Finał Plusligi: ZAKSA pojechała do Rzeszowa po złoto

Redakcja
W dwóch pierwszych finałowych meczach ZAKSA rozbiła Resovię.
W dwóch pierwszych finałowych meczach ZAKSA rozbiła Resovię. Krzysztof Świderski
Dzisiaj (26.04) wieczorem siatkarze z Kędzierzyna-Koźla mogą zostać mistrzami Polski. Tytuł zapewni im wyjazdowe zwycięstwo z Resovią Rzeszów, którą przed weekendem dwukrotnie u siebie rozbili. W kędzierzyńskiej hali „Śródmieście” powstanie Strefa Kibica.

- Finał to jest mecz, w którym trzeba wygrać trzy sety. My wygraliśmy dopiero dwa – analizuje trener Zaksy Ferdinando de Giorgi. - Do trzeciego spotkania podejdziemy tak jak przez cały sezon, myśląc o tym, że nie wygraliśmy jeszcze nic. Wiemy, że Resovia zrobi wszystko, żeby do tego meczu przystąpić najlepiej przygotowana jak może. Musimy zagrać po raz kolejny bardzo dobre spotkanie.

W miniony czwartek i piątek w hali Azoty ZAKSA dwukrotnie rozbiła obrońców tytułu po 3:0. W finale gra się do trzech zwycięstw. Kędzierzynianie liczą, że w trzecim spotkaniu osiągną cel, choć do meczu podchodzą z respektem i szacunkiem dla rywala.

– Wiemy, że trzecia potyczka będzie najtrudniejszym sprawdzianem dla nas - – przyznaje rozgrywający kędzierzynian Benjamin Toniutti. - Resovia to zespół silny i wie doskonale, jak grać mecze o najwyższą stawkę. Dlatego musimy się przygotować do tego, by w Rzeszowie zagrać na tym samym poziomie albo nawet jeszcze lepszym niż u siebie.

Trudno oczekiwać, że po kilku dniach sytuacja na parkiecie diametralnie się zmieni, choć aktualni mistrzowie Polski nie zamierzają oddać tytułu bez walki.
- To co było, już jest za nami. Teraz liczy się każdy następny set i mecz – mówił po drugim meczu atakujący Resovii Dominik Witczak. - Wierzę, że będziemy walczyli tak jak w drugim meczu. Może wynik tego nie pokazał, gra nie była najlepsza, ale przynajmniej nie można nam odmówić woli walki. To małe pocieszenie po drugim przegranym meczu, ale mam wielką nadzieję, że u siebie zagramy na dużo lepszym poziomie sportowym, a kibice nam pomogą w przedłużeniu, a może nawet wygraniu finałowej rywalizacji.

Historia play offów zna nieoczekiwane zwroty sytuacji. Najlepszym przykładem jest rywalizacja Zaksy z Resovią sprzed dwóch lat. W półfinale kędzierzynianie wygrali dwa pierwsze mecze w Rzeszowie, a w trzecim pojedynku prowadzili w hali Azoty 2:0 i 12:8 w III partii. Resovia się obroniła, wygrała mecz i dwa kolejne.
W 2010 roku, w meczach o brązowe medale, Zaksa wygrała z kolei dwa pierwsze meczu u siebie, a w trzecim znów prowadziła 2:0 w setach. W hali na Podpromiu już wnoszoną medale do dekoracji. Tymczasem Resovia wygrała trzecią partię na przewagi, cały mecz w tie breaku, a potem dwa kolejne spotkania.

- Dlatego nie zabieramy ze sobą szampanów – mówi prezes Zaksy Sebastian Świderski. – Prowadzimy w serii play off dwa zero, ale wciąż jeszcze niczego nie wygraliśmy. Jedziemy do Rzeszowa bardzo skoncentrowali i zmobilizowani.

Poza potencjałem sportowym, równą formą oraz przebiegiem i rezultatem dwóch pierwszych pojedynków za Zaksą przemawia jeszcze statystyka. W historii Plusligi zespół, który finał play off zaczynał od dwóch zwycięstw zawsze zostawał mistrzem Polski. Co więcej, nigdy nie dochodziło do piątego spotkania. Jeśli w tym roku nie będzie wyjątku od tej reguły, to kędzierzynianie zostaną koronowani dzisiaj (26.04) lub jutro.

Dzisiejszy mecz (26.04) w Rzeszowie zacznie się o godz. 20.30 (transmisja w Polsat Sport). Natomiast w kędzierzyńskiej hali sportowej „Śródmieście” zorganizowana zostanie strefa kibica (otwarta od godz. 20.00). Jeśli Resovia wygra, to czwarte spotkanie odbędzie się w środę o godz. 20.30.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Finał Plusligi: ZAKSA pojechała do Rzeszowa po złoto - Nowa Trybuna Opolska

Wróć na sportowy24.pl Sportowy 24