Manchester City w lutym w Madrycie wygrał 2:1 i na własnym stadionie bronił jednobramkowej zaliczki. Szybko udało się ją powiększyć. W 9. minucie Thibaut Courtois podał piłkę na prawą stronę do Raphaëla Varane'a, a ten popełnił fatalny w skutkach błąd. We własnym polu karnym dał sobie odebrać piłkę Gabrielowi Jesusowi, ten odegrał do Raheema Sterlinga, który pewnie strzelił do pustej bramki.
Mistrzowie Hiszpanii nie mieli jednak zamiaru odpuszczać. Jeszcze przed upływem pół godziny gry udało im się wyrównać. Szarżę prawą flanką przeprowadził Rodgrygo, dośrodkował w pole karne, a tam mimo asysty trzech rywali Karim Benzema wyskoczył najwyżej i strzałem głową pokonał Edersona. Dla francuskiego napastnika była to już 249 bramka w barwach Królewskich (w 513. meczu). Do tego zaliczył 120 asyst.
Po przerwie widowisko było otwarte, ale lepsze okazje strzeleckie stwarzali sobie gospodarze. Dwie sytuacje sam na sam zmarnował Sterling, Courtois świetnie obronił też uderzenie Jesusa. W 68. minucie Belg był jednak bezradny po kolejnej próbie brazylijskiego napastnika. W rolę sabotażysty znów wcielił się Varane, który najpierw nie trafił w piłkę, a po chwili odegrał ją głową do bramkarza. Zrobił to jednak tak lekko, że Jesus przejął futbolówkę i wpakował ją do siatki.
ZOBACZ TEŻ:
W drugim spotkaniu Olympique Lyon bronił zaliczki 1:0 z pierwszego spotkania przeciwko Juventusowi. Rewanż w Turynie rozpoczął się idealnie dla gości. Po nieczystym wślizgu Rodrigo Bentancura w polu karnym sędzia podyktował jedenastkę, a tę pewnie wykorzystał Memphis Depay. Wojciech Szczęsny nie wyczuł intencji Holendra, który zdobył szóstą bramkę w tej edycji Ligi Mistrzów (najlepszym strzelcem z 11 trafieniami jest Robert Lewandowski).