- W drugiej połowie to już było jak w lidze angielskiej. Trochę emocje wzięły górę - uważa "Maki". - W drugiej połowie było bardzo dużo kartek i praktycznie każde przewinienie było karane w ten sposób. Myślę, że tych kartek było trochę za dużo i to zepsuło mecz. Każdy dostawał kartkę jak leciało i niektórym puściły nerwy. Te czerwone kartki, wyrzucenie naszego trenera na trybuny, wszystko było w tym meczu. Działo się bardzo dużo i na tym widowisko trochę straciło w drugiej połowie.
"Kolejorz" zagrał przeciwko Lechii na dwóch defensywnych pomocników, podczas gdy biało-zieloni tylko na jednego.
- Trener tak zadecydował, że zagraliśmy na dwóch defensywnych pomocników. Zdało to egzamin, bo wygraliśmy. W stu procentach ufamy trenerowi, wyglądamy dobrze, każdy cieszy się grą. Ci, którzy grają mniej, dostają szansę i pokazują, że są gotowi zagrać w każdej chwili i to na dobrym poziomie - powiedział.
Skrzydłowy Lecha przyznał, że gra Lechii go nie zaskoczyła, bo drużyny w Lotto Ekstraklasie dobrze się znają.
- Oglądamy ligę, każdy chce zobaczyć jak gra lider. Mieliśmy analizę, wiedzieliśmy co Lechia potrafi i jak piekielnie kreatywna jest w ofensywie. Ma taką siłę rażenia, że może strzelać bramki z każdej sytuacji. Trzeba być skoncentrowanym cały czas, aby nie dać się zaskoczyć i to nam się udało. Mieliśmy chłodne głowy, czekaliśmy na swoje okazje i ta cierpliwość się opłaciła - zakończył Makuszewski.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?