Przypomnijmy, że system challenge w siatkówce to nowinka techniczna, którą w życie jako pierwsza wprowadziła właśnie PlusLiga w sezonie 2010/11. To polski system, który w niemal 97-procentach rozstrzyga sporne sytuacje w najtrudniejszych momentach meczów, szczególnie gdy oko sędziego ma prawo nie być w stanie właściwie ocenić lecącej piłki z prędkością często przekraczającej 100 km/h. System jest ciągle ulepszany, tak by jak najlepiej wspierać arbitrów i sprawiać, żeby ich rozstrzygnięcia opierały się w 100-procentach na rzeczywistych wydarzeniach na boisku. Zgodnie z opiniami klubów PlusLigi, dziś trudno już wyobrazić sobie mecz siatkarski bez tego systemu.
W trakcie sobotniego meczu Cerrad Czarni Radom – Indykpol AZS Olsztyn, na początku trzeciego seta doszło jednak do błędu ludzkiego. Został on zauważony dopiero po zakończeniu spotkania przez... rodzica jednego z graczy Indykpolu AZS. Przy stanie 6:5 dla Cerradu Czarnych atak z szóstej strefy wykonał Tomasz Fornal. Główny arbiter uznał, że piłka była w boisku. Nie zgodzili się z tą decyzją goście z Olsztyna i poprosili o sprawdzenie akcji w systemie challenge. Obsługa systemu błędnie uznała, że będzie weryfikowane ewentualnie przejście linii ataku z trzeciego metra i taki materiał przygotowała dla drugiego sędziego Piotra Króla. Gdy ten podszedł do obsługi systemu poprosił o zweryfikowanie tego, czy piłka była w boisku, czy też był aut. Oglądając akcję na dużym planie sędzia zauważył, że być może obrońca dotknął wcześniej piłki, nim ta spadła na ziemię i poprosił o ujęcie z innej kamery. Wtedy obsługa popełniła błąd techniczny, który sprawił, że zamiast przewinąć do początku akcję przy stanie 6:5, przewinięto do początku seta do akcji na 1:0. Pech chciał, że akurat ta akcja wyglądał bliźniaczo z tej kamery, bowiem także atakował Tomasz Fornal z szóstej strefy, uderzył niemal dokładnie tak samo. Nikt z obsługi systemu challenge nie zwrócił na to uwagi. Nie zareagował także drugi sędzia czy komisarz PLPS. W pośpiechu ten błąd był niezwykle trudny do wyłapania, a szansa na taki zbieg okoliczności przypomina szansę na trafienie „szóstki” w Totolotka...
Błędu nie wyłapali na żywo także gracze Indykpolu AZS, którzy mieli pretensje do arbitra o to, że wskazał na wcześniejszy błąd niż poproszono challenge, kontrowersje wzbudził też fakt, czy Indykpol w takiej sytuacji powinien tracić prawo do brania challenge, czy też nie. Dopiero po zakończeniu meczu do graczy z Olsztyna dotarła informacja wysłana przez tatę Blake’a Scheerhoorna, który dostrzegł w trakcie transmisji Polsatu Sport powtórkę akcji z systemu challenge, na której jego syn stał w zupełnie innym ustawieniu, niż miało to miejsce w faktycznej akcji.
– Jest to błąd ludzki, w który tak naprawdę trudno było uwierzyć – mówi prezes Popko. – Musiało dojść do tak wielu zbiegów okoliczności, by takie coś miało miejsce, że ta sprawa wydawała się niemożliwa do zaistnienia. Wyciągniemy wnioski, poprawimy system i sprawimy, by cała obsługa meczu jeszcze bardziej kontrolowała to, co dzieje się w trakcie spotkań PlusLigi. Firma obsługująca najpewniej nie otrzyma zapłaty za pracę w Radomiu, czekamy też na propozycję zmian, które w przyszłości nie tylko zapobiegną podobnym wydarzeniom, lecz także jeszcze usprawnią działanie systemu challenge. Polskiego systemu, który w naszej ocenie, stał się rewolucją w siatkówce i przyniósł naszej dyscyplinie wiele dobrego – dodaje.
Przypomnijmy, że Cerrad Czarni pokonali w sobotę Indykpol AZS Olsztyn 3:0.
Zobacz też: Afera w Polskim Związku Kolarskim. Minister Sportu: Oczekujemy dymisji wszystkich członków PZKol. To jedyne wyjście z tej sytuacji
QUIZ. Gwara młodzieżowa lat 70. Czy rozpoznasz te słowa?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?