Marta Rosińska (Olimpia-Beskid): Musimy się wzmocnić

Remigiusz Szurek
Marta Rosińska (z piłką) jest liderką nowosądeckiej drużyny
Marta Rosińska (z piłką) jest liderką nowosądeckiej drużyny Fot. Archiwum zawodniczki
Rozmowa z Martą Rosińską, piłkarką ręczną Olimpii-Beskidu Nowy Sącz.

- Święta Bożego Narodzenia za nami. Udało się wypocząć, na moment oderwać od piłki ręcznej?

- Tak. Te święta mają swój wyjątkowy klimat. A do tego w gronie rodziny łatwiej można nabrać nowej energii do pracy.

- A jak przebiegają przygotowania do drugiej części sezonu zasadniczego PGNiG Superligi?

- We wtorek wróciłyśmy do zajęć po przerwie świątecznej. Trenujemy w pocie czoła, efekty muszą nadejść. Niestety, kilka dziewczyn jest przeziębionych i nie bierze udziału w treningach. Mam jednak nadzieję, że na dniach zdołają się wykurować i będą w formie.

- Niespełna dwa tygodnie temu rywalizowałyście w Memoriale Andrzeja Kowalczyka w województwie świętokrzyskim. Po triumfie nad Piotrcovią Piotrków Trybunalski 33:31 przyszedł jednak zimny prysznic i porażka z pierwszoligową Koroną Handball Kielce 28:34. To rywal był tak mocny, czy może wy zawiodłyście?

- Rywal z całą pewnością nie był wyjątkowo mocny. To my nie dysponując zbyt szerokim składem i grając jeden mecz po drugim, raptem po pół godzinie przerwy, nie byłyśmy w stanie nic ugrać. Proszę mi wierzyć, że zmęczenie naprawdę dało nam się we znaki. Swoją drogą organizatorzy i Korona sprytnie to rozegrali, nie dając nam odpocząć.

- W listopadzie mówiła Pani, że celem Olimpii-Beskidu jest, by nie tracić więcej niż trzydziestu bramek na spotkanie. Ta sztuka udała się wam co prawda w ostatnim tegorocznym meczu ligowym z Vistalem Gdynia (22:29), ale już w trzech grach towarzyskich, z Selgrosem Lublin (24:37) i dwoma wspomnianymi wyżej drużynami, daleko było do ideału…

- Zgadza się. Sparingi nie są jednak adekwatne do meczów w lidze. Potyczki kontrolne mają służyć zupełnie innym celom. Intensywne treningi, te ciągnące się za nami przeziębienia, to wszystko wpływa na ogólny, taki a nie inny, obraz drużyny. Poczekajmy jednak do powrotu ligi.

- Podtrzymuje Pani tezę, że zespół potrzebuje wzmocnień już teraz?

- Owszem.

- A gdyby jednak nie udało się nikogo pozyskać?

- To ciężko będzie rywalizować w superlidze i zdobywać kolejne punkty… Na szczęście kilka pierwszych kolejek, nie licząc Selgrosu, rozegramy ze słabszymi rywalami, więc możemy zapewnić sobie byt stosunkowo szybko. Mimo to trzeba sobie jasno powiedzieć: brakuje nam obecnie osób zarówno do treningów, jak i do meczów w lidze. Na zajęciach nie mamy nawet chwili wytchnienia, by odpocząć pomiędzy poszczególnymi ćwiczeniami. To niezbyt komfortowa sytuacja. Jak już mówiłam jakiś czas temu, inne superligowe zespoły nie mają z tym większych problemów, na jedną pozycję przypadają bowiem po dwie zawodniczki. U nas jest z tym niestety inaczej.

- Jest Pani zadowolona z pobytu w Nowym Sączu?

- To trudne pytanie. Odpowiem, że nie do końca na sto procent. Mam co prawda bardzo dobre kontakty z koleżankami i sztabem szkoleniowym, ale naszą bolączką jest wspomniany brak zawodniczek. To zdecydowanie nie poprawia nastroju i wpływa na ogólną ocenę.

- Cel na styczeń?

- Zdobyć jak najwięcej punktów i w dalszej fazie sezonu grać już ze spokojniejszą głową. Jest szansa, by taki scenariusz się ziścił.

- A czego życzy sobie Pani w nowym roku?

- Jeżeli chodzi o sport to byle obyło się bez kontuzji, a już będzie naprawdę dobrze. W sferze osobistej jest tego wszystkiego długa lista, więc może pozostańmy przy sporcie.

Sportowy24.pl w Małopolsce

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Marta Rosińska (Olimpia-Beskid): Musimy się wzmocnić - Dziennik Polski

Wróć na sportowy24.pl Sportowy 24