We wtorkowy wieczór w Turynie Cristiano Ronaldo po raz kolejny zamknął usta wszystkim swoim krytykom. Juventus rozpoczął mecz w Turynie z Atletico z dwubramkową stratą z pierwszego meczu, ale Portugalczyk w pojedynkę przepchał swój zespół do ćwierćfinału Ligi Mistrzów - nie po raz pierwszy i pewnie nie po raz ostatni.
- Dlatego Juventus mnie sprowadził, dla takich chwil i sytuacji, żeby pomóc im osiągnąć rzeczy jakich nie doświadczyli wcześniej. To jest mentalność jakiej potrzebujesz, żeby wygrać Ligę Mistrzów - powiedział po spotkaniu Ronaldo.
I ma rację. Przed przyjściem Portugalczyka Stara Dama miała wszystko, prócz jednego zawodnika, który w każdej chwili może odmienić losy rywalizacji. Finały z 2015 i 2017 roku to pokazały.
- To była magiczna noc. Atletico to zawsze trudny rywal, ale my też jesteśmy silni i to dziś pokazaliśmy - dodał.
Portugalczyk z pewnością będzie się śnił piłkarzom Rojiblancos przez długi czas, ale są chyba już do tego przyzwyczajeni. Od kiedy ich trenerem jest Diego Simeone (grudzień 2011) tylko czterokrotnie pozwolili, aby jakikolwiek piłkarz strzelił im hat - tricka i wszystkie były za sprawą Ronaldo, który w ostatnich ośmiu meczach przeciwko Simeone trzy razy dokonał tej sztuki. Messiemu się to nigdy nie udało.
We wtorek Ronaldo udowodnił, że Liga Mistrzów to jego rozgrywki. To był ósmy hat trick Portugalczyka w LM, dzięki czemu zrównał się z Messim w tej kwestii. Argentyńczyk nie może się jednak równać z nim w liczbie bramek w fazie pucharowej LM - legenda Barcelony ma w tym etapie rozgrywek 40 trafień, podczas gdy Ronaldo ma na swoim koncie kosmiczne 63 bramki.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?