Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mistrzyni olimpijska z Rio de Janeiro Caster Semenya znów ma problemy - IAAF ogranicza dopuszczalny poziom testosteronu u kobiet

Hubert Zdankiewicz
Hubert Zdankiewicz
Caster Semenya
Caster Semenya Andrzej Banas / Polska Press
Mistrzyni olimpijska z Rio de Janeiro Caster Semenya będzie musiała poddać się kuracji hormonalnej obniżającej poziom testosteronu w jej organizmie. Jeśli tego nie zrobi nie będzie mogła biegać na na 800 i 1500 m. Nie jest to pierwszy przypadek, gdy biegaczka z RPA budzi kontrowersje, a niektórzy wręcz kwestionują jej kobiecość.

Według nowych regulacji, które wejdą w życie 1 listopada 2018 roku, znalazł się zapis o dopuszczalnym poziomie testosteronu w kobiecym organizmie - 5 nanomoli na litr. Jeśli będzie on zbyt wysoki, będzie musiał być zbijany poprzez stosowanie odpowiednich leków. Tak jest m.in. w przypadku Semenyi.

- Chodzi o nasz obowiązek, aby zapewnić równe szanse wszystkim zawodniczkom. To jest nasz sport i to do nas należy wprowadzanie zasad w nim obowiązujących. Zawodnicy będą musieli ich przestrzegać - tłumaczy zmianę zasad szef IAAF-u Sebastian Coe.

Kontrowersje od lat

Nie jest to pierwszy raz, gdy biegaczka rodem z RPA staje się obiektem międzynarodowej debaty i spekulacji. Po raz pierwszy zrobiło się o niej głośno w 2009 roku, gdy wygrała w imponującym stylu bieg na 800 metrów podczas lekkoatletycznych mistrzostw świata w Berlinie. Wywołując przy okazji lawinę komentarzy. Męska sylwetka i rysy twarzy, imponująca muskulatura, głos...

- To mężczyzna - protestowały rywalki, a sprawa zrobiła się na tyle poważna, że federacja lekkoatletyczna (IAAF) zleciła nawet wykonanie testów płci. Te nie wykazały co prawda na tyle dużych odchyleń od normy, by zabierać Semenyi medal i zabraniać jej startów z kobietami. Nie wszystkich to jednak przekonało. Tym bardziej że do mediów wyciekły fragmenty tajnego raportu z testów.

Podobno stwierdzono u biegaczki cechy obu płci, czyli hermafrodytyzm. Podobno posiadała wewnętrzne, nie w pełni wykształcone organy męskie (jądra) produkujące dużą ilość testosteronu. Podobno podczas mistrzostw w Berlinie jego poziom w organizmie Semenyi był ponad trzykrotnie wyższy od dopuszczalnej normy. Podobno nie ma nawet macicy i jajników.

Według oficjalnej wersji biegaczka z RPA cierpi na przypadłość nazywaną hiperandrogenizmem - stąd miał wziąć się podwyższony poziom testosteronu i męski wygląd. Cokolwiek to jest, kontrowersje pozostały, a wizerunku Semenyi w oczach rywalek i mediów (zwłaszcza w Europie, bo Afryka stanęła za nią murem, bronił jej nawet Nelson Mandela) nie poprawiło z pewnością to, że IAAF opłacił i zalecił jej przejście kuracji hormonalnej, po której przez kilka lat nie biegała aż tak szybko.

Przegrała tylko z "koksiarą"

Co ciekawe, nie przeszkodziło jej to w 2012 roku wywalczyć srebrnego medalu na 800 metrów podczas igrzysk olimpijskich w Londynie, a pikanterii dodaje to, że wyprzedziła ją wówczas na mecie Marija Sawinowa. Rosjanka, która przyznała się później (nagrano ją ukrytą kamerą) do zażywania dopingu.

Po Londynie Semenya radziła sobie jednak coraz słabiej. Zmagała się z kontuzjami, pojawiały się doniesienia, że ma depresję. Na pewien czas przerwała nawet karierę. W 2013 r. nie uzyskała minimum kwalifikacyjnego na MŚ w Moskwie. Dwa lata później zakwalifikowała się w Pekinie do półfinału na 800 m, ale była w nim ostatnia.

