Kibice murem za Wisłą Wdowczyka. Nie tylko dzięki wynikom

Jakub Podsiadło
Wisła Kraków
Wisła Kraków Ryszard Kotowski
Niecałe dwa miesiące od gwizdów kibiców po porażce z Podbeskidziem, decydujący mecz z Zagłębiem przyciągnął na stadion Wisły Kraków rekordowe dwadzieścia trzy tysiące widzów. Wynik uziemił krakowian w dolnej ósemce tabeli, ale kibice żegnali piłkarzy oklaskami, dziękując za walkę do końca. W niecałe dwa miesiące podopieczni Dariusza Wdowczyka zyskali nie tylko dziesięć punktów, ale i zaufanie fanów, których klub spróbuje przekonać do wspierania piłkarzy mimo walki o mniejszą stawkę.

Ponad dwadzieścia trzy tysiące sprzedanych biletów na mecz z Zagłębiem to wynik, którego nie mogły zagwarantować jesienne spotkania z Legią i Cracovią, nie mówiąc o jesiennym meczu z udziałem byłych gwiazd „Białej Gwiazdy”. Już po końcowym gwizdku trener Piotr Stokowiec mówił z uznaniem o atmosferze na trybunach. Wsparcie kibiców docenił także Dariusz Wdowczyk. Nic dziwnego – po remisie, który zamknął Wiśle drogę do grupy mistrzowskiej, zamiast gwizdów i wyzwisk zdruzgotanych zawodników pożegnały oklaski i podziękowania za walkę.

Zaufali trenerowi

Można powtórzyć za kapitanem Arkadiuszem Głowackim, że najlepszym marketingiem jest dobra gra drużyny – mówi Damian Juszczyk, rzecznik prasowy Wisły. Gdy piłkarzom szło gorzej, a z finansami klubu nie było najlepiej, w marketingowym eterze też często było cicho. Teraz, gdy Wdowczyk i spółka znowu wygrywają, PRowcy w ich cieniu mogą przyciągać kibiców. – Nie chcielibyśmy przypisywać sobie zbyt wielu zasług. Gdy są wyniki, mamy znacznie ułatwioną pracę, ale skłamałbym, gdybym powiedział, że marketing nie ma wpływu na frekwencję – twierdzi nowy rzecznik.

Nie byłoby tej atmosfery wokół drużyny, gdyby nie sami kibice, którzy wcześniej dali legitymację nowemu trenerowi. Mimo kontrowersyjnej przeszłości, nie skierowali w stronę Dariusza Wdowczyka ani jednego transparentu lub okrzyku. To cenne, zwłaszcza że jego kontrkandydata Franciszka Smudę zniechęciły właśnie wyzwiska i hasła z trybun.

Cała Wisła zawsze razem

Nie bez znaczenia było również to, że w międzyczasie Wisła wygrała trzy mecze. Więź z kibicami urodziła się między innymi w Chorzowie, gdzie Zdenek Ondraszek świętował jedną z bramek pod sektorem gości. Fetując zwycięstwo z fanami, piłkarze zbiorowo wstawili się za jednym z nich, szarpanym przez ochronę. Kibice odpowiedzieli hasłem „cała Wisła zawsze razem”, które do niedawna częściej kończyło kontrowersyjne oświadczenia stowarzyszenia kibiców, pisane z myślą o wszystkim oprócz jednoczenia fanów.

Wisła rzeczywiście wygrała w Chorzowie wspólnymi siłami, a gdy kolejkę później odpadała z walki o grupę mistrzowską, kibice poczuli się do odpowiedzialności razem z piłkarzami. Także dlatego, że ich nastroje skutecznie wykorzystano w klubie, podgrzewając atmosferę przed decydującym meczem. – Tydzień przed spotkaniem z Zagłębiem był dla nas bardzo intensywny. Bazowaliśmy na poczuciu wspólnej sprawy z kibicami. Jesteśmy bardzo wdzięczni fanom, że mogliśmy liczyć na tak liczne wsparcie – opowiada Juszczyk. Przed sobotą sympatycy Wisły na bieżąco dowiadywali się, ile biletów już sprzedano i jak szybko rozchodziły się wejściówki na ostatni mecz.

Jak o mistrzostwo

Zamiast walki o europejskie puchary, Wisłę czekają boje o utrzymanie w lidze z Górnikiem Łęczna czy Termaliką Bruk-Bet Nieciecza. Powtórzenie frekwencji z meczu z Zagłębiem wydaje się niemożliwe, ale w klubie nie dają za wygraną. – To dla nas wyzwanie do codziennej pracy. Zdajemy sobie sprawę, że ta walka na pierwszy rzut oka może wydawać się kibicom mniej atrakcyjna, ale nie jesteśmy już „na wakacjach”. Nie ma dnia, w którym w klubie nie byłoby jakiejś "burzy mózgów". Mimo że piłkarze walczą o dziewiąte miejsce, sezon jeszcze się dla nas nie skończył. W klubie traktujemy tę sytuację tak, jakbyśmy walczyli o mistrzostwo. Bez działań „na pół gwizdka” – zapewnia Juszczyk, zapowiadając kolejne akcje marketingowe, atrakcje i konkursy skierowane zarówno do stałych bywalców stadionu przy Reymonta, jak i potencjalnych nowych kibiców.

Rzecznik Wisły przyznaje, że podobne działania trudno przeliczać na konkretne liczby, jednak u wszystkich kibiców systematycznie rośnie świadomość wpływu, jaki mają na klub i jego rozwój. – Dostajemy mnóstwo próśb i pytań za pośrednictwem portali społecznościowych i nie tylko. Na przykład, czy Rafał Wolski zostanie w Wiśle – wylicza Juszczyk. – _Postawiliśmy na interakcję z kibicami, większość z nich uzyskuje odpowiedzi na swoje pytania. Trudno przeliczyć efekty tych działań na procenty czy inne liczby, zaangażowanie fanów i jego przełożenie się na frekwencję sprawia, że dzięki kibicom klub ma większe możliwości rozwoju. Co później może znaleźć odzwierciedlenie również w transferach, o które fani pytają _– dodaje z uśmiechem. To trudno mierzalne wartości, które po latach sukcesów podawanych na złotej tacy w kibicach Wisły obudziły dopiero ciężkie czasy. Podobnie, jak inne akcje, takie jak jesienna zbiórka pieniędzy i mecz z udziałem legend „Białej Gwiazdy”. Niezależnie od tego, o co będzie walczyć Wisła w tym sezonie i w następnych latach, kibice muszą pomóc klubowi. Nie tylko zaufaniem wobec trenera i piłkarzy, ale i w sprawach frekwencji, o którą zadbają także marketingowcy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Kibice murem za Wisłą Wdowczyka. Nie tylko dzięki wynikom - Gol24

Wróć na sportowy24.pl Sportowy 24