Orlen Basket Liga: Przerwana seria zwycięstw PGE Spójni Stargard

Jakub Lisowski
Jakub Lisowski
Drużyna Spójni doznała pierwszej porażki w sezonie.
Drużyna Spójni doznała pierwszej porażki w sezonie. Tadeusz Surma
Spójnia z Legią zmierzyły się w ćwierćfinale ubiegłorocznych rozgrywek i warszawski zespół w trzech meczach wygrał rywalizację. Stargardzianie chcieli rewanżu, nie byli od tego daleko, ale jednak goście ze stolicy mieli więcej argumentów i lepszą skuteczność.

Legia rozpoczęła mecz od prowadzenia, bo jej gracze podkoszowi przeprowadzili skuteczne akcje. Mieli w tym ułatwione zadania, bo w składzie Spójni brakowało środkowego Wesleya Gordona (chory). Stargardzianie, którzy wygrali trzy pierwsze mecze w sezonie 2023/24, trzymali jednak dystans i spokój. Nawet po dwóch kontrowersyjnych gwizdkach sędziów nie dali się wyprowadzić z równowagi. Dobra postawa zaprocentowała w 6. minucie, gdy Devon Daniels po indywidualnej akcji doprowadził do remisu (11:11), a po chwili wykorzystał osobistego i Spójnia po raz pierwszy prowadziła. Goście odpowiedzieli dwiema trójkami (jeden raz trafił Raymond Cowels, który dwa sezony temu grał w Spójni), więc pierwsza kwarta cały czas była na styku.

W drugiej kwarcie uwidoczniła się przewaga gości. Z konieczności trener Spójni Sebastian Machowski musiał dać odpocząć swoim „starterom”, ale przez pierwsze minuty jego zespół trzymał wynik, tak po kolejnych roszadach coś się zacięło w ataku. W 17. minucie Legia prowadziła 39:32 (m.in. dzięki dwóm kolejnym rzutom Cowelsa za trzy), a Spójnia miała już dwa wykorzystane czasy. Zrobiło się trochę nerwowo, ale ostatni fragment tej odsłony to lepsza defensywa gospodarzy, pochopne rzuty gości (pudła) i ten dystans stopniał.

To, co gospodarze odrobili w końcówce II kwarty, to stracili na początku III. Ale wystarczyły dwie minuty, by nastroje na trybunach poprawił Stephen Brown. Jego akcja za cztery punkty i po chwili trójka sprawiły, że znów był remis. Bitwa trwała dalej, bo żaden z zespołów nie mógł uzyskać bezpiecznej przewagi.

W 35. minucie Legia prowadziła 71:69, ale co ważniejsze Spójnia miała już przekroczony limit fauli i nie mogła sobie pozwolić na obronę, którą lubi. Skorzystał na tym Cowels – jego pięć punktów z rzędu i Legia miała 5-punktową zaliczkę.

Na trzy minuty przed końcem (71:78) Machowski poprosił o czas. I to był dobry ruch, bo po trójkach Simonsa Spójnia przegrywała tylko 77:78. Na remis rzucał Brown – spudłował, podobnie Gruszecki. A goście (Michał Kolenda) minutę przed końcem wykorzystali moment dekoncentracji w stargardzkiej obronie i było 82:77 dla nich.

Machowski wykorzystał drugi czas, ale tym razem zabrakło spokoju w rozegraniu akcji. Upłynęły cenne sekundy, a 14 sekund przed końcem Shawn Pipes trafił jednego osobistego. Devon Daniels chciał szybko zmniejszyć straty trójką, ale spudłował. Gospodarzom pozostało taktycznie pudłować, ale nie przyniosło to efektu. Zabrakło czasu.

PGE Spójnia Stargard – Legia Warszawa 81:87
Kwarty: 23:21, 15:20, 20:18, 23:28.
Spójnia: Daniels 17, Brown 18 (2x3), Langović 16, Gruszecki 7 (1), Grudziński 3 (1) – Simons 12 (3), Brenk 8, Kowalczyk 0, Krużyński 0, Kotieno 0.
Legia: Pipes 17 (1), Kolenda 11 (1), Holman 9, Ponitka 11 (1), Sobin 12 – Cowels 19 (5), Wieluński 4, Wyka 0, Kulka 4.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Pomeczowe wypowiedzi po meczu Włókniarz - Sparta

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Orlen Basket Liga: Przerwana seria zwycięstw PGE Spójni Stargard - Głos Szczeciński

Wróć na sportowy24.pl Sportowy 24