Łukasz Piszczek zdradził, kiedy wróci do Polski. Gdzie będzie grał?

Stanisław Moneta
Łukasz Piszczek zdradził, kiedy wróci do Polski
Łukasz Piszczek zdradził, kiedy wróci do Polski Bartek Syta/Polska Press
Łukasz Piszczek i władze Borussii Dortmund negocjują nową umowę. - Od dłuższego już czasu rozmawiamy o kontrakcie rocznym, bo takiego chcę i ja, i klub - wyjaśnił w rozmowie ze "Sport.pl" 34-letni obrońca, który dodał, kiedy wróci do Polski.

Łukasz Piszczek z powodzeniem gra w Borussii Dortmund od 2010 r. Dwa lata temu podpisał kontrakt, który obowiązuje do zakończenia obecnego sezonu. Miała to być ostatnia umowa polskiego obrońcy z niemieckim klubem. Jednak od jakiegoś czas trwają negocjacje między obiema stronami dotyczące przedłużenia okresu o jeszcze jeden sezon.

- Od dłuższego już czasu rozmawiamy o kontrakcie rocznym, bo takiego chcę i ja, i klub. Jeśli wszystko dobrze pójdzie, to tak się stanie. Wcześniej mówiłem, że do 2020 jestem w stanie grać na takim poziomie, żeby nie mieć do siebie pretensji. Tak oceniałem w 2018, gdy negocjowałem obecnie obowiązujący kontrakt, gdy jeszcze grałem w reprezentacji. Ale przez te dwa lata, gdy już nie gram w kadrze, mam w roku dużo więcej czasu, by się pozbierać fizycznie i psychicznie. Mniej dni w roku spędzam w rygorze meczowo-hotelowym, mam czas dla rodziny, mam czas na odwiedzenie Polski. Kadra to jest średnio pewnie jakieś dziesięć meczów w roku, to jest duże obciążenie w moim wieku. Można powiedzieć, że tego obciążenia nie doszacowałem wtedy, w 2018. Rezygnacja z gry w kadrze sprawiła, że jeszcze spokojnie wystarczy mi sił na jeden sezon, do 2021 - opowiadał w rozmowie ze "Sport.pl" Piszczek.

Co stanie się później? - Teraz o tym nie myślę. Zakładam, że w czerwcu 2021 będę się pakował na powrót do Polski. Mam tu swoje sprawy i plany związane z moją akademią piłkarską w Goczałkowicach, z LKS Goczałkowice, w którym chciałbym trochę pograć - odparł 66-krotny reprezentant Polski, który raz jeszcze wykluczył powrót do narodowej drużyny.

Borussia z Piszczkiem w roli kapitana w ostatnią sobotę wznowiła rozgrywki Bundesligi. W Dortmundzie wygrała z Schalke 04 Gelsenkirchen 4:0. Jednak w ligowej tabeli wciąż traci cztery punkty do pierwszego Bayernu Monachium, który wygrał z Unionem Berlin 2:0. Wszystkie spotkania, które się odbyły oraz te, które przed nami, rozgrywane są bez udziału publiczności.

- Nie jest to łatwa sytuacja. Całe społeczeństwo jest doświadczone tym, co się dzieje na świecie. Chcielibyśmy, żeby nasi kibice byli z nami, mogli przeżywać derby. Ale każdy już powtarzał, że dobrze by było, gdyby Bundesliga wystartowała. Choćby dlatego, żeby kluby nie poupadały. Nie było nam z tym lekko, ale liga pokazała, że da się obmyślić dobry plan. Nawet jeśli niektóre rzeczy na pierwszy rzut oka wydają się absurdalne. My też się dziwnie czujemy, gdy nie możemy się cieszyć po bramkach tak jak dotychczas. Zalecają nam, żeby unikać kontaktu między sobą, kiedy się da. Choć jesteśmy testowani regularnie i w Borussii nie mieliśmy żadnego przypadku zachorowania. Ale jeśli chcemy dograć ten sezon do końca, trzeba się dostosować. Również pogodzić się z tym, że stadion będzie pusty. Granie jest tym co kochamy, każdy chciał to w sobotę pokazać - podkreślił w "Sport.pl" 34-letni obrońca.

Borussia następny mecz zagra w sobotę na wyjeździe z VfL Wolfsburg, natomiast we wtorek podejmie Bayern Monachium.

ZOBACZ TEŻ:

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Raport z kadry przed meczem z Portugalią

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na sportowy24.pl Sportowy 24