzieliliśmy się piłką i graliśmy zespołowo - dodaje.
W sobotę w składzie akademiczek zadebiutowała Reka Bernath. Węgierka straciła początek sezonu przez kontuzję, a w środę zagra w miejscu doskonale sobie znanym. 24-letnia zawodniczka do Lublina przeniosła się bowiem z ekipy DVTK HUN-Therm.
W poprzednim sezonie z zespołem z Miszkolca Bernath zajęła szóste miejsce w fazie grupowej Euroligi (sześć wygranych i osiem porażek). Łącznie z dwoma spotkaniami w kwalifikacjach uzyskała średnią 11,3 pkt/mecz (42-proc. skuteczność) oraz 4,4 zbiórek i 1,7 asyst.
Środowy mecz w Miszkolcu rozpocznie się o godz. 18 i będzie transmitowany przez Polsat Sport News.
Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?