Liverpool - Borussia LIVE! Cel "The Reds": zabić radość z gry Borussii

Bartłomiej Stachnik
Liga Europy z roku na rok staje się coraz bardziej emocjonująca. Z lekceważonego turnieju wyrasta na wartościowe uzupełnienie Ligi Mistrzów. Mecz między Liverpoolem, a Borussią, który równie dobrze moglibyśmy oglądać w najważniejszych europejskich rozgrywkach, jest tego doskonałym dowodem.

Najpierw cały stadion zadrży od wyśpiewanego siłą tysięcy gardeł utworu „You’ll never walk alone”. Śpiewać będą także przyjezdni, bo i dla nich jest to hymn klubu. Już w Dortmundzie mogliśmy być świadkami, jak wszyscy kibice zgromadzeni na Westfallenstadion, z szalikami wzniesionymi w górę, swoim wykonaniem prezentują siłę tych krzepiących słów i piękno piłki nożnej. Chwila magiczna.

Później liczyć będzie się już tylko boisko, a tam możemy spodziewać się widowiska, podobnego do tego, jakie piłkarze obu drużyn zaserwowali nam przed tygodniem. Szczególnie w pierwszej, niezwykle dynamicznej i emocjonującej połowie. Obu drużynom wpajany jest pressing i przeprowadzanie akcji ofensywnych z dużym impetem. Dlatego raczej nie musimy obawiać się klinczu.

Nie będzie również spacerku dla Borussii, bo Liverpool daleki jest od marginalizowania Ligi Europy tak, jak inne zespoły Premier League (chociażby poprzedni rywal niemieckiej drużyny, Tottenham, który wychodził na boisko w mocno okrojonym składzie). Po pierwszym meczu - padł remis 1:1 - w minimalnie lepszej sytuacji jest angielski zespół, ale największego zysku upatrywałbym w tym, że piłkarze "The Reds" uwierzyli, iż mogą nawiązać walkę z najlepszymi. - Szczerze mówiąc, byliśmy genialni. Pokazaliśmy na co nas stać - podsumowywał na gorąco Klopp po tamtym meczu.

Swojego poprzedniego klubu jednak nie lekceważy. Wręcz przeciwnie, komplementuje go na każdym korku i wskazuje, że Liverpool musi zagrać na najwyższym poziomie, aby awansować do półfinału. Wie jaka siła kryje się w zespole prowadzonym przez jego następcę, Thomasa Tuchela i mimo strzelonej na wyjeździe bramki szanse wciąż ocenia jako równe.

Atutem Anglików może być fakt, że Klopp już niejedno w Europie przeżył, a Tuchel dopiero zaczyna piłki na najwyższym poziomie smakować. - Nie graliśmy z taką radością jak zwykle. Może napięcie wokół meczu było zbyt wysokie? - zastanawiał się po meczu w Dortmundzie, jakby jeszcze nie do końca mogąc zrozumieć, że Borussia nie weszła na swoje najwyższe obroty.

Nie ulega jednak wątpliwości, że trenerem jest nieprzeciętnym. Niemal momentalnie podniósł drużynę, która w poprzednim sezonie przeżywała ciężkie chwile, na najwyższy poziom. Takiej przewagi nad trzecim miejscem Borussia nie miała nigdy, chociaż Bayernu wciąż dogonić nie może. Tuchel umie również wyciągnąć wnioski. Czy da się drugi raz zaskoczyć Kloppowi?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Liverpool - Borussia LIVE! Cel "The Reds": zabić radość z gry Borussii - Gol24

Wróć na sportowy24.pl Sportowy 24