Lotto Ekstraklasa. Fajerwerki na trybunach, na boisku niemoc. Lech Poznań zawiódł w Płocku

Kaja Krasnodębska
Kaja Krasnodębska
Lech Poznań podzielił się punktami z Wisłą Płock
Lech Poznań podzielił się punktami z Wisłą Płock Tomek Jastrzębowski
Lotto Ekstraklasa. Lech Poznań znowu nie spełnił oczekiwań kibiców. Celujący w mistrzowski tytuł Kolejorz tylko zremisował z Nafciarzami 0:0. W pierwszej połowie poznaniacy stwarzali sytuacje i byli bliscy zdobycia bramki, ale w drugiej mocno rozczarowali. Sympatycy Lecha licznie zameldowali się na Stadionie im. Kazimierza Górskiego, przyczyniając się do rekordowej frekwencji w Płocku.

Pierwsze do boju w ramach 34. kolejki Lotto Ekstraklasy ruszyły drużyny grupy spadkowej. Wyniki zamieszały nieco tabelą, drużyny sprawiły niespodzianki, jednak poziom nie rozczarował. Sporo zwrotów akcji, jeszcze więcej bramek - ten weekend w polskiej piłce mógł się podobać. Zwłaszcza, że teoretycznie najlepsze jeszcze przed kibicami. Ekipy walczące o mistrzostwo kraju do swoich bojów stanąć miały dopiero w niedzielę. Wyjątkiem Lech, który w sobotni wieczór skrzyżował miecze z Wisłą Płock. Patrząc na obraz gry, można było się rozczarować. Żadna z ekip nie prezentowała poziomu godnego walki o europejskie puchary. Wręcz przeciwnie - do przerwy nie działo się wiele, a jedynym godnym zapamiętania momentem drugiej połowy była pirotechnika. Na trybunach stadionu przy ulicy Ignacego Łukasiewicza spotykana rzadko.

Tak jak w poprzednich spotkaniach nie można było narzekać na tłumy pojawiające się na stadionie Nafciarzy, tak na meczu z Lechem publiczność dopisała. Dokładnie 10,021 pojawiło się tego sobotniego wieczoru, by oglądać potyczkę swoich ulubieńców z pretendentem do mistrzostwa Polski. To najwyższa frekwencja w Płocku w tym sezonie. Fani mogli być jednak rozczarowani. Pierwsza połowa nie należała do najlepszych. Gospodarze nie zdołali oddać nawet jednego celnego strzału, ot zdołali popisać się jednym uderzeniem niezmierzającym w światło bramki. Ta statystyka nieznacznie przeważała na korzyść gości, którzy umiejętności Thomasa Daehne sprawdzili dwa razy. Ani Mario Situm, ani Christian Gytkjaer nie zdołali go jednak zaskoczyć. Obie szanse, choć wyglądały obiecująco, zakończyły się jedynie wyrzutem na kornery. Z kolei stałe fragmenty gry nie były najjaśniejszymi punktami tego spotkania.

Kto jak kto, ale w poprzednich meczach to właśnie Nafciarze potrafili nie tylko nimi zachwycić, lecz też przy ich pomocy przechylić na swoją stronę szalę zwycięstwa. Najwyraźniej wiedzieli o tym podopieczni Nenada Bjelicy, którzy nie stwarzali rywalom szans na wykonywanie czy to rzutów rożnych czy wolnych. Mało było fauli, mało bezpośrednich starć, posiadanie piłki po połowie. Jednym zdaniem: pierwsza połowa do zapomnienia. A to wszystko pomimo powrotu Alana Urygi po kartkowej pauzie. Obrońca, choć w kwietniu mógł się podobać, tego dnia nieco zgasł.

Gdzie szukać źródła problemów ze strzałami ze strony Wisły? Może w obsadzeniu szpicy. Od pierwszej minuty na boisku pojawił się Kamil Biliński. Dla napastnika był to dopiero 15. występ w tym sezonie. Do tej pory zdobył trzy gole. W sobotę nie dołożył kolejnego, nie zrobił tego też żaden z jego partnerów. Choć w drugiej połowie płocczanie prezentowali się już znacznie lepiej, to Matus Putnocky pozostał niepokonany. Zaskoczyć próbował go nie tylko wpuszczony w końcówce Jose Kante, ale sprawę w swoje ręce próbował wziąć też kapitan gospodarzy Damian Szymański. Warto wspomnieć także o Jakubie Łukowskim, który dał naprawdę solidną zmianę. Pociągnął kilka natarć swojej drużyny, bez większych problemów uciekał obrońcom, lecz koniec końców nie potrafił podsumować swojego występu golem.

Blisko osiagnięcia tego celu był Gytkjaer. Napastnik Lecha w drugiej połowie wziął się do roboty i to on sprawiał rywalom najwięcej kłopotu. Cały Kolejorz przycisnął w końcówce. Wraz z upływem czasu, ten mecz oglądało się coraz lepiej, a poznaniacy miały w tym spory udział. Fajnie wyglądał Maciej Makuszewski, Darko Jevtić okazał się groźny przy stałych fragmentach gry. Nenad Bjelica będzie mógł wyciągnąć z tego meczu jakieś pozytywy…

Nie będzie nim jednak wynik. Mecz w Płocku zakończył się remisem 0:0. Kolejorz zgubił kolejne dwa ligowe punkty i ponownie nie postawił kroku w kierunku mistrzostwa Polski. Kibicom Kolejorza pozostało jedynie czekać na wynik z Białegostoku. Obojętnie jednak kto wygra niedzielne zawody, dla Lecha nie będzie to dobry weekend.

Piłkarz meczu: Thomas Dähne
Atrakcyjność meczu: 3,5/10

EKSTRAKLASA w GOL24

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Lotto Ekstraklasa. Fajerwerki na trybunach, na boisku niemoc. Lech Poznań zawiódł w Płocku - Gol24

Wróć na sportowy24.pl Sportowy 24