Nieporadna obrona Górnika pomogła Wiśle wygrać w Łęcznej

Kaja Krasnodębska
Wisła Kraków pokonała Górnika Łęczna 2:0
Wisła Kraków pokonała Górnika Łęczna 2:0 Fot. Lukasz Kaczanowski/Kurier Lubelski/Polska Press
Wisła Kraków została liderem grupy spadkowej Ekstraklasy po zwycięstwie 3:0 nad Górnikiem Łęczna. Podopieczni Jurija Szatałowa w znacznym stopniu pomogli rywalom, prokurując dwa rzuty karne i raz trafiając do własnej bramki. Sytuacja Górnika jest nie do pozazdroszczenia, bo łęcznianie pozostają w strefie spadkowej i dziś strata do bezpiecznego miejsca może jeszcze wzrosnąć do pięciu punktów.

Po wtorkowych starciach o najwyższe ligowe cele, środa przyniosła niemniejsze emocje. Osiem drużyn grupy spadkowej w środku tygodnia stanęło do walki o utrzymanie w najwyższej klasie rozgrywkowej. Najwyższą presję, by zdobyć komplet punktów z pewnością czuli jednak zawodnicy Górnika Łęczna. Oni, znajdując się w strefie spadkowej mieli nóż na gardle. Jeżeli chcieli uciec z tak niechlubnego, piętnastego miejsca, nie mogli pozwolić sobie na pochopną stratę choćby punktu.

Nic więc dziwnego, że oczekiwania kibiców były spore. Zwłaszcza, że do Łęcznej przyjeżdżała Wisła, która pod okiem Dariusza Wdowczyka radziła sobie znakomicie. To Biała Gwiazda była bezsprzecznym faworytem tego spotkania. I wraz z premierowym gwizdkiem starała się to pokazać. Od samego początku to goście prowadzili grę, konsekwentnie kreowali sobie akcję i co i rusz sprawdzali dzisiejszą formę Sergiusza Prusaka. Golkiper łęcznian zachowywał się jednak bez zarzutu. Dzielnie stawiał czoła strzałom Rafała Wolskiego, Zdenka Ondraska czy Patryka Małeckiego. A ci uwijali się jak w ukropie. Ich współpraca wyglądała naprawdę nieźle. W zespole Białej Gwiazdy grało wszystko. Brakowało jedynie wykończenia...

Minuty mijały, a gra wciąż wyglądała tak samo. Maciej Sadlok, Wilde Donald Guerrier pędzili skrzydłami, a Patryk Małecki wraz z Rafałem Wolskim panowali nad wydarzeniami środka boiska. Sporą prace wykonywał także Rafał Boguski. Nieco słabiej wyglądali gospodarze, którzy skupili się praktycznie jedynie na obronie. Oczywiście, kilkukrotnie wybiegli z jakąś mniej lub bardziej obiecującą kontrą, lecz nie oszukujmy się, Michał Miśkiewicz naprawdę mógł się nudzić. Czas działał na niekorzyść Górnika - każda upływająca minuta oddalała ich od wyjścia z grupy spadkowej w tej kolejce. Mimo, to przed przerwą nie naciskali, a bezwzględnie najlepszym zawodnikiem pierwszej połowy okazał się Sergiusz Prusak.

Początek drugiej część gry zaskoczył Białą Gwiazdę. Podopieczni Jurija Szatałowa wyszli bowiem z nowymi siłami, pełni ambicji by zdobyć komplet punktów. Nie zwlekając, rzucili się do ataku. I gdyby nie przytomne zagrania Arkadiusza Głowackiego, z pewnością zbliżyliby sie do celu. Dobra postawa kapitana gości sprawiła jednak, że mimo nacisków łęcznian, tablica wyników nadal wskazywała 0:0. Już niedługo, albowiem w 66. minucie milczący do tej pory arbiter zdecydowanie pokazał na jedenastkę dla Wisły. Decyzja wydawała sie kontrowersyjną szczególnie dla gospodarzy, którzy podbici, kolejnymi słabymi wynikami, nie chcieli się z nią zgodzić. Kolejne uwagi względem arbitra przyniosły nie tylko żółte kartki dla Veljko Nikitovicia oraz siedzącego na ławce Tomasza Nowaka, ale także posłały Jurija Szatałowa na trybuny. Można więc powiedzieć, że te kilka minut zadecydowało o całym spotkaniu. Nie dość, że rzut karny pewnie na gola zamienił Denis Popović, to łęcznianie musieli poradzić sobie bez swego szkoleniowca.

To był jednak tylko początek problemów. Chwilę później do własnej bramki trafił Łukasz Bogusławski. Dla wychowanka Legii pierwsze od jakiegoś czasu spotkanie od pierwszej minuty okazało się pechowym. Niefortunnie interweniował po fantastycznej akcji Rafała Wolskiego. Pomocnik Wisły popisał się efektownym rajdem i znalazł wraz z piłką w polu karnym Górnika. Zderzając się z Sergiuszem Prusakiem odbił piłkę właśnie w stronę Bogusławskiego, który skierował ją do siatki. Na kwadrans przed końcem gospodarze przegrywali więc już 0:2.

I wydawało się, że to pozbawiło ich większych ambicji na to spotkanie. Rosła w nich frustracja, a wraz z nią niepotrzebne faule. Nie pomogły roszady - wchodzący na murawę zawodnicy podzielali nastroje kolegów i idealnie wtapiali się w obraz gry. Wisła nadal próbowała podwyższyć wynik, lecz nie potrafiła zamienić swoich akcji na trzecią w tym spotkaniu bramkę. Z pomocą przyszedł im dopiero Sergiusz Prusak, który w ostatniej minucie doliczonego czasu gry przekonał arbitra do podyktowania już drugiego rzutu karnego dla Wisły w tym spotkaniu. Niepotrzebnie sfaulował Witalija Bałaszowa. Do piłki podszedł Zdenek Ondrasek i prostym strzałem w światło bramki, przybił zwycięstwo.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Nieporadna obrona Górnika pomogła Wiśle wygrać w Łęcznej - Gol24

Wróć na sportowy24.pl Sportowy 24