Martin, syn wicemistrza olimpijskiego z Barcelony Andrzej Kobylańskiego, w rundzie jesiennej reprezentował barwy Lechii Gdańsk. Nie stawiał jednak na niego trener Piotr Nowak. Martin ani razu nie dostał szansy występu w ekstraklasie. We wcześniejszym sezonie, w rundzie wiosennej, zaliczył tylko trzy mecze na najwyższym szczeblu rozgrywek.
Trzeba dodać, że na jego pozycji w drugiej linii konkurencja w Lechii Gdańsk jest ogromna. Szansą dla Martina miała być zmiana pozycji, był przygotowywany do gry na prawej obronie, jako ewentualna alternatywa dla Grzegorza Wojtkowiaka i Pawła Stolarskiego, a nawet Joao Nunesa. Nic to jednak nie dało, ponieważ młody Kobylański dalej oglądał spotkania z wysokości trybun. Dlatego konieczne stało się znalezienie nowego klubu, w którym ten 22-letni pomocnik mógłby regularnie występować.
Od kilku dni Martin Kobylański przebywa w Niemczech. Za zgodą Lechii Gdańsk podjął treningi z zespołem Preussen Muenster. Z tą drużyną ma jechać na obóz przygotowawczy zaplanowany w Hiszpanii. Wszystko wskazuje na to, że na rundę wiosenną zostanie wypożyczony do tego zespołu, występującego w 3. Bundeslidze. W grę wchodzi tylko wypożyczenie, bo kontrakt z Lechią Martin Kobylański ma ważny do 30 czerwca 2018 roku.
- Dla Martina najważniejsze jest to, żeby grał regularnie i podnosił swoje umiejętności. Żaden trening nie zastąpi meczu. Wiadomo, że w tym roku w Polsce odbędą się mistrzostwa Europy do 21 lat. Martinowi bardzo zależy na tym, żeby nadal grać w reprezentacji Polski prowadzonej przez Marcina Dornę. A występ na mistrzostwach Europy, w dodatku w Polsce i w Kielcach, to byłaby dla niego wspaniała sprawa. Ma niesamowitą motywację do tego, żeby swoimi regularnymi i dobrymi występami udowodnić przydatność do młodzieżowej reprezentacji Polski. Wierzę, że mu się to uda - mówi Andrzej Kobylański, były reprezentant Polski i gracz klubów Bundesligi, który obecnie z żoną Joanną mieszka w rodzinnym Ostrowcu Świętokrzyskim.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?