Łukasz Gikiewicz: Miałem ofertę z Polski, ale wybrałem Tajlandię

Marcin Trzyna
Łukasz Gikiewicz
Łukasz Gikiewicz Twitter/Łukasz Gikiewicz
Łukasz Gikiewicz jest napastnikiem tajskiego Ratchaburi. Z 28-letnim zawodnikiem porozmawialiśmy m.in. o zagranicznych przygodach, życiu na Tajlandii, współpracy z Murayamą i trenerem Pachetą oraz obecnej sytuacji w Ekstraklasie.

Zimą rozwiązałeś kontrakt z saudyjskim Al-Wehda. Poszło między innymi o kwestie finansowe?
Tak, rozwiązałem kontrakt z Al-Wehda, ponieważ przez cały okres gry w Arabii nie otrzymałem wypłaty. Kontrakt został rozwiązany z winy klubu.

Trafiłeś do tajskiego Ratchaburi FC, jednak na początku nie mogłeś grać. Dlaczego?
Klub z Arabii robił problemy z wysłaniem mojego certyfikatu do federacji Tajlandii. Sprawa się przeciągała w czasie i musiałem czekać, aż FIFA zajmie się sprawą i podejmie decyzję. Ostatecznie certyfikat trafił do federacji i jestem zgłoszony do rozgrywek.

Dwa gole i wysokie zwycięstwo w swoim pierwszym meczu. Spodziewałeś się tak dobrego debiutu?
Byłem prawie trzy miesiące bez oficjalnego spotkania. Przed sezonem grałem we wszystkich sparingach, w których zdobyłem 5 bramek. Trenowałem ciężko na każdym treningu, żeby być gotowym do gry, choć nie wiedziałem kiedy dokładnie będę mógł zadebiutować w lidze. Czekałem więc i musiałem być gotowy w każdym momencie do grania. Debiut cieszy, bramki również, choć przy odrobinie szczęścia mogłem ustrzelić pierwszego hattricka w swojej przygodzie z piłką.

Skąd w ogóle pomysł na tak egzotyczny kierunek, jakim niewątpliwie jest Tajlandia?
Nie ukrywam, że miałem ofertę z Polski, ale nie chciałem zbyt długo czekać na ostateczną decyzję. W międzyczasie dostałem telefon, że zainteresowany mną jest klub z Tajlandii. Przedstawiono mi fajny projekt budowania drużyny, powstaje nowy stadion na 15 tysięcy miejsc. Drużyna ma walczyć o czołową czwórkę w lidze, a prezes ma plan, by przez krajowy puchar dostać się do azjatyckich pucharów.

Jak ogólnie wygląda ten klub „od środka”? Jaka jest organizacja, poziom poszczególnych zawodników?
Naprawdę wszystko jest na najwyższym poziomie. Jestem mile zaskoczony. Yannick Djalo został ściągnięty do nas, żeby nam pomóc. To zawodnik o bogatym CV, kiedyś porównywany był do Cristiano Ronaldo.

A sama Tajlandia? Czym jak na razie zaskoczył Cię ten kraj?
Za dużo wolnego czasu nie mamy, a ja przede wszystkim koncentruję się żeby dobrze wyglądać na treningach i meczach. Pogoda jest taka, jakiej się spodziewałem, czyli temperatury dochodzą nawet do 40 stopni każdego dnia, ale już w Arabii miałem okazję się do tego przyzwyczaić, więc nie jest to aż tak wielki problem dla mnie.

Jak wygląda komunikacja między piłkarzami z Tajlandii i obcokrajowcami? Bariera językowa lub kulturowa jest jakimś problemem?
Prezes i drugi trener tłumaczą dla obcokrajowców, a niektórzy zawodnicy porozumiewają się z nami po angielsku, więc z tym nie ma większego problemu.

Do Ratchaburi trafił również Takuya Murayama, który grał wcześniej w Pogoni. Macie ze sobą dobry kontakt?
Ogólnie mamy tutaj bardzo dobry kontakt między zawodnikami z zagranicy. Razem jeździmy na treningi czy jemy wspólne posiłki. Od pierwszego dnia złapaliśmy super kontakt i każdy sobie pomaga, jeśli tylko sytuacja tego wymaga.

Jaki jest trener Pacheta? Od początku pobytu w klubie czujesz jego zaufanie?
Trener Pacheta kojarzył mnie z czasów, gdy grałem jeszcze w Śląsku Wrocław. Ma dobry warsztat trenerski, więc treningi są na wysokim poziomie. Trzeba każdego dnia przekonywać trenera, że to mi należy się miejsce w wyjściowym składzie. Limity ograniczają granie wszystkim obcokrajowcom, więc naprawdę nie jest łatwo o ten pierwszy skład.

