Dante Stipica, bramkarz Pogoni Szczecin: Czasami brakuje nam szczęścia

Jakub Lisowski
Jakub Lisowski
Dante Stipica z Pogoni Szczecin.
Dante Stipica z Pogoni Szczecin. Adam Jankowski/Polska Press
Gdy nie było zwycięstw, to kibice zaczęli myśleć, że jesteśmy w kryzysie. My jednak wiedzieliśmy, że to był tylko kryzys wynikowy – mówi bramkarz Pogoni Dante Stipica.

Bezbramkowy mecz Radomiaka z Jagiellonią zakończył 21. kolejkę PKO Ekstraklasy. W czołówce bez zmian – prowadzi Raków Częstochowa (49 punktów), przed Legią Warszawa (42), Lechem Poznań (36), Widzewem Łódź (35), Pogonią (33) i Cracovią (32). Te zespoły będą walczyć o podium.

Pogoń swój mecz wygrała (3:1 z Wartą Poznań). Było sporo dobrych elementów w grze, ale znów Portowcy stracili bramkę (po raz 14. z rzędu). Ostatni raz zachowali czyste konto 27 sierpnia (3:0 z Zagłębiem Lubin). We wtorek Pogoń rozpoczęła przygotowania do meczu z Wisłą w Płocku.

Czy do spotkania z Wartą podchodziliście na zasadzie „najważniejsze jest zwycięstwo, a nie styl”?
Dante Stipica: Tak jest. Myślę, że to jest bardzo ważny moment dla naszej drużyny Pamiętaliśmy, jak przebiegały nasze ostatnie spotkania. Było dużo dobrej gry, sytuacji, ale na końcu nie mieliśmy z tego punktów. A przecież to się liczy. Z Wartą po prostu chcieliśmy wygrać i myślę, że bardzo dobrą zagraliśmy drugą połowę. W końcu to zaprocentowało i te trzy punkty zostały w Szczecinie.

Po dwóch porażkach z rzędu czuliście na sobie większą pracę ze strony kibiców, trochę większe emocje wokół zespołu?
Rozumiemy nastroje kibiców, ale w zespole był spokój. W każdym poprzednim spotkaniu oddawaliśmy z siebie wszystko, co najlepsze, pracowaliśmy mocno na lepsze wyniki, ale tego nie było. A gdy nie było zwycięstw, to kibice zaczęli myśleć, że jesteśmy w kryzysie. My jednak wiedzieliśmy, że to był tylko kryzys wynikowy i naprawdę wierzymy w to, co robimy codziennie na treningach, jak się przygotowujemy do spotkań i wiemy, że jesteśmy lepszym zespołem nawet mimo tych dwóch porażek z rzędu. Z Wartą to pokazaliśmy.

W trzech meczach wiosny brakowało dobrej obrony w Pogoni, a nad tym mieliście mocno popracować w trakcie zimowych przygotowań i efekty miały być widoczne.
Jest problem, ale nie wiem, jak to sensownie wytłumaczyć. Czasami grasz dobrze cały czas, masz to pod kontrolą, ale rywal wykorzysta pierwszą sytuację i zaczyna się robić nerwowo. Takich dziwnych sytuacji było sporo w ostatnich meczach. Wszyscy wiemy, że musimy walczyć, wspólnie bronić swojej bramki, a później sami tworzyć sytuacje bramkowe. Idziemy tą drogą.

Nie mieliście wobec ciebie dużych pretensji o te tracone gole?
Nie wiem, jak to serio opisać. Znamy swoje zadania na boisku, mamy koncentrację, przeciwnicy nie mają z nami przewagi, ale po jakimś stałym fragmencie gry, po jakimś rykoszecie, po tym, jak piłka dotyka mojej ręki i piłka leci gdzieś przy słupku. Jest ciężko, ale musimy to zaakceptować, a jednocześnie codziennie pracować, by to zmienić. Wierzymy, że w końcu się poprawimy, że w końcu nie stracimy w meczu gola, a jednocześnie zachowamy nasz styl w ofensywie.

Nie było chwil zwątpienia w przerwie meczu z Wartą? Dobry początek, a później lepsza gra poznańskiej drużyny i wyrównanie.
Warta potwierdziła na naszym boisku, że ma sporo jakości. Wszystkie wiemy, że w ekstraklasie nie ma żadnego łatwego meczu i nie ma zespołu, który wychodząc na boisko nie ma szans. Podobnie jest z tym, że nie ma drużyn, które potrafią się tylko bronić. Warta zna swoje umiejętności, wie, że potrafi być bardzo groźna po stałych fragmentach gry i długich wyrzutach z autu. Szukali takich szans w Szczecinie, ale na końcu dobrze się przed tym wybroniliśmy. Sami zrobiliśmy fantastyczne akcje, zdobyliśmy fajne bramki.

Stracony gol - strzelony przez Macieja Żurawskiego - twoim zdaniem był do wyciągnięcia?
Kiedy piłka jest tak blisko ręki, a nawet jej dotyka, a później leci do bramki to naprawdę boli. Możliwe, że mogłem zrobić więcej, ale to było uderzenie z bliskiej odległości, a czasami po prostu też brakuje szczęścia w takich sytuacjach. Najważniejsza była nasza reakcja po przerwie - pokazaliśmy nasz charakter, pokazaliśmy, że chcemy wygrać. W II połowie wszystko już działało dobrze – od pressingu, do jakości podania piłki we wszystkich strefach boiska. Wynik końcowy mógł być nawet wyższy, ale jesteśmy zadowoleni, że wróciliśmy na drogę zwycięstw.

Pozostaniecie na tej drodze dłużej, odbijecie się już na dobre?
Mamy takie nadzieje. Wszyscy czekamy, a w zasadzie pracujemy, by wrócić do tych najlepszych okresów Pogoni. Nie ma w zespole teraz jakiegoś dużego zadowolenia, bo to tylko jedno zwycięstwo. Oby to był właśnie początek, bo cały czas patrzymy, co jest przed nami.

A przed Pogonią mecz w Płocku z Wisłą.
Jak pamiętam to różnie się tam nam grało. Były fantastyczne momenty i zwycięstwo, ale była też porażka, choć wydawało się, że mamy mecz pod pełną kontrolą. Takie jest życie. Wiemy, że Wisła to dobry zespół, ma sporo jakości i potrafi ją wykorzystać w swoich meczach. Przygotujemy się, jak do każdego meczu i wierzymy, że możemy złapać możliwie najwięcej.

Rozmawiał Jakub Lisowski

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Dante Stipica, bramkarz Pogoni Szczecin: Czasami brakuje nam szczęścia - Głos Szczeciński

Wróć na sportowy24.pl Sportowy 24