Jacek Frątczak zdradza plany przed meczem z Włókniarzem

Piotr Bednarczyk
Sławomir Kowalski
Dziś menedżer żużlowców Get Wellu Toruń Jacek Frątczak spotkał się z dziennikarzami i mówił o przygotowaniach do arcyważnego spotkania z Włókniarzem Częstochowa (niedziela, godz. 16.30). Swoimi wrażeniami z pierwszego treningu po kontuzji podzielił się również Paweł Przedpełski. Oto, co powiedzieli:

Jacek Frątczak o:


O ostatnim meczu w Lesznie:

- To już historia, nie wracamy do tamtego spotkania. Nie żartowałem mówiąc, że jedziemy tam wygrać. Tak będę mówił za każdym razem. Myślę, że przekonałem, że nie rzucam słów na wiatr. Dopóki starczało nam amunicji w Lesznie, to mocno się stawialiśmy się gospodarzom. Ale, jak powiedziałem, to już historia, wynik, jaki był, każdy wie. Kluczowe są jedynie wnioski, jakie trzeba wyciągnąć z tamtego spotkania. A te są ważne o tyle, że przed nami była i jest ogromna praca przed meczem z Włókniarzem, moim zdaniem, jednym z najważniejszych w ostatnich latach dla toruńskiego klubu. Mecz w Lesznie pokazał, kto w jakiej konfiguracji powinien jechać, a kto nie, kto prowadzić parę, a kto nie. Ale - z drugiej strony - mamy sytuację bardzo dynamiczną. Gdy musiałem w środę podać skład do programu, nie wiedziałem jeszcze kilku rzeczy i zdecydowałem się na takie zestawienie, żebym miał spore pole manewru. Dawno się nie spotkałem z taką sytuacją, że miałem cztery znaki zapytania dotyczące składu i trzeba to było tak poskładać, żeby można było zareagować odpowiednio przed meczem, byśmy byli w stanie skutecznie powalczyć.

O starcie Pawła Przedpełskiego:
- W środę, ustalając skład, nie mieliśmy jeszcze Pawła dysponowanego, dlatego nie wstawiłem go do zestawienia. Od tygodnia byłem z Pawłem umówiony na czwartkowy trening. Najważniejsze, to robić swoje i mieć plan, a później w miarę tego, jak układa się rzeczywistość, ewentualnie go modyfikować. Robimy swoje, łatwo nie jest, ale ja się cały czas uśmiecham. Jestem zadowolony po treningu Pawła, ale najważniejsze jest to, że on sam jest zadowolony. To, co dziś zrealizowaliśmy na treningu daje nam optymizm przed niedzielą. Na pewno wariant z Pawłem w składzie jest brany bardzo poważnie pod uwagę. Jutro będziemy wiedzieli więcej, bo będzie on jeździł już na torze nie sam, ale z kolegami z drużyny. Powiedziałem chłopakom, że pojadą ci, którzy są najszybsi na Motoarenie, choć oczywiście nie chodzi o to, by się zabijać na treningach.

ZOBACZ TAKŻE


TOP 20 opraw żużlowych kibiców Apatora Toruń [ZOBACZ ZDJĘCIA]

O niewiadomych przed meczem z Włókniarzem:

- Ciągle jest ich jeszcze za dużo. Na dzisiaj mogę powiedzieć, że na pewno w meczu nie wystąpi Greg Hancock. Od wczoraj wiadomo już o tym publicznie, bo zdradził to sam zawodnik. My wiedzieliśmy o tym wcześniej, ale ja uważam, że o swojej sytuacji zdrowotnej powinien informować sam pacjent. Jesteśmy z Amerykaninem w kontakcie. Oczywiście wolelibyśmy, żeby Greg był z nami, bo to lider zespołu, ale nie skupiamy się nad tym, na co nie mamy już wpływu. Są różne warianty składu. Na wczoraj najbardziej zdroworozsądkowym i prawdopodobnym scenariuszem był wariant zastosowania przepisu o "zastępstwie zawodnika" za Hancocka. Pamiętajmy jednak o jednej rzeczy - jazda "ZZ" jest skuteczna, gdy ma się w zespole pewnych liderów. Przynajmniej dwóch zawodników, którzy jako zastępujący łącznie zdobędą minimum pięć punktów, do tego dwóch pozostałych po jednym i łącznie wyszłoby 7-8 pkt. Powstaje pytanie, czy my mamy w tej chwili zawodników, którzy gwarantowaliby nam taką zdobycz? Niestety, nie mam szklanej kuli i nie wiem, co byłoby lepsze. Ale cały czas w głowie siedzi mi sezon 2015, w którym 10 czy 11 meczów jechaliśmy w Falubazie z "ZZ" i nie jest to dla mnie specjalne zaskoczenie. Ale pragmatyka wskazuje na to, by jeśli nie ma zdecydowanych liderów, w składzie było jednak pięciu seniorów, a nie czterech. Poza tym żużel jest takim sportem, że za chwilę można stracić drugiego zawodnika i cała układanka może się rozsypać. Jeśli po czwartkowym treningu będziemy mieli sygnały, że dobrze jadą Paweł Przedpełski, Grzegorz Walasek i inni zawodnicy, to raczej nie zaryzykujemy jazdy z "ZZ". Świetnie, że Michael Jepsen Jensen i Jack Holder pojechali znakomicie w Lesznie, ale na Motoarenie może być inaczej, może tu błysną inni zawodnicy. Choć cały czas jeszcze "ZZ" nie wykluczam.

