Całe życie kieruję się odpowiedzialnością, a odejście byłoby ucieczką - stwierdził Tadeusz Bartnik chwilę po tym, jak prezes Marcin Janicki poinformował, że dyrektor sportowy nadal będzie pracował w GKS-ie Katowice. - Mój ewentualny następca musiałby poświęcić wiele czasu na poznanie funkcjonowania klubu, a sytuacja wymaga płynnego działania. Poza tym biorę pełną odpowiedzialność za sytuację sportową i zamierzam wypić do końca to piwo, w którego warzeniu biorę udział.
Gdyby nie tabela...
Prezes Janicki dodał, że pożegnanie Bartnika byłoby gestem pod publiczkę.
- Klub potrzebuje stablizacji. Dlatego postanowiłem, że nie będziemy dokonywali kolejnych rewolucji - oświadczył szef klubu.
Dyrektor sportowy zaznaczył, że wyniki boiskowe są jedynym elementem, z którego nie ma satysfakcji.
- To niesprawiedliwe, chociaż zrozumiałe, że właśnie przez nie jestem oceniany - mówił Bartnik. - Tymczasem wykonujemy w klubie gigantyczną pracę, przeprowadziliśmy bardzo przemyślane transfery, wprowadzamy rozwiązania dla następców, bezkosztowo przywróciliśmy funkcjonowanie II zespołu, stworzyliśmy silny sztab szkoleniowy, po raz pierwszy w historii czterech zawodników zostało powołanych do reprezentacji narodowych, liczymy się w Pro Junior System, wdrażamy nowoczesne technologie, opracowaliśmy zasady współpracy z Akademią, mamy profesjonalną bazę danych o ośrodkach zgrupowań, stworzyliśmy projekt prawdziwego skautingu, piłkarki awansowały do ekstraklasy i zajmują miejsce w środku stawki, a juniorzy mierzą w awans do CLJ - wyliczył dyrektor.
Koniunktura i lista problemów
Dlaczego więc skoro jest tak dobrze, jest tak źle?
- Pewien profesor Akademii Ekonomicznej powiedział mi, że być może wynika to z wahań koniunktury. Może po prostu takie trudne chwile muszą przyjść? - odpowiedział dyrektor sportowy. - Widzę jednak kilka przyczyn. Skalę zmian kadrowych; błędne obsady piłkarzy do zadań na boisku, co doprowadziło do pogłębienia kryzysu; zmiany trenerów, które oznaczały, że przez całą jesień zespół ćwiczył kolejne systemy gry, zamiast je doskonalić; dogrywki w Pucharze Polski, które kosztowały nas punkty w meczach ligowych po nich następujących; zdekompletowanie kontuzjami bloku defensywego, gdzie pozycję stoperów musieli przejąć boczni obrońcy; brak boiskowego cwaniactwa, bo zamiast kilku remisów notowaliśmy porażki w ostatnich minutach; brak szczęścia, chociaż sam tego sformułowania nie lubię i dokonując transferów staraliśmy się wpływ tego czynnika całkowicie zminimalizować; kadra okazała się zbyt wąska, by sprostać nowym systemom gry.
- Z mojej strony dodałbym złe wprowadzenie przed sezonem. Nie powiedzieliśmy wielu spraw jasno, stąd też zespół zbyt często stawiał wszystko na jedną kartę, uznając, że remis nie będzie dobrze odebrany, a byłoby to kilkanaście punktów więcej - uzupełnił listę prezes Janicki.
Premii za utrzymanie nie będzie
Katowiczanie w tabeli zajmują 17 miejsce ze stratą czterech punktów do bezpiecznej strefy.
- Naszym celem jest utrzymanie. Nie przewiduję jednak za jego osiągnięcie żadnych premii. Piłkarze są mężczyznami, mają cojones, wiedzą o co grają i co muszą udowodnić - deklaruje prezes klubu.
W przerwie zimowej katowiczanie zamierzają przeprowadzić co najmniej dwa transfery.
- Potrzebujemy stopera lub dwóch stoperów i defensywnego pomocnika - zapowiada dyrektor Bartnik. - Problem w tym, że takich piłkarzy w tej chwili na rynku nie ma...
Pion sportowy rozważa więc kilka wariantów.
- Obserwujemy ekstraklasę i I ligę, czy ktoś nie będzie chciał rozwiązać kontraktu z zawodnikami o interesującej nas charakterystyce. Mamy propozycje gotówkowego przejęcia piłkarzy z II ligi, obserwujemy też zagranicę, zwłaszcza tam, gdzie sezon, a więc i często ważność kontraktów kończą się z końcem grudnia. Ale nie ukrywajmy, że z każdym wariantem wiążą się dwa problemy: po pierwsze czy jesteśmy w stanie sprostać im finansowo, a po drugie czy dany zawodnik będzie chciał do nas przyjść biorąc pod uwagę sytuację sportową, w jakiej znalazł się zespół.
- Na pewno musimy utrzymać się w budżecie - potwierdza szef klubu. - Czyli sprowadzenie nowego piłkarza wiążę się z zejściem z kosztów związnych z którymś z dotychczasowych.
Na razie przesądzone jest zakończenie wypożyczeń Sebastiana Nowaka, Simona Kupeca i Wojciecha Słomki.
Raków prześladuje GKS?
Kilkanaście dni temu z GKS-em pożegnał się Wojciech Herman. Jeden z najlepszych fizjoterapeutów w kraju, pracujący m.in. w reprezentacji Polski przeniósł się do Rakowa.
- Pracował na Bukowej dwanaście lat, cbyba najdłużej ze wszystkich obecnie zatrudnionych w klubie. Widocznie nastąpił moment, w którym chciał coś zmienić - skomentował ten fakt prezes Janicki.
- Nie dał wcześniej żadnego sygnału, ze chce odejść, nawet wyrażał chęć podjęcia rozmów o przedłużeniu umowy. To Raków pokazał, że nie tylko potrafił podkupić siedmiu piłkarzy, których my chcieliśmy, ale także naszego pracownika - oświadczył natomiast dyrektor Bartnik.
Finanse są stabilne
Prezes klubu deklaruje, że finanse klubu są stabilne.
- Wykonanie przychodów mamy na poziomie 97 procent, wydatki nieznacznie przekroczone - przyznał Marcin Janicki. - Finansowo na pewno nie zasługujemy na takie miejsce w tabeli.
- Gdy do klubu przyszedł trener Dudek stwierdził, że powszechne opinie o możliwościach finansowo-organizacyjnych GKS są nieadekwatne do tego, co zobaczył i z czym spotykał się w poprzednich miejscach pracy - nieoczekiwanie dodał Tadeusz Bartnik. - Na pewno pod względem budżetu nie jesteśmy w ścisłej czołówce I ligi, ale tak jak powiedział prezes, nie jesteśmy też tak daleko, jak wynikałoby to z lokaty zespołu. Mam nadzieję, że wiosną będzie już inaczej.
POLECAMY PAŃSTWA UWADZE:
Cudowny gol w Centralnej Lidze Juniorów
Awantura piłkarek na meczu Czarni Sosnowiec - GKS Katowice
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?