Miedź Legnica - Raków Częstochowa 0:2. Bez niespodzianki. Pewna wygrana Rakowa w Legnicy (GOLE, WIDEO, SKRÓT, BRAMKI, ZDJĘCIA)

Piotr Janas
Piotr Janas
Miedź Legnica - Raków Częstochowa 0:2
Miedź Legnica - Raków Częstochowa 0:2 FOT. PAP/Sebastian Borowski
Miedź Legnica przegrała z Rakowem Częstochowa 0:2 w meczu 29. kolejki PKO Ekstraklasy. Bramki na Stadionie Orła Białego w Legnicy zdobywali Damian Tront, który pechową interwencją pokonał własnego bramkarza oraz Rumun Bogdan Racovitan.

Miedź Legnica - Raków Częstochowa 0:2

Miedź Legnica do meczu z liderem PKO Ekstraklasy podchodziła jako czerwona latarnia ligi, praktycznie bez realnych szans na utrzymanie. Dolnośląski beniaminek nie miał nic do stracenia, lecz trener Grzegorz Mokry wystawił mniej ofensywny skład niż zwykle. Na ławce rezerwowych usiedli m.in. Ángelo Henríquez, Olaf Kobacki czy Luciano Narsingh.

Raków Częstochowa po piątkowej wpadce Legii Warszawa, która przegrała w Grodzisku Wielkopolskim z Wartą Poznań 0:1, miał szanse jeszcze mocnej jej odskoczyć. Trener Marek Papszun nie mógł skorzystać z Iviego Lopeza, ale co z tego, skoro za plecami Vladislavsa Gutkovskisa operował duet Władysław Koczerchin - Bartosz Nowak? Na papierze faworyt był tylko jeden.

Pierwsza połowa nie stała na najlepszym poziomie. Optyczną przewagę mieli goście, ale Miedź przetrwała ich początkowy napór i chwilowo gra stała się bardziej wyrównana. Blisko pieciotysięczna publiczność nie miała zbyt wielu okazji do oklaskiwania swoich ulubieńców, ponieważ okazji było jak na lekarstwo.

Raków objął prowadzenie w 35 min, po dośrodkowaniu Bartosza Nowaka z rzutu wolnego. Najwyżej do piłki wyskoczył Damian Tront, ale defensywny pomocnik Miedzianki, który w tym tygodniu przedłużył kontrakt z klubem, dość pechowo pokonał własnego bramkarza.

Do przerwy Raków oddał cztery strzały, z których tylko jeden był celny. Miedź uderzała raz, ale futbolówka nie leciała w światło bramki. Po zmianie stron obraz gry jakoś drastycznie się nie zmienił. Przyjezdni kontrolowali przebieg spotkania, ale nie potrafili przełożyć tego na okazje do zdobycia gola.

Częstochowianie drugi cios zadali w 76 min, w dość podobnych okolicznościach. Po centrze Nowaka z rzutu wolnego doszło do sporego zamieszania przed bramką Mateusza Abramowicza, w którym najlepiej odnalazł się Bogdan Racovitan i po dość sytuacyjnym uderzeniu podwyższył prowadzenie gości.

Miedź najlepszą okazję mogła mieć pod koniec regulaminowego czasu gry. Rezerwowy Henríquez wyszedł sam na sam z Vladanem Kovaceviciem i został sfaulowany przez jednego z obrońców. Wprawdzie gwizdek sędziego Łukasza Kuźmy milczał, a reprezentant Chile dostał żółtą kartkę za zbyt agresywne protesty, ale ostatecznie jedenastki dla gospodarzy nie było. Po analizie VAR okazało się, że Henríquez był na pozycji spalonej.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Tomasz Bajerski po meczu Abramczyk Polonia Bydgoszcz - Orzeł Łódź

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na sportowy24.pl Sportowy 24