Białostoczanie na trzy kolejki przed końcem tegorocznych zmagań znajdują się na pozycji wicelidera, z trzypunktową stratą do prowadzącej Lechii Gdańsk. To jednak jest tak naprawdę dopiero półmetek rozgrywek i jeszcze wiele może zmienić się wiosną, kiedy dojdzie do podziału punktów i decydującej fazy sezonu.
- Rzeczywiście, na tym etapie jest może zbyt wcześnie, żeby cokolwiek przewidywać, ale wydaje mi się, że powoli zaczyna się klarować grono ekip, które będą walczyć o najwyższe cele. Myślę o obecnej pierwszej piątce, w której są Lechia, Jagiellonia, Termalica, Legia i Lech - wylicza Murawski. - Myślę jednak, że ekipa z Niecieczy nie wytrzyma tempa i z czasem straci dystans do pozostałych drużyn. Wynika to ze sposobu grania tego zespołu, który ma dobrze opanowane przejście z obrony do ataku, co jest skuteczne, ale w pewnym momencie to będzie za mało. Do walki o mistrzowski tytuł potrzeba jakości i umiejętności gry w ataku pozycyjnym, a pod tym względem potencjał Niecieczy nie jest zbyt duży - dodaje.
Jego zdaniem, pod tym względem lepiej wygląda choćby Jagiellonia, która ma wszelkie dane ku temu, by utrzymać miejsce w czołówce.
- Na pewno ekipom z Białegostoku i Gdańska w jakimś sensie pomogły Legia i Lech, zaliczając kiepski start. Po zmianach trenerów zaczęły jednak grać lepiej i można powiedzieć, nie zrezygnowały z walki o mistrzostwo. To właśnie wśród tych drużyn upatrywałbym kandydata do tytułu. Szanse Jagiellonii może nie są największe, ale jest tam jakość, nie ma w zasadzie słabych punktów i są też indywidualności w postaci Konstantina Vassiljeva i Fedora Cernycha - zauważa Murawski.
Były reprezentant Polski jest zdania, że kluczowa dla losów rywalizacji będzie zima i nie chodzi tylko o przygotowanie do decydującej batalii, a to , co będzie działo się w gabinetach prezesów.
- Zakładam, że zgodnie z zapowiedziami, które padły w Białymstoku, wyprzedaży nie będzie. Ale już teraz zacząłbym myśleć o wzmocnieniach, które przydałyby się na ewentualną grę w pucharach. Myślę przede wszystkim o zawodniku na pozycję wysuniętego napastnika, który po pierwsze mógłby odciążyć Cernycha, ale też dać więcej opcji do gry w ataku. Czemu już teraz trzeba zadbać o przyszłość? To proste, bo nie zawsze dany piłkarz od razu się zaaklimatyzuje w zespole i czasami potrzeba czasu. A tak latem byłby już gotowy produkt, no i przygotowany następca dla Litwina, który jak przypuszczam, może mieć latem oferty z innych klubów - tłumaczy Murawski.
Futbolowy ekspert wśród ewentualnych wzmocnień wskazuje na kilku piłkarzy, którzy mogą być w zasięgu finansowym Jagi.
- Według mnie idealnie pasowałby do Jagiellonii Mateusz Zachara z Wisły Kraków. To taki piłkarz w typie trenera Michała Probierza, cały czas się rusza i lubi ciężką pracę. Drugim takim kandydatem może być na przykład Jarosław Niezgoda z Ruchu - dodaje Murawski.
Były reprezentant Polski odniósł się też do ostatnich meczów i końcówki roku, w wykonaniu żółto-czerwonych.
- Widać, że przegrana z Legią, której obecnie trudno się przeciwstawić, trochę wyhamowała Jagiellonię, jeśli chodzi o pewność siebie. To było widać w starciu w Chorzowie, gdzie Ruch lepiej operował piłkę. Mimo to, białostoczanie tam wygrali, a wyjazdowe zwycięstwo zawsze pozytywnie nakręca zespół - twierdzi Murawski. - Jeśli chodzi o najbliższy mecz z Lechem Poznań, to trudno wskazać faworyta i nie podejmuję się tego. Na pewno dużym atutem Jagiellonii jest fakt, że Kolejorz gra w środę ćwierćfinałowy mecz Pucharu Polski z Wisłą w Krakowie. Tam nie może pozwolić sobie na grę drugim składem, bo wynik pierwszego spotkania jest otwarty. Do tego dojdą podróże i zmęczenie. Pod tym względem, Jagiellonia jest uprzywilejowana - kończy.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?