Na Dakarze codziennie czekają niesamowite przygody. Goczał Senior na prowadzeniu

Piotr Olkowicz
Piotr Olkowicz
Zwycięzca drugiego etapu wśród aut lekkich Marek Goczał wśród kamieni
Zwycięzca drugiego etapu wśród aut lekkich Marek Goczał wśród kamieni Energylandia Rally Team facebook
Rywalizujący w klasie lekkich pojazdów SSV (UTV) Marek Goczał wygrał drugi etap Rajdu Dakar - To był bardzo długi dzień - powiedział zwycięzca na mecie odcinka w Aluli.

- Cieszę się, że jesteśmy bezpiecznie na mecie, bo to był bardzo trudny dzień – chyba najdłuższy dzień w naszej przygodzie z Dakarem. Dawno nie widziałem, żeby tyle samochodów stało na odcinku. Ta próba wywróciła klasyfikację generalną do góry nogami. Nam udało się przejechać ten oes bez większych problemów. Jechaliśmy dzisiaj bardzo ostrożnie - podkreślił Marek Goczał.

Drugi etap prowadził z Sea Camp do Al-Ula i liczył 589 kilometrów, z czego 430 kilometrów stanowił odcinek specjalny – w większości górzysty i kamienisty.

- To był dopiero mój drugi dakarowy odcinek, ale myślę, że wszyscy – nawet ci bardziej doświadczeni zawodnicy - mogą powiedzieć, że to był taki prawdziwy, dakarowy odcinek z krwi i kości. To była na pewno najdłuższa i najtrudniejsza próba w moim życiu. Teren był różnorodny – cały czas mieliśmy różne rodzaje i wielkości kamieni. Już na 12. kilometrze wyprzedzała nas jedna z Toyot z wyższej klasy. Chcieliśmy zjechać, zrobić jej miejsce i wtedy przebiliśmy dwa koła. Nie mieliśmy więcej zapasowych, więc musieliśmy uważać. Teraz pora trochę się schować i później znowu zaatakujemy – podsumował syn Marka, Eryk Goczał, który stracił do ojca 24.18 i w klasyfikacji generalnej spadł na czwarte miejsce.

- Koszmarnie trudny odcinek za nami. Zaraz po starcie złapaliśmy od razu dwa kapcie. Miałem ogromne problemy z opanowaniem samochodu, po chwili okazało się, że mamy problemy z drążkiem kierowniczym i to on powoduje całe to zamieszanie. Naprawiliśmy samochód dopiero za strefą tankowania. Przez ponad 200 kilometrów musieliśmy uważać na kamienie, jechaliśmy z małymi prędkościami, a i tak było bardzo trudno. Etap kończyliśmy już całkowicie po ciemku, bez świateł. Niesamowita historia… ale jesteśmy na mecie, a strata nie jest bardzo duża. Jutro walczymy dalej - skomentował Michał Goczał, młodszy brat Marka, do którego stracił blisko 35 minut.

Z powodu upadku i kontuzji barku musiał się wycofać motocyklista Maciej Giemza.

Problemy na trasie nie ominęły także jadącego samochodem Mini Jakuba Przygońskiego, który stracił do zwycięzcy etapu Katarczyka Nassera Al-Attiyaha ponad sześć godzin i praktycznie nie ma już szans, aby walczyć o czołową lokatę na mecie imprezy.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na sportowy24.pl Sportowy 24