Norbert Huber: Udowodniliśmy, że jesteśmy w stanie wygrywać duże rzeczy

„Dociera do mnie, że zdobyliśmy mistrzostwo Europy. Udowodniliśmy, że jesteśmy w stanie wygrywać duże rzeczy. Jesteśmy w stanie spełniać marzenia, wykonując swoją robotę na boisku” – powiedział Norbert Huber po wywalczeniu w Rzymie złotego medalu czempionatu.

Biało-czerwoni pokonali w finale Włochów 3:0. Jednym z bohaterów spotkania był Huber, który już na samym początku posłał dwa asy serwisowe i pomógł swojemu zespołowi rozpocząć mecz prowadzeniem 4:0. Sam zawodnik nie był jednak w stu procentach zadowolony ze swojego występu.

„Było nawet, nawet. Nie skończyłem czterech piłek, miałem pięć błędów w zagrywce, zawsze mogło być lepiej. Najważniejszy jest sukces drużyny” – podkreślił środkowy.

„Starałem się, by było jak najlepiej. Moim zadaniem było, by dołożyć na środku coś od siebie. Wiedziałem, że obok mnie są siatkarze, którzy też coś dodadzą i finalnie będzie sukces” – zaznaczył.

Huber dodał, że kluczem do sukcesu była pewność siebie i to, że Polacy nie pozwolili się zdekoncentrować głośnym kibicom wspierającym rywali.

„Najważniejsze było, żebyśmy grali bez presji i w pełni skoncentrowani od pierwszej piłki niezależnie od gry Włochów. Mieliśmy świadomość, że grają u siebie. Od początku narzuciliśmy styl, który im nie pasował. Byliśmy groźni na zagrywce. Graliśmy bez żadnego strachu i to przyniosło efekty” – ocenił zawodnik Jastrzębskiego Węgla.

Podopieczni trenera Nikoli Grbica całkowicie zdominowali gospodarzy w pierwszym i drugim secie, natomiast w trzecim to Włosi przejęli inicjatywę i byli blisko przedłużenia meczu. Końcówka należała jednak do biało-czerwonych.

„W trzeciej partii trochę +zjechaliśmy+ od pierwszej piłki, ale wróciliśmy i nie pozwoliliśmy rywalom się rozwinąć. Tak naprawdę nie mieli argumentów, by wrócić do meczu” – zaznaczył Huber.

Dla Polaków to drugie złoto w tym roku – wcześniej w lipcu po raz pierwszy w historii wygrali Ligę Narodów. Środkowy uważa, że biało-czerwoni udowadniają w tym sezonie, na co ich tak naprawdę stać.

„Dociera do mnie, że zdobyliśmy mistrzostwo Europy. Mam świadomość, że mieliśmy na to argumenty. Patrząc na to, jakim dysponujemy składem, udowodniliśmy, że jesteśmy w stanie wygrywać duże rzeczy. Jesteśmy w stanie spełniać marzenia, wykonując swoją robotę na boisku” – przyznał 25-letni siatkarz.

Dla niego to wyjątkowy sezon, bowiem wrócił do reprezentacji po roku przerwy wynikającej z poważnej kontuzji – zerwania ścięgna Achillesa. Przez cały miniony sezon klubowy w Grupie Azoty Zaksie Kędzierzyn-Koźle najpierw przechodził rehabilitację, a następnie powoli dochodził do formy.

„To dla mnie wartościowa lekcja w tym 25-letnim życiu. Jestem zadowolony z tego, gdzie się dzisiaj znajduję. Mam świadomość, że wykonałem dobrą pracę, czy to w klinice, czy później w Zaksie. Jestem wdzięczny wszystkim, którzy mi pomogli” – podkreślił.

„Miałem taki moment, gdzie moim celem było, żeby po prostu wrócić i rywalizować. Później przeczytałem książkę "Nieustępliwy" i zmieniło mi się myślenie. Chciałem być lepszy niż przed urazem i nie zadowalać się samym faktem, że jestem dobry” – dodał.

Szczególnie wdzięczny był trenerowi Grbicowi, bowiem ten zaufał mu i powołał go do reprezentacji, mimo że był daleki od optymalnej formy i miał za sobą praktycznie rok bez gry.

„Dziękuję za to wsparcie Nikoli. Ja staram się po prostu wykonywać swoją pracę i dawać drużynie to, czego ona potrzebuje. Najważniejsze jest dla mnie to, że wygrywamy i jesteśmy silną ekipą” – zaznaczył środkowy.

(PAP)