Udowadnia wszem i wobec, że brak powołania na finały MŚ do Argentyny był błędem, że kolejny mundial w Hiszpanii po prostu mu nie wyszedł, choć miał momenty boskiego natchnienia. Grał jak Bóg, był człowiekiem, popełniał grzechy. Nie zdobył Pucharu Europy, bo w Barcelonie padł ofiarą brutalnego faulu i złamał nogę, bo wolał lata tkwić w Napoli.
Tam pokazał ludziom, że nie muszą mieć kompleksy. Neapol dostał od niego mistrzostwo Włoch, Puchar UEFA, miasto szalało na jego punkcie. Szalała też ojczyzna, bo wygrywał dla niej mecze, miał status Boga. Ludzie widzieli jak się stacza przez narkotyki, ale próbował się podnosić. On potrafił cieszyć gestem, słowem, nawet kontrowersyjnym, bo był sobą. Nie musiał niczego udawać. Porównania z kimkolwiek – Pele, Messim są nie na miejscu, bo Diego Maradona był tylko jeden – jedyny, niepowtarzalny, wyjątkowy. Płacze po nim Argentyna, płacze Neapol, płaczą kibice z całego świata, płacze i ja.
Nie płaczą anioły w niebie, bo liczą, że zrobi taką akcję jak z Anglią w Meksyku. A na ziemi go już nie ma, choć tak naprawdę pozostał nieśmiertelny. Diego Armando Maradona – dziękuje Ci, za to, że mogłem Cię podziwiać i dałeś mi, małolatowi kiedyś powody do wielkiej radości. Dzięki tobie pokochałem tak naprawdę futbol i zrozumiałem, że nie jest sprawą życia i śmierci. Jest czymś więcej.
Diego Maradona zmarł w środę na atak serca. Miał 60 lat.
Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?