Lechia Gdańsk liderem Lotto Ekstraklasy. Jagiellonia Białystok na kolanach! [ZDJĘCIA]

Paweł Stankiewicz
Lechia - Jagiellonia
Lechia - Jagiellonia Piotrhukalo
Piłkarze Lechii potwierdzili swoje wysokie aspiracje w tym sezonie. Podopieczni trenera Piotra Nowaka rozbili w niedzielę na Stadionie Energa Gdańsk Jagiellonię Białystok 3:0.

Trener Piotr Nowak postawił na dwóch nowych piłkarzy w porównaniu do składu z jesieni. Miejsce w bramce zajął Dusan Kuciak, a na ławce rezerwowych usiadł Vanja Milinković-Savić, który po sezonie odejdzie do AC Torino. Z kolei w roli defensywnego pomocnika wystąpił Ariel Borysiuk, który po ponad roku znowu zagrał w zespole biało-zielonych. Dla obu to był pozytywny występ, bo słowacki bramkarz zapewnił drużynie dużo spokoju, a Borysiuk bardzo dobrze wywiązał się z zadań w środku pola, w tym z krycia Konstantina Vassiljeva. W kadrze meczowej zabrakło Michała Maka, a także Gino van Kessela, który dopiero tydzień temu dołączył do gdańskiego zespołu i musi się jeszcze wkomponować i nadrobić zaległości.

- Gino potrzebuje trochę czasu, żeby poznać nasz system i sposób gry - mówił przed meczem szkoleniowiec biało-zielonych.

To na pewno był mecz prestiżowy bo w końcu na boisku spotkali się wicelider i lider Lotto Ekstraklasy po rundzie jesiennej. Lechia bardzo chciała wygrać, aby odzyskać prowadzenie i zrobić kolejny krok w kierunku pierwszego miejsca na zakończenie zasadniczej fazy sezonu. Podopieczni trenera Nowaka już od początku spotkania przejęli inicjatywę na boisku. Mogła podobać się wreszcie gra Rafała Wolskiego, ale też Marco Paixao. Portugalczyk już w okresie przygotowawczym strzelił trzy gole i prezentował wysoką formę. To inny zawodnik z jesieni, bo w znacznie lepszej formie, także fizycznej.

A dobrze przygotowany Marco to bardzo niebezpieczny napastnik i Jagiellonia się o tym przekonała. Już w 11 minucie z rzutu rożnego dośrodkował Sławomir Peszko i właśnie Marco Paixao skierował futbolówkę do siatki. Biało-zieloni nabrali większego luzu w grze, choć momentami przydałoby się więcej dokładności. Biało-zieloni mieli kolejne okazje, ale tym razem Marco skiksował, a swojej sytuacji nie wykorzystał także Wolski. Nie zmienia to faktu, że biało-zieloni byli zdecydowani lepszym zespołem w tym meczu. Jagiellonia nie prezentowała się na miarę lidera. Zespół prowadzony przez trenera Michała Probierza nie miał argumentów ani pomysłu, aby poważniej zagrozić bramce biało-zielonych. W pierwszej połowie debiutanckiego występu w biało-zielonych barwach Kuciak zatem się wynudził.

Po przerwie obraz gry specjalnie nie uległ zmianie. Lechia czekała na swoje szanse bramkowe, panowała nad sytuacją na boisku i bezlitośnie punktowała zespół Jagiellonii. Drugi gol mógł paść znacznie szybciej, ale sędzia Bartosz Frankowski nie zauważył, że Jonatan Straus sfaulował w polu karnym Marco Paixao, a przewinienie obrońcy białostockiego zespołu było ewidentne. Był też problem z kontynuowaniem meczu, bowiem kibice gości zaczęli rzucać race na boisko i arbiter musiał na jakiś czas przerwać to spotkanie. Kiedy piłkarze wrócili do gry, to drużyna Lechii mogła dobić rywala. W 71 minucie spotkania bardzo ładną akcję prawą stroną przeprowadził Paweł Stolarski, a jego podanie wzdłuż bramki skutecznym strzałem wykończył Marco Paixao. To jego drugi gol w tym meczu i już ósmy w sezonie.

A to jeszcze nie był koniec, bowiem Ziggy Gordon zagrał piłkę ręką w polu karnym, a jedenastkę na bramkę zamienił Flavio Paixao. Tego karnego poprzedziła jeszcze krótka dyskusja, bo apetyt na jego wykonanie miał takę Grzegorz Kuświk. Flavio jednak postawił na swoim i pewnym strzałem pokonał Mariana Kelemena. Lechia po tej wygranej awansowała na pierwsze miejsce w Lotto Ekstraklasie i jako lider pojedzie do Niecieczy na spotkanie z Bruk-Betem Termaliką. A Jagiellonia może mówić już o prawdziwym kompleksie Lechii, bo przegrała cztery ostatnie mecze z biało-zielonymi, strzelając w nich jednego gola, tracąc aż dwanaście.

Humory trenerowi Nowakowi mogły popsuć żółte kartki. Z tego powodu w kolejnym spotkaniu nie będą mogli zagrać Rafał Janicki oraz Michał Chrapek. Kadra biało-zielonych jest jednak na tyle liczna, że szkoleniowiec poradzi sobie z tą sytuacją. Zresztą Nowak podkreślał, że na wypadek kartek wszyscy muszą przygotowani do gry.

Najwyższa w historii pozycja Polski w rankingu FIFA. "Przeciwnicy potrafią wymienić nazwiska i kluby reprezentantów, to dowód, że to 14. miejsce nie jest przypadkowe"

TVN24 / x-news

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na sportowy24.pl Sportowy 24