Daniel Bewley: Faworytem DPŚ jest Polska, ale Wielka Brytania zrobi wszystko, żeby wygrać (ROZMOWA)

Dawid Foltyniewicz
Mateusz Wójcik/Monster Energy
Przed finałem Drużynowego Pucharu Świata na wrocławskim Stadionie Olimpijskim porozmawialiśmy z Danielem Bewleyem. – Lata temu uwielbiałem oglądać DPŚ, jeszcze w roli kibica. Tegoroczna edycja to natomiast mój debiut w roli zawodnika. Nie jestem zaskoczony, że media i kibice uważają reprezentację Polski za głównego faworyta. My zrobimy jednak wszystko, żeby zdobyć puchar – mówi jeden z liderów reprezentacji Wielkiej Brytanii i Betardu Sparty Wrocław.

Wielki powrót Drużynowego Pucharu Świata. Czy jego reaktywacja to twoim zdaniem dobry pomysł?
Speedway of Nations i Drużynowy Puchar Świata trochę się od siebie różnią, ale zarówno te pierwsze, jak i drugie rozgrywki mogą być bardzo interesujące. Jeśli chodzi o Drużynowy Puchar Świata, lata temu uwielbiałem go oglądać – jeszcze w roli kibica. Tegoroczna edycja to natomiast mój debiut w roli zawodnika. Podoba mi się formuła tych zawodów, bo w każdym biegu możesz trzymać kciuki za swoją reprezentację. Każdy punkt ma duże znaczenie, więc wszyscy członkowie drużyny muszą pojechać na dobrym poziomie, żeby wywalczyć złoto. Jako kibic zawsze wspierałem oczywiście Wielką Brytanię, ale też Australię. Pamiętam finał w Lesznie w 2017 roku, w którym Wielka Brytania zajęła czwarte miejsce. Może nie był to wyjątkowy udany występ, ale i i tak lepszy niż przed startem tamtej edycji przewidywali nasi kibice.

W finale rywalami Wielkiej Brytanii będą trzy silne zespoły – Polska, Dania i Australia. Jak oceniasz szansę twojej reprezentacji na złoto?
Każdy z finalistów ma w składzie pięciu żużlowców, którzy prezentują wysoki poziom. Wierzę, że stać nas na zwycięstwo, choć zobaczymy, co przyniesie sobotnia rywalizacja. Niezależnie od tego, co działo się w półfinałach i barażu, każda z drużyn zacznie zbierać punkty od zera. Nie jestem zaskoczony, że media i kibice uważają reprezentację Polski za głównego faworyta. My zrobimy jednak wszystko, żeby zdobyć puchar.

Za tobą bardzo udany występ w Grand Prix Szwecji zwieńczony zwycięstwem. Aktualnie zajmujesz piąte miejsce w klasyfikacji przejściowej. Na koniec sezonu celujesz w konkretną pozycję czy masz może inne podejście?
Dzięki ostatniej wygranej w Målilli dołożyłem do swojego dorobku sporo punktów i zbliżyłem się do ścisłej czołówki klasyfikacji. Myślę wyłącznie o zwyciężaniu. Nie jestem zainteresowany rywalizacją o drugie miejsce. Do końca sezonu pozostały cztery rundy. W każdej z nich chciałbym awansować do finału, a w nim walczyć o triumf.

Na jakim torze czujesz się najlepiej?
Lubię ten na Stadionie Olimpijskim, bo to mój domowy tor i znam go praktycznie od podszewki. Zawsze dobrze czułem się też w Gorzowie Wielkopolskim i King's Lynn.

Wielokrotnie spotykałem się z opiniami, że twój styl jazdy na motocyklu przypomina trochę ten Darcy'ego Warda. Zgadzasz się z tym?
Coś w tym jest. Od zawsze lubiłem analizować style poszczególnych żużlowców, a Darcy był jednym z nich. Kiedyś patrzyłem na moje zdjęcia z toru i zauważyłem, że faktycznie układam sylwetkę na motocyklu w podobny sposób co on. Jeśli ktoś także dostrzega to podobieństwo, jest to dla mnie bardzo miłe.

Ten sezon jest twoim czwartym w Betardzie Sparcie Wrocław. Zakładam, że zadomowiłeś się już w stolicy Dolnego Śląska.
Czasem naprawdę trudno mi uwierzyć, że to już czwarty rok w Sparcie. Nie odczuwam, aby minęło już tyle czasu. Występowałem w klubach w Polsce, Szwecji i Wielkiej Brytanii, więc mam pewne porównanie i śmiało mogę stwierdzić, że pod względem organizacyjnym to najlepszy klub, w jakim jeździłem. Prawdopodobnie najlepszy na świecie. Tor, relacje z szefostwem klubu, sztabem szkoleniowym, chłopakami z zespołu – naprawdę wszystko mi tu pasuje.

Twoje początki w Sparcie nie wyglądały jednak zbyt kolorowo. W 2020 roku skradziono ci rower, na którym potem doznałeś kontuzji. Obraziłeś się wtedy na swojego BMX-a?
Wypadki chodzą po ludziach, choć przyznaję – moja relacja z rowerem przechodziła wtedy przez mały kryzys (śmiech). Kontuzje to część sportu – zarówno tego wyczynowego, jak i amatorskiego. Dziś nie jeżdżę na rowerze tak często jak kiedyś, ale co jakiś czas wciąż na niego wsiadam. Jestem żużlowcem, więc wszystko, co ma dwa kółka, zawsze będzie mi bliskie.

Rok temu miałeś groźnie wyglądający wypadek, gdy w meczu z Włókniarzem Częstochowa przeleciałeś przez bandę. Jakie emocje towarzyszyły ci przed powrotem do ścigania?
To był mój pierwszy poważny wypadek od kilku lat. I choć wyglądał fatalnie, czułem się po nim dobrze i chciałem jak najszybciej wrócić na tor. Z tym wiąże się akurat zabawna historia. Jechaliśmy wtedy na mecz z Unią i miałem dość poważne zatrucie pokarmowe. A ja byłem wtedy tak szybki, że pobiłem rekord toru w Lesznie (śmiech).

Obecnie jako jedyny zawodnik masz okazję jeździć u boku Taia Woffindena zarówno w klubie, jak i reprezentacji. To, że z „Tajskim” nie jest nudno, wie każdy, kto interesuje się żużlem. Potwierdzasz?
Tai to oczywiście świetny facet. Przypomina mi się, że w moim pierwszym sezonie w Sparcie pozwolił mi usiąść za kierownicą swojego białego Mustanga i popalić nim gumę. Pomyślałem wtedy: „cholera, ile on musi mieć koni mechanicznych”...

Z Taiem i Artiomem Łagutą dzieliłeś pokój podczas tegorocznego obozu przygotowawczego Sparty w Hiszpanii. Tai powiedział mi, że zrobiliście Artiomowi przyspieszony kurs angielskiego i w skali 1-10 jego zdolność porozumiewania się w tym języku to teraz... 2. Wystawiłbyś klubowemu koledze lepszą ocenę?
Tai okazał się dość surowym nauczycielem... A Artiom naprawdę zrobił duże postępy. Kilka lat temu jeździliśmy razem na motocrossie i wtedy musieliśmy się dogadywać wyłącznie na migi. Wiem, że Artiom przykłada teraz dużą wagę do nauki języka angielskiego. Tai dał mu 2, ja dałbym 7!

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Daniel Bewley: Faworytem DPŚ jest Polska, ale Wielka Brytania zrobi wszystko, żeby wygrać (ROZMOWA) - Gazeta Wrocławska

Wróć na sportowy24.pl Sportowy 24