W 2016 znów biegała jednak z imponującą prędkością. 15 lipca wygrała bieg na 800 metrów podczas zawodów Diamentowej Ligi IAAF w Monako, ustanawiając przy okazji rekord swojego kraju. Zaraz potem ogłosiła, że chce zdobyć złoty medal w Rio de Janeiro. A najlepiej kilka, bo planowała początkowo wystąpić również na 400 i 1500 metrów. Ostatecznie została zgłoszona tylko na swoim koronnym dystansie.

Nagła metamorfoza

Jej nagła metamorfoza ma być efektem decyzji Trybunału do spraw Sportu (CAS) w Lozannie, który rozpatrywał w 2015 roku skargę innej biegaczki dotkniętej hiperandrogenizmem, Dutee Chand. Sprinterce z Indii zabroniono w 2014 r. startu w Igrzyskach Wspólnoty Narodów (ang. Commonwealth Games) i nakazano przejście kuracji hormonalnej obniżającej poziom testosteronu (przypadek Semenyi sprawił, że IAAF zmieniła regulamin, ustalając jego maksymalny dopuszczalny poziom u kobiet).

- Każdy zawodnik jest inny. Podwyższony poziom męskiego hormonu jest w moim przypadku całkowicie naturalny - broniła się Chand i zakwestionowała politykę IAAF. A CAS nieoczekiwanie przyznał jej rację, uznając, że nie ma niepodważalnych naukowych dowodów na to, że hiperandrogenizm daje dotkniętym nim kobietom nieuczciwą przewagę sportową.

Trybunał zawiesił regulamin IAAF i zażądał kolejnych wyjaśnień. Do czasu ich przedstawienia Semenya i Chand nie musiały przechodzić żadnej terapii i nikt nie miał prawa kwestionować ich kobiecości.

Jóźwik czuła się wicemistrzynią

Efekty oglądaliśmy podczas igrzysk w Rio de Janeiro, gdy biegaczka z RPA zdobyła złoty medal w biegu na 800 metrów. Druga była Francine Niyonsaba z Burundi, a trzecia Margaret Nyairera Wambui z Kenii.

- Czuję się wicemistrzynią - stwierdziła później piąta w finale Joanna Jóźwik (pobiła w nim o ponad sekundę rekord życiowy). - Zawodniczki, które znalazły się na podium wzbudzają wiele kontrowersji. Mają bardzo wysoki poziom testosteronu, zbliżony do męskiego, dlatego wyglądają jak wyglądają i biegają jak biegają. Semenya jest nie do podbicia i jeżeli władze nic z tym nie zrobią, to tak pozostanie. Trzeba znowu wprowadzić limit testosteronu dla kobiet. Kiedy Wambui przechodziła obok mnie i zobaczyłem, że jest trzy razy większa ode mnie i poczułam się nieswojo. Rywalizacja z takimi zawodniczkami jest dla nas krzywdząca - dodała rozgoryczona Polka.

Pozostaną tylko długie dystanse
Pozostaje czekać na to, co zrobi teraz Semenya. Tym bardziej, że zdaniem lekarzy obniżanie poziomu testosteronu u osób z hiperandrogenizmem może być szkodliwe dla ich zdrowia i doprowadzić ich m.in. do osteoporozy. Są również tacy, którzy są zdania, że nowy regulamin IAAF jest nieetyczny, bo żadna z wymienionych biegaczek nie została nigdy złapana na stosowaniu środków dopingujących a naturalny testosteron nie jest zabronioną substancją.

Co ciekawe, jeśli Semenya odmówi poddaniu się kuracji, nie będzie mogła biegać tylko na 800 i 1500 m, ponieważ tylko na tych dystansach udało się wykazać zbieżność pomiędzy osiąganymi wynikami a poziomem testosteronu. Nie ma ich na dystanasach 5000 bądź 10000 m i do na takie będzie musiała się przenieść w takiej sytuacji biegaczka z RPA.

„Kiedy sikam, sikam jak kobieta”. Caster Semenya ma dość kwestionowania jej płci

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Mistrzyni olimpijska z Rio de Janeiro Caster Semenya znów ma problemy - IAAF ogranicza dopuszczalny poziom testosteronu u kobiet - Portal i.pl

Wróć na sportowy24.pl Sportowy 24