Łuczniczka Bydgoszcz. Tak źle jeszcze nie było. "Wszystko się rozsypywało"

Dariusz Knopik
Dariusz Knopik
Mateusz Sacharewicz (nr 17) potwierdza w Łuczniczce dobre opinie o swojej grze z poprzedniego sezonu kiedy był najlepszym środkowym ligi
Mateusz Sacharewicz (nr 17) potwierdza w Łuczniczce dobre opinie o swojej grze z poprzedniego sezonu kiedy był najlepszym środkowym ligi Dariusz Bloch
Zawodnicy Łuczniczki Bydgoszcz fatalnie spisywali się w pierwszej rundzie Plus Ligi. Zespół wygrał tylko 2 z 15 meczów i jest bliski dna tabeli.

Tak źle nie było z bydgoskim zespołem od momentu inauguracyjnego sezonu oraz kolejnego, drugiego w elicie. Wtedy zespół po barażach utrzymał się w lidze, a w drugim przypadku skorzystał z tego, że do rozgrywek nie przystąpił zespół z Sosnowca.

Radykalne zmiany

Od początku bieżącego sezonu było wiadomo, że to będzie bardzo trudny czas dla mocno przebudowanego zespołu. W bydgoskim zespole grali głównie zawodnicy, którzy występowali w zespołach z I ligi (Bartosz Filipiak), a nawet II ligi (Jakub Rohnka, Piotr Sieńko). A doświadczeni siatkarze albo wracali po kontuzjach (Igor Yudin) lub byli rezerwowymi (Marcel Gromadowski). Podstawowy rozgrywający Patryk Szczurek i podstawowy libero (Mateusz Czunkiewicz) też byli zmiennikami w swoich poprzednich zespołach.

Nikt od tej ekipy nie oczekiwał cudów, bo w siatkówce nic nie uda się zrobić na szybko. W tej dyscyplinie sportu procentuje systematyczna praca oraz stabilizacja składu, a zmiany co najwyżej kosmetyczne.

Dwa słabe mecze

- Naszym największym problemem, z którym musieliśmy się zmagać to był brak doświadczenia - twierdzi trener Piotr Makowski. - Trudno mieć do zawodników jakieś większe pretensje. Zmagamy się też z kontuzjami i urazami, ale nie chcę się tym tłumaczyć. Jeśli chodzi o sprawy typowo sportowe, to właściwie tylko dwa razy przydarzyły się nam bardzo słabe spotkania. Pierwsze to w Warszawie, a drugie to ostatni mecz z Jastrzębskim Węglem. Najbardziej żal mi spotkań, w których prowadziliśmy 2:1 i przegrywaliśmy 2:3. Gdybyśmy nawet wygrali 3:2 to mielibyśmy 4 punkty więcej. W każdym z tych meczów mieliśmy szansę, by wygrać za 3 punkty, a wtedy nasz dorobek byłby jeszcze większy. Jestem przekonany, że druga runda będzie lepsza w naszym wykonaniu. Nie mamy zamiaru się poddawać, tylko chcemy walczyć o polepszenie swojej pozycji - przekonuje szkoleniowiec.

Sprawy do załatwienia

- To była ewidentnie nieudana dla nas runda - przyznaje prezes Piotr Sieńko. - Z dwóch powodów: po pierwsze - nowy zespół, a po drugie - kontuzje i urazy, które nas dopadły. Jeśli chodzi o grę to ewidentnie brakowało nam siły psychicznej i nerwy nie funkcjonowały właściwe. Graliśmy dobrze do pewnego momentu, a potem wszystko się rozsypywało i traciliśmy mnóstwo punktów w prostych sytuacjach. Musimy zająć się dwiema sprawami: co będzie z kontuzjowanymi zawodnikami Milanem Katiciem oraz Wojtkiem Ferensem, a druga czyli ewentualne zakontraktowanie nowego gracza jest uzależniona właśnie od tego - wyjaśnia prezes Sieńko.

Runda rewanżowa rozpocznie się 30 grudnia. Łuczniczka podejmie GKS Katowice.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Łuczniczka Bydgoszcz. Tak źle jeszcze nie było. "Wszystko się rozsypywało" - Gazeta Pomorska

Wróć na sportowy24.pl Sportowy 24