King Szczecin mistrzem Polski koszykarzy w sezonie 2022/23 [ZDJĘCIA]

Jakub Lisowski
Jakub Lisowski
Szósty mecz finału Energa Basket Ligi rozstrzygnął o mistrzostwie dla Kinga Szczecin.
Szósty mecz finału Energa Basket Ligi rozstrzygnął o mistrzostwie dla Kinga Szczecin. Andrzej Szkocki
King Szczecin w swoim dziewiątym sezonie w Energa Basket Lidze zdobył swój pierwszy medal i od razu złoty. W finałowej rywalizacji ograł obrońców tytułu – Śląsk Wrocław w sześciu meczach. W czwartkowy wieczór ograł rywala 92:72.

Pod tak dużym ciśnieniem King nie rozpoczynał meczu w tegorocznych play-offach. Musiał zdawać sobie sprawę, że porażka w czwartkowym meczu mocno ograniczy jego szanse na mistrzostwo Polski. Takiej sytuacji nikt nie brał pod uwagę, gdy ruszyła rywalizacja ze Śląskiem. Bez większych kłopotów King wygrał pierwszy mecz we Wrocławiu, jeszcze większą moc pokazał w drugim spotkaniu w Hali Stulecia, a gdy dołożył trzecią wygraną – pierwszą na swoim parkiecie – to wszyscy czekaliśmy na szybkie 4:0 w serii. Niespodziewane, ale z przebiegu trzech spotkań logiczne. Święta jednak nie było. Śląsk wykorzystał kadrowe problemy Kinga w czwartym spotkaniu i rywalizacja wróciła do Wrocławia. Tam gospodarzy poniósł doping, fantastycznie zagrali Jeremiah Martin oraz Jakub Karolak, a King był sparaliżowany.

W czwartek zespoły zagrały po raz szósty, a co najważniejsze – po raz ostatni w Szczecinie. King musiał ten fakt wykorzystać. Strach było nawet myśleć, co działoby się wokół szczecińskiej drużyny po porażce.

W tym spotkaniu King zgłosił do gry wszystkich graczy, także Kacpra Borowskiego, który we Wrocławiu doznał urazu. Po raz kolejny to goście byli osłabieni: w rotacji brakowało Łukasza Kolendy i Justina Bibbsa. Do składu wrócił Vasa Pusica, ale też nie był normalnie dysponowany.

Wyjściowe składy bez zmian. Trenerzy zaufali tym samym zawodnikom, którzy rozpoczynali piąte spotkanie. Etrugrul Erdogan liczył na kontynuację dobrej gry, a King potrzebował złapać pewność siebie. Najlepiej było to zrobić od pierwszych akcji.

I King świetnie rozpoczął spotkanie. Dwie pierwsze akcje skuteczne, podobnie jak wybronione akcje gości. I była szansa, by rozpocząć od prowadzenia 7:0, ale piłka nie chciała wpadać po rzutach z dystansu. King utrzymywał skromną przewagę, ale gdy ją chciał powiększyć – Śląsk szybko kontrował.

Początek II kwarty podobny. W 13. minucie w walce o piłkę urazu twarzy doznał Aleksander Wiśniewski. W czasie, gdy służby techniczne wycierały parkiet z krwi, sędziowie analizowali sytuację i zdecydowali się ukarać Phila Fayne’a przewinieniem technicznym. Karolak trafił raz, ale goście mieli jeszcze piłkę i przeprowadzili akcję dwa plus jeden. Na remis 25:25, pierwszy od początku spotkania.

Po minucie sędziowie znów analizowali boiskowe spięcie między Tonym Meierem a Artsiomem Parakhouskim. Podkoszowy Kinga upadł na parkiet, a rozjemcy uznali, że obu graczom należą się upomnienia techniczne. Po wznowieniu gry Fayne spudłował osobiste, a akcję gości zakończył Ivan Ramljak i Śląsk po raz pierwszy prowadził – 27:29.

King się męczył, grał ze Śląskiem, ale i też trochę z arbitrami, ale w końcu odpalił Brown. Jego dwie akcje, trójka Hamiltona i King odzyskał prowadzenie (42:35) na 90 sekund przed długą przerwą. Szczeciński zespół złapał dobry okres: funkcjonowała obrona, były punkty w ataku. 12 punktów przewagi to była niezła zaliczka na II połowę. A dodajmy, że z powodu urazów Wiśniewskiego i Pusicy Martin nie miał zmiennika.

King zaatakował po zmianie stron. W cztery minuty przewaga urosła do 17 oczek (59:42). Chwilę później Śląsk zdobył cztery punkty z rzędu, ale po trójkach Browna i Cuthbertsona szczecinianie znów mieli bezpieczny dystans – 65:46.

Byłoby jednak za łatwo, więc King wpadł w jakiś dołek, a wrocławianie zaczęli odrabiać straty. Gospodarze sobie nie pomagali, bo pudłowali rzuty osobiste. Minutę przed końcem kwarty King prowadził tylko 66:57, ale kryzys przełamała trójka Browna.

King nie dał sobie wydrzeć wygranej. Śląsk w dwie minuty po rozpoczęciu czwartej kwarty pozwolił szczecinianom na odskok (77:59) i ratować go mogła nadzwyczajna skuteczność z dystansu i błędy Wilków. Nic takiego nie nastąpiło. King po osobistych Browna – objął prowadzenie 85:65 na 4,5 minuty przed końcem. I do końca kontrolował wynik.

6. mecz finału Energa Basket Ligi

King Szczecin – WKS Śląsk Wrocław 92:72
Kwarty: 21:17, 26:18, 22:22, 23:15.
King: Mazurczak 12, Brown 24 (6x3), Cuthbertson 21 (3), Meier 7 (1), Fayne 7 – Hamilton 11 (2), Kostrzewski 4, Matczak 4, Żmudzki 0, Borowski 2.
Śląsk: Martin 12, Nizioł 19 (3), Gołębiowski 1, Ramjlak 4, Dziewa 9 – Mitchell 13 (2), Karolak 3, Parakhouski 11, Pusica 0, Wiśniewski 0.
Stan rywalizacji: 4:2 dla Kinga i mistrzostwo Polski szczecińskiej drużyny.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Materiał oryginalny: King Szczecin mistrzem Polski koszykarzy w sezonie 2022/23 [ZDJĘCIA] - Głos Szczeciński

Wróć na sportowy24.pl Sportowy 24