Hit w Boxing Day na Kings Powers Stadium od początku do końca wyglądał tak samo. Liverpoolczycy rozpoczęli swoje natarcie już w pierwszych sekundach i zakończyli je dopiero wraz z ostatnim gwizdkiem sędziego. Przewaga lidera była niezwykle przytłaczająca, czego początkowo nie odzwierciedlał wynik. Do przerwy The Reds prowadzili tylko 1:0 po Bramce Roberto Firmino. Brazylijczyk jest ostatnio w formie, bo strzelał kluczowe gole w półfinale i finale Klubowych mistrzostw świata, oraz "napoczął" Leicester.
Druga połowa była już natomiast koncertem gości. Zawodnicy Jurgena Kloppa dali się przez chwile wyszumieć Lisą, po czym rzucili się do ataku i między 71, a 78 minutą zdobyli trzy gole. Najpierw z rzutu karnego trafił James Milner, później wynik podwyższył Firmino, a dzieło zniszczenia dokończył Trent Alexander-Arnold. Anglik zdecydowanie był zawodnikiem meczu, bo oprócz bramki, zaliczył też dwie asysty, a jest przecież obrońcą...
Tym samym zawodnicy z miasta Beatlesów zrobili kolejny krok w kierunku tytułu mistrzowskiego. Obecnie Liverpool ma 13 punktów przewagi nad Leicester i jeden mecz zaległy, a między Manchesterem City, który jutro gra z Wolverhampton, dzieli ich 14 oczek. Ale nawet ta przepaść punktowa nie oddaje w pełni jaką przewagę nad resztą stawki ma lider. The Reds są pewni siebie i niszczą kolejnych rywali, bez znaczenia na warunki. Coraz częściej pojawiają się też spekulacje, że Liverpool może zakończyć ten sezon bez porażki, co byłoby zwieńczeniem tak pięknego sezonu.
Wojciech Łobodziński, trener Arki Gdynia: Karny był ewidentny
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?