Ale to samo można napisać o Pogoni. Szczecinianie we Wrocławiu mieli sporo szczęścia, w Radomiu od początku byli zespołem zdecydowanie lepszym.
- Zdominowaliśmy zespół Radomiaka, ale na pewno pomogła nam w tym czerwona kartka Gabriela Kobylaka. W dziesięciu nie mogli się tak dobrze bronić, nam się łatwiej atakowało. W sumie w pełni zasłużone zwycięstwo, ale nie skupiamy się na tym meczu, ale już na ŁKS Łódź – mówił po meczu Wędrychowski.
Pogoń rozpoczęła 2024 r. od dwóch wygranych, na wyjazdach, a przed nią pierwsze spotkanie w Szczecinie. Oczekiwania będą jasne.
- Ja myślę, że jest trochę czasu na świętowanie, ale cały zespół od kolejnego treningu będzie mocno skoncentrowany na ŁKS. Wyjdziemy na boisko po to, by wygrać – zapewnia skrzydłowy.
Za mecz z Radomiakiem Wędrychowski zapracował na zdecydowanie lepsze noty niż po meczu ze Śląskiem.
- We Wrocławiu to nie był mój dzień, ale na szczęście drużyna wygrała. Ja szybko zobaczyłem, co robiłem źle, wyciągnąłem wnioski, zmieniłem też swoje niektóre rytuały i w Radomiu to poskutkowało dobrą grą. Chciałbym teraz dostawać jak najwięcej minut, by potwierdzać, że moja forma idzie w górę – mówi Marcel Wędrychowski.
Co ciekawe – kibice przyzwyczaili się, że najczęściej widzą młodego Wędrychowskiego na skrzydle. W Radomiu – piłkarz najczęściej biegał w środku.
- Widziałem wolne miejsce to grałem w środku. Radomiak grał w dziesięciu, więc tych luk na boisku było dużo, a ja chciałem szukać okazji do tzw. klepki, szukałem kolegów, chciałem też wychodzić na jeden-dwa kontakty do gry – tłumaczył.
MECZ Z PERSPEKTYWY PSA. Wizyta psów z Fundacji Labrador
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?