Patryk Makuch, napastnik Cracovii: Nie mogę myśleć, że jest dobrze, trzeba się dalej starać

Jacek Żukowski
Jacek Żukowski
Patryk Makuch (Cracovia)
Patryk Makuch (Cracovia) cracovia.pl
Patryk Makuch, napastnik Cracovii, w meczu ze Stalą Mielec zdobył swojego czwartego gola w tym sezonie. Piłkarz strzelił bramkę na 2:1.

W końcu się pan przełamał, zdobywając pierwszego gola od 30 października i meczu z Zagłębiem Lubin. Ta bramka była na wagę zwycięstwa.

To tak naprawdę zasługa całej drużyny, że wygraliśmy ten mecz, odrobiliśmy straty po pierwszej połowie. Na pewno jest to bardzo budujące. Były zmiany, które nam bardzo dużo dały.

Od samego początku staraliście się atakować Stal. O ile do przerwy jeszcze to tak nie wychodziło, jak chcielibyście, ale po przerwie było już lepiej.

W pierwszej połowie też mieliśmy swoje sytuacje. Naciskaliśmy, a straciliśmy bramkę po jednym groźniejszym ataku Stali. Na drugą połowę wyszliśmy mocno skoncentrowani, pewni swego i chcieliśmy doprowadzić do zwycięstwa.

Trener Stali Adam Majewski powiedział, że jego planem na ten mecz było oddanie wam pola i kontry.

W I połowie stwarzaliśmy sobie sytuacje, choć piłka nie chciała wpaść do bramki. Straciliśmy gola, ale wiedzieliśmy, co mamy robić. Po przerwie wyszliśmy nadal skoncentrowani, nie zaczęliśmy panikować i ważne, że się udało wygrać.

W końcu udało się wam wygrać z ekipą, będącą niżej w tabeli. Stal miała wprawdzie przed tym meczem tyle samo punktów, co wy, ale z pewnością nie mogliście być pewni swego mając na uwadze przegrany mecz ze Stalą w jesieni 0:2.

Do każdego meczu podchodzimy z jak największym zaangażowaniem, chcemy go wygrać, nieważne, z kim gramy. Ważne, że utrzymaliśmy koncentrację i u siebie wygraliśmy drugi mecz z rzędu w tym roku. Mówi się, że dobrze nie gramy z drużynami, które są od nas niżej, ale chcieliśmy pokazać, że też potrafimy prowadzić grę i chcieliśmy być tak samo zaangażowani jak w meczu z Legią.

Jak u pana z formą fizyczną? Miał pan właściwie stracony obóz w Turcji przez chorobę i opuścił sparingi. Doszedł pan już do dyspozycji sprzed choroby?

Na pewno ta choroba nie ułatwiła mi zadania. Trafiła się niedobrym momencie. Później musiałem trenować więc więcej, konsultowałem oczywiście to w klubie, żeby jak najszybciej dojść do siebie i tak naprawdę czuję się już bardzo dobrze, choroba nie zostawiła na mnie żadnego piętna. Spokojnie wytrzymuję więc trudy całego meczu.

Bardzo pan podczas obozu przeżywał tę sytuację – koledzy trenowali, a pan musiał być w łóżku?

Przez pierwsze dni, kiedy ta choroba się zaczynała i były pierwsze objawy, to był najgorszy moment. Przez trzy dni miałem wysoką gorączkę i wysypkę. To było najgorsze, bo musiałem być sam w pokoju, odizolowany i nie czułem się dobrze. Z biegiem czasu, już powoli coś tam sam robiłem, a potem, gdy już było dobrze, to zacząłem treningi. Nie było tak, że w ogóle nic nie robiłem.

Nie był pan szczepiony na ospę?

Większość dzieci przechodzi ją w dzieciństwie, ja nie. Nie wiem, skąd mi się to