Podczas gdy większość piłkarskiej Polski przyglądała się działaniom toczonym przy Łazienkowskiej 3 w Warszawie, również w innych najważniejszych europejskich miastach rozgrywano pojedynki o być albo nie być w europejskich pucharach. Jedno z ważniejszych starć miało miejsce w Lyonie, gdzie tamtejszy Olympique stanął z Sevillą do bezpośredniej walki o awans do fazy pucharowej.
Francuzi, jeżeli chcieli uniknąć gry w Lidze Europy, a zamiast tego móc zaprezentować się w najważniejszych klubowych rozgrywkach Starego Kontynentu musieli wysoko zwyciężyć. Hiszpanom wystarczał natomiast remis. Nie oznacza to jakoby Hiszpanie mogli odpuścić sobie to spotkanie. Dotkliwa porażka w Lyonie oraz wypuszczenie awansu byłoby po prostu wstydem.
Podobnie jak wszelkie weekendowe ligowe mecze, oraz wtorkowe starcia pucharowe, również te środowe poprzedziła minuta ciszy ku pamięci piłkarzy Chapecoense. Zaraz po chwilkę zadumy, oba zespoły wzięły się jednak do roboty. Francuzi nie zwlekali i od razu zaczęli toczyć ciężkie ataki. I bardzo szybko mogło przynieść to efekt. Strzał w stylu "a nuż się uda" Rafaela okazał się celnym, nieomal zaskakując golkipera rywali.
To tylko pierwsza z na prawdę wielu bardzo groźnych sytuacji gospodarzy w pierwszej pół godzinie gry. W ich poczynaniach widać było ogromny głód zwycięstwa. Co i raz straszyli stojącego w bramce Sevilli Sergio Rico. Nie zdołali bynajmniej go zaskoczyć. Golkiper spisywał się bez zarzutu. Sprzyjało mu także szczęście. Dwukrotnie z pomocą przyszła mu bowiem poprzeczka.
To, że Olympique nie wyszedł w pierwszej połowę nawet na jednobramkową przewagę to zadłuża przede wszystkim zwijającej się jak w ukropie defensywy Sevilli. Gospodarze mieli ogromną przewagę w posiadaniu piłki, oddawali więcej strzałów i długimi minutami nie opuszczali połowy przeciwnika. Cóż jednak z tego skoro w tej najważniejszej ze statystyk wciąż widniał remis.
Czas działał na korzyść gości. Im wystarczył remis w tym meczu. I skutecznie go utrzymywali. W obronie wszystko grało, przez co mimo najszczerszych chęci w tej połowie gospodarze nie umieli już stworzyć tak groźnych akcji jak przed przerwą. Do głosu w ofensywie coraz częściej zaczęli dochodzić Hiszpanie. Im również nie dane było jednak dopisać sobie w tym meczu ani gola.
Po godzinie gry w szeregach obu zespołów dokonano roszad, jednak nie zmieniło to obrazu gry. Gospodarze mieli sporą przewagę w posiadaniu piłki, ale na tym ich argumenty się kończyły. Wciąż czegoś im brakowało, czasem centymetrów, czasem szczęścia... Awans z każdą minuta się jednak oddalał. Aż z końcowym gwizdkiem w ogóle zniknął za horyzontem.
LIGA MISTRZÓW w GOL24
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?