Stawiasz sobie jakieś konkretne cele w tym sezonie?
Chciałbym być zdrowy i mieć możliwość pomocy drużynie w osiągnięciu celu, jaki wyznaczył nam prezes.

Cypr, Kazachstan, Bułgaria, Arabia Saudyjska i teraz Tajlandia. Wyobrażałeś sobie taki przebieg kariery jeszcze kilka lat temu?
Wyjeżdżając z Polski na pewno jeśli ktoś by mi powiedział, że będę grał w tych krajach, to popatrzyłbym się na niego i spytał czy nie żartuje… ale było mi dane spotkać naprawdę świetnych ludzi, piłkarzy, którzy grali w wielkich klubach i przede wszystkim zagrać w eliminacjach Ligi Mistrzów i Ligi Europy. Zdobyć w obu tych rozgrywkach bramki (z Zenitem Sankt Petersburg w el. LM oraz z Astrą Giurgiu w el. LE), więc wyjeżdżając na pewno o tym nie myślałem, a udało mi się to przeżyć i zobaczyć wszystko z bliska.

Z zagranicznych wojaży najlepiej wspominasz okres gry na Cyprze?
Pod względem sportowym na pewno Omonia Nikozja. Miałem tam fajny okres, wszystko się układało. Kibice mnie bardzo szanowali, co mogę odczuć do dnia dzisiejszego, jeśli lecimy z narzeczoną na pardę dni na Cypr. Naprawdę to był fajny okres, w którym dane mi było zagrać w największym klubie na Cyprze i dla najlepszych kibiców, jakich spotkałem na swojej drodze.

W Angoli gra Jacek Magdziński. Rozważyłbyś grę w Afryce czy to kierunek, który wolałbyś ominąć w swojej karierze?
Nigdy nie mówię nigdy. Najważniejsze jest, żeby klub był zainteresowany moją osobą, był dobrze zorganizowany i funkcjonował w sposób profesjonalny. Mam dopiero 28 lat, więc trochę grania mam jeszcze przed sobą.

Na powrót do Ekstraklasy się nie zamykasz?
Nie zamykam się i nawet byłem bliski powrotu, ale życie się potoczyło, jak potoczyło. Teraz jestem w Tajlandii i naprawdę nie żałuję, że podpisałem tutaj kontrakt.

Co sądzisz o obecnej sytuacji w Śląsku Wrocław? Ciągłe zmiany trenerów, fatalne miejsce w tabeli…
Po tych sukcesach, które Śląsk odnosił kiedy byłem tam zawodnikiem na pewno nigdy nie spodziewałbym się, że drużyna będzie walczyć o utrzymanie się w Ekstraklasie, a na stadionie będzie tak mało kibiców. Ten klub nie zasługuje na obecne miejsce w tabeli i naprawdę głęboko wierzę, że to tylko przejściowy problem. Wrocław zasługuje na drużynę, która będzie walczyła o czołową czwórkę w kraju.

Śledzisz nasze rodzime rozgrywki, według Ciebie po mistrzostwo sięgnie Legia?
Oglądam ligę, jeśli czas mi na to pozwala, a trzeba zaznaczyć, że w Tajlandii jest pięć godzin różnicy. Legia Warszawa jest w tym momencie najlepszą drużyną w kraju. Naprawdę fajnie się ogląda jak grają wysokim pressingiem i już na połowie przeciwnika odbierają piłkę. Na pewno jest to duża zasługa nowego trenera. A to co wyprawia Nemanja Nikolić zasługuje na ogromne brawa. Myślę, że zostanie legendą naszych rozgrywek i najlepszym obcokrajowcem w historii polskiej ligi.

Jesteś aktywny na Twitterze. To chyba idealne miejsce dla piłkarza, który chętnie rozmawia z kibicami i dziennikarzami?
Zawsze byłem otwarty na kontakt z dziennikarzami czy to kibicami, więc naprawdę fajnie się bawię na Twitterze. Jest to najszybsza droga, gdzie można się dowiedzieć co dzieje się na świecie i w świecie sportu.

Z Łukaszem Gikiewiczem rozmawiał Marcin Trzyna.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Łukasz Gikiewicz: Miałem ofertę z Polski, ale wybrałem Tajlandię - Gol24

Wróć na sportowy24.pl Sportowy 24