Na ten mecz bilety na The Valley były wyprzedane już przeszło tydzień temu. Głód futbolu kibiców gospodarzy dodatkowo wzmożyło pierwsze starcie barażowego dwumeczu pomiędzy Charlton, a Doncaster Rovers. Na wyjeździe faworyzowana ekipa z Londynu prezentowała się lepiej od rywali i zasłużenie zwyciężyła 2:1. Przed własną publicznością, wspierana przez pełne trybuny, miała jedynie postawić "kropkę nad i" w kwestii awansu do finału.
Ten tradycyjnie odbędzie się na Wembley, a zaplanowano go na 26 maja. Od czwartku na swojego rywala czeka Sunderland, który w dwumeczu pokonał Portsmouth. W dwóch starciach tej pary padł zaledwie jeden gol. Spotkania pomiędzy trzecią (Charlton), a szóstą (Doncaster Rovers) drużyną League One okazały się znacznie ciekawszymi. Trzy trafienia w niedzielę, w piątek Krystian Bielik otworzył wynik już w 2. minucie.
Stoper u Czesława Michniewicza, w ekipie Lee Bowyera gra bardziej ofensywną piłkę. Chętnie rusza do ataku, ale swoją bramkę zdobył po stałym fragmencie gry. Strzałem głową wykończył dośrodkowanie z rzutu wolnego. Do tego solidna postawa Polaka w defensywie, wydawało się że właśnie dzięki niemu Charlton łatwo zapewni sobie miejsce w finale.
Pierwsze wątpliwości zaczęły się w 11. minucie kiedy po podaniu Herbie Kane'a wyrównał Tommy Rowe. W kolejnych minutach to gospodarze prezentowali się lepiej. Kolejne sytuacje miał także Bielik, ale podobnie jak w pierwszej odsłonie tego dwumeczu, londyńczycy nie zdołali wykorzystać swojej boiskowej przewagi. Kolejne próby okazywały się niecelne, błędy popełniał młody (urodzony w 2000 roku) Albie Morgan. Kosztowało go to pozostanie w szatni już w przerwie. Zastąpił go Darren Pratlet.
Bowyer z pewnością liczył na szybki efekt swojej roszady, tymczasem z kolejnymi minutami coraz lepiej wyglądali goście. Bardzo szybkie tempo spotkania, ale dobrze spisywali się defensorzy obydwu ekip. Ci z Doncaster coraz częściej uciekali się do fauli, ale koniec końców ich golkiper nie narzekał na nadmiar pracy. Sytuacji strzeleckich jak na lekarstwo, dużo walki w środku pola. Wydawało się, że spotkanie zakończy się remisem, co pozwoliłoby Charlton na awans. W samej końcówce gola strzelił Andy Butler.
Kibice gospodarzy w szoku. Ich zespół, który miał przecież łatwo poradzić sobie ze słabszym na przestrzeni całego sezonu Doncaster, musiał o Wembley walczyć w dogrywce. Kilkanaście minut później zmuszony był nawet gonić rezultat, bo jeszcze w pierwszej części dogrywki bramkę zdobył John Marquis. Z dwubramkowej przewagi goście cieszyli się zaledwie minutę. Po okrutnym błędzie golkipera strzałem z bliska trafienie dołożył Pratlet.
Kwestię awansu rozstrzygnąć musiały więc rzuty karne. W festiwalu jedenastek nie wziął udział Bielik, którego już w przerwie dogrywki łapały skurcze. Zastąpiła go legenda Charlton Chris Solly, który również pomógł doprowadzić jednobramkową porażkę do końca dogrywki.
W rzutach karnych lepsi okazali się gospodarze, którzy wygrali 4:3.