Spór etniczno-terytorialny między Azerbejdżanem i Armenią o Górski Karabach to przykra pozostałość po upadku ZSRR. Oba kraje uznają teren za swój, a na tym konflikcie Mkhitaryan ucierpiał już dwukrotnie. Jako piłkarz Borussii Dortmund nie zagrał w Gabali z miejscowym FK, a niedawno musiał zrezygnować z meczu z Karabachem Agdam, już jako zawodnik Arsenalu.
„Po rozważeniu wszystkich opcji oraz konsultacji z rodziną Mickiego, podjęliśmy decyzję, że piłkarz nie znajdzie się w kadrze wylatującej do Baku” - ogłosił klub z północnego Londynu. Od momentu przyznania stolicy Azerbejdżanu prawa do organizacji finału Ligi Europy niosły się głosy, że UEFA postąpiła nieodpowiedzialnie. Azerbejdżan nie uchodzi za kraj, gdzie panuje wolność słowa. To raczej miejsce, gdzie opozycja nie ma racji bytu i łamane są prawa człowieka. O tym mówiono już głośno w momencie pierwszych w historii Igrzysk Europejskich (w 2015 r.), ale Europa potrzebowała przypadku Mkhitaryana, by brutalniej zorientować się, że coś jest nie tak.