Lotto Ekstraklasa. Legia wciąż na kacu, ale z trzema punktami. Zwycięstwo mistrzów Polski w meczu przyjaźni

Piotr Bernaciak
Bartek Syta
Lotto Ekstraklasa. Legia Warszawa wygrała u siebie w meczu piątej kolejki Lotto Ekstraklasy z Zagłębiem Sosnowiec 2:1. Gole dla mistrzów Polski zdobywali Artur Jędrzejczyk i Carlitos, honorowe trafienie dla beniaminka zanotował Konrad Wrzesiński.

Mecz rozpoczął się i już od pierwszych minut dało się zauważyć, że piłkarze Legii wciąż mają w głowach czwartkowy remis w Luksemburgu. Ataki mistrzów Polski nie były przekonujące, mało efektywny był m.in. Michał Kucharczyk, niewidoczny był Sebastian Szymański. Dobrze oglądało się za to grę Mateusza Hołowni, który pełnił rolę lewego wahadłowego. To nie błąd – młody zawodnik grał na lewym wahadle, co oznacza, że mistrzowie Polski wrócili do formacji 3-5-2. Od pierwszych minut podobać się mogła również niespodziewanie gra Domagoja Antolicia, który naprawiał liczne błędy kolegów z ofensywy.

Gra warszawian opierała się na dalekich podań do Carlitosa i Jose Kante. Wyraźnie widać było, że ten pierwszy ma przyjmować podania prostopadłe, lecz koledzy mieli spory problem z celnym i dokładnym kopnięciem piłki. To jednak właśnie obecny król strzelców naszej Lotto Ekstraklasy stworzył jedną z groźniejszych sytuacji strzeleckich na początku spotkania. Hiszpan przyjął piłkę 20 metrów od bramki Dawida Kudły i trafił w poprzeczkę. Drugi napastnik Legii w tym spotkaniu, czyli Jose Kante, dość często miał okazje do przyjęcia piłki przed polem karnym, ale nie potrafił zmienić przyjęcia futbolówki w groźną sytuację strzelecką.

Legia Warszawa-Zagłębie Sosnowiec

Kibice Legii dali wyraz frustracji podczas meczu z Zagłębiem...

Co do nielicznych szans Zagłębia, to powstawały one najczęściej po katastrofalnych błędach i kłopotach z komunikacją zawodników defensywnych Legii. W tej dziedzinie "wyróżniał się" Mateusz Wieteska. Ofensywne zapędy zawodników beniaminka Lotto Ekstraklasy hamował najczęściej dobrze dysponowany Artur Jędrzejczyk. Prawy obrońca po powrocie do jedenastki Legii pokazuje, że jego zesłanie na trybuny było wielkim błędem.

Jedyny gol w pierwszej połowie padł po... stałym fragmencie gry. Asystentem i strzelcem byli dwa najlepsi zawodnicy w ekipie gospodarzy w pierwszej połowie, czyli odpowiednio Domagoj Antolić i Artur Jędrzejczyk. Chorwat dośrodkował piłkę precyzyjnie z narożnika boiska, a pięknym strzałem do siatki posłał ją reprezentant Polski. Legia tym samym udokumentowała swoją skromną przewagę w pierwszej połowie.

Na początku drugiej połowy trener Dariusz Dudek zdecydował się na odważny ruch, a więc zmianę dwóch zawodników. Na boisku pojawili się Szymon Pawłowski i Alexandre Cristovao, którzy mieli odmienić apatyczną grę ofensywną gości. Ten ruch opłacił się, bo kilka minut po zmianie stron Zagłębie doprowadziło do wyrównania. Szymon Pawłowski przeprowadził rajd z piłką przez prawą stronę boiska, ostatecznie stracił ją, ale przytomnością w polu karnym Legii popisał się Konrad Wrzesiński, który opanował bezpańską futbolówkę i posłał ją do siatki mocnym strzałem. Logiczne więc stało się, że teraz do ataku ruszą legioniści.

Tak jednak się nie stało. Wojskowi, wyraźnie zaskoczeni, że w ogóle mogą stracić w tym meczu gola, kompletnie nie potrafili odpowiedzieć na odważniejszą grę zawodników Zagłębia po przerwie. O dziwo, to piłkarze z Sosnowca od tego momentu częściej atakowali, natoiast Legia starała się wyprowadzać kontrataki. "Starała się" to doskonały zwrot, bo efekty tego były mizerne. Swoje szanse marnowali Sebastian Szymański i Carlitos, którego gra zaczynała wręcz irytować. Znalazło to przełożenie na sympatyków Legii z Żylety, którzy skupili się na dopingu dla Zagłębia. Wstawką wartą wspomnienia jest przyśpiewka: "Co ja widzę, o mój Boże, tu Guardiola nie pomoże". O beznadziejnej dyspozycji mistrzów Polski świadczył fakt, że trener Ricardo Sa Pinto postanowił, że boisko opuści Artur Jędrzejczyk, a pojawi się na nim ten, który ma zdaniem szkoleniowca zakończyć niemoc w ofensywie Legii, czyli... Eduardo.

Kilka chwil po wejściu na murawę byłego reprezentanta Chorwacji, zgodnie z logiką Lotto Ekstraklasy, padł gol dla Legii. Nie strzelił go jednak rezerwowy, a Carlitos, który po doskonałym podaniu ze środka pola z kilkunastu metrów najpierw trafił w słupek, potem jednak zdołał umieścić piłkę w siatce. Wielką radość słychać było tylko na ławce rezerwowych Legii, bo kibice z Żylety tego dnia życzyliby sobie raczej zwycięstwa beniaminka.

Do końca spotkania nie stało się już nic godnego uwagi. Legia Warszawa pokonała Zagłębie Sosnowiec 2:1, jednak nie pokazała nic efektownego w swojej grze, z pewnością nie poprawiając nastroju swoim kibicom.

Zawodnik meczu: Domagoj Antolić
Atrakcyjność meczu: 4/10

EKSTRAKLASA w GOL24

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Lotto Ekstraklasa. Legia wciąż na kacu, ale z trzema punktami. Zwycięstwo mistrzów Polski w meczu przyjaźni - Gol24

Wróć na sportowy24.pl Sportowy 24