O ewentualnym starcie Jacka Holdera:
- Niestety, do końca sezonu Jack ma zawsze zawody w Anglii pokrywające się z polską ligą. Temat jest cały czas w grze, ale sytuacja jest bardzo napięta. To żadna tajemnica, jakie są relacje między Ekstraligą Żużlową, a brytyjską federacją. My wzięliśmy Jacka z całym inwentarzem, z kontraktami, które podpisał gdzie indziej wcześniej. Oczywiście chciałbym, żeby ten chłopak był z nami, ale grożą mu w Anglii określone konsekwencje. Nie mogę na sto procent wykluczyć, że go u nas zabraknie. On sam też musi to ze swoim teamem wyważyć. Z naszej strony wszystkie karty są wyłożone. Co godzinę praktycznie w tej sprawie albo z kimś mailujemy, albo faksujemy, albo rozmawiamy przez telefon. Chcemy mieć świadomość, że zrobiliśmy, co w naszej mocy, by Jack pojechał. Pracuje nad tym kilkanaście osób. Ale nie wszystko od nas w tej chwili zależy.

O stanie zdrowia Adriana Miedzińskiego:
- Ma spuchniętą rękę po upadku, ale nie przeszkadza mu to w jeździe. W sobotę ma zaplanowany start w rundzie SEC i o ile cały i zdrowy wróci do Polski, to na pewno pojedzie przeciwko Włókniarzowi.

O niemocy Chrisa Holdera:
- Ma nowy sprzęt, jest też sprzęt, który samu mu tu wspólnie układamy. On sam podejmie decyzję, co wybierze. Dla mnie ważne jest to, że przyjedzie do Torunia na piątkowy trening. Wcześniej preferował podobno jazdy solo w soboty. Postawiłem sprawę jednoznacznie, że chcę go widzieć na treningu całej drużyny i dogadaliśmy się.

O juniorach, którzy w lidze zawodzą, a w zawodach młodzieżowców jadą dobrze:
- Wygrywają wszystkie zawody Drużynowych Mistrzostw Polski Juniorów, ostatnio w Zielonej Górze stracili raptem trzy punkty. Rozmawiałem z nimi ostatnio sporo. Gdyby włożyli w mecze seniorskie 50 procent skuteczności z meczów juniorskich, to sytuacja dzisiaj byłaby diametralnie inna. Sporo zależy tutaj od kwestii mentalnej. Kwestie odporności psychicznej Daniela Kaczmarka odmieniono już chyba w Toruniu we wszystkich przypadkach. Miałem mało czasu, ale stawiam mocno na sferę mentalną. Wiemy, gdzie są problemy, ale czy jesteśmy to w stanie poprawić w tej chwili z Robertem Kościechą? Na pewno pod względem sprzętowym sytuacja wygląda dobrze, chłopacy potrafią jeździć. Od moich juniorów wymagam podwójnego zwycięstwa w drugim biegu meczu z Włókniarzem. Dlatego Igora wystawiłem z numerem 15. Musimy pojechać ofensywnie od początku, nie możemy się asekurować remisem w wyścigu juniorów. Dlatego Daniel Kaczmarek pojedzie z zewnętrznego pola. Ma więcej doświadczenia i niech sobie radzi sam. Liczę bardzo na chłopaków. Ostatnio mieli bardzo dużo jazdy, ale wtedy rodzi się automatyzm.

O optymizmie przed niedzielnym meczem:
- Mam wrażenie, że jesteśmy jak na wahadle. Ono się ostatnio wygięło maksymalnie w negatywną stronę. Pojawienie się Pawła na treningu sprawiło, że wahadło zaczęło wracać w dobrą stronę. Idziemy w dobrą stronę. Mamy jednego więcej zawodnika. Pracujemy nad torem. Rewolucji wielkich jednak nie przewidujemy. Sprzętowo się trochę dozbroiliśmy. Chłopaki zdają sobie sprawę, jakie zadanie na nich czeka. Pojechaliśmy ostatnio niezły mecz w Lesznie, choć punktów nam nie dał. Michael Jepsen Jensen wyeliminował kłopoty ze sprzętem. Adrian Miedziński miał wprawdzie znów upadek w Szwecji, ale jestem coraz bliżej jego "głowy", postaramy się go przed niedzielnym meczem wyciszyć. Coraz więcej już wiemy i jest to o wiele lepsza sytuacja niż ciągłe znaki zapytania.

**

A co powiedział po pierwszym po kontuzji treningu Paweł Przedpełski?**

- Z każdym okrążeniem czułem się coraz bardziej komfortowo, na ostatnim wyjeździe było już całkiem w porządku. Wiadomo, że maratonu w tej chwili jeszcze nie pobiegnę, bo noga delikatnie doskwiera, ale nie ma większych problemów w jeździe czy podstawowych czynnościach. Nie widzę w tej chwili żadnych przeciwwskazań do jazdy w niedzielę. Chciałbym z całego serca podziękować doktorowi Damianowi Janiszewskiemu, naszemu "magikowi", z którym przez ostatnie dwa tygodnie widywałem się chyba codziennie. Dzięki niemu wsiadłem dzisiaj na motor. Miejmy nadzieję, że w niedzielę zobaczymy tu fajny wynik. W piątek będę trenował z kolegami, dziś pojeździłem sobie solo, miałem okazję sprawdzić motocykl, dopasować go do nawierzchni. Krok po kroku wszystko jest realizowane zgodnie z planem.

POLUB NAS NA FACEBOOKU

MAGAZYN SPORTOWY24 - TOMASZ SZMANDRA O POWROCIE ROBERTA KUBICY DO F1

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Jacek Frątczak zdradza plany przed meczem z Włókniarzem - Nowości Dziennik Toruński

Wróć na sportowy24.pl Sportowy 24