Lechię w pierwszej odsłonie oglądało się z największą przyjemnością. Drużyna Piotra Stokowca najwyraźniej szybko zapomniała o 2:5 od Wisły Kraków i wzięła się do ciężkiej pracy. Dziś potrzebowała ledwie 25 minut, żeby zdobyć trzy bramki. Aż dziw bierze, że tego spotkania... nie wygrała!
Na oklaski zasłużył zwłaszcza Artur Sobiech. Nowy napastnik biało-zielonych w trzecim swoim występie strzelił pierwsze gole i wszystkie z podobnej odległości. Najpierw wykorzystał dośrodkowanie od Flavio Paixao, potem dołożył nogę do podania od Lukasa Haraslina, a na koniec wykorzystał zamieszanie po wrzutce Rafała Wolskiego, który na boisko wrócił po siedmiu miesiącach przerwy.
Między pierwszym a trzecim golem Sobiecha minęło zaledwie 17 minut. Obrońcy Zagłębia kompletnie nie mogli upilnować tego 28-latka. Po przerwie obił on jeszcze poprzeczkę, uderzając głową z paru metrów. Gdyby wtedy trafił, to zwycięstwo Lechii już nie podlegałoby żadnej dyskusji. Ale...
... gdańszczanie pozwolili gościom złapać oddech, a sobie skomplikować wymarzoną sytuację; w 61 minucie straty zmniejszył wprowadzony Damjan Bohar, a na 2:3 poprawił krótko po nim Filip Starzyński - z rzutu karnego. "Bezrobotnemu" dotąd Dusanowi Kuciakowi zrobiło się gorąco, zaś kibicom zaczęło dłużyć.
I w 91 minucie stało się to, czego wszyscy się obawiali. Wynik na 3:3 ustalił wprowadzony Jakub Mares. Zagłębie należy pochwalić za kapitalną pogoń, natomiast Lechię zganić za kompletną dekoncentrację.
Piłkarz meczu: Artur Sobiech
Atrakcyjność meczu: 9/10
EKSTRAKLASA w GOL24
Więcej o EKSTRAKLASIE - newsy, wyniki, terminarz, tabela, strzelcy
Co wiesz o systemie VAR? Rozwiąż QUIZ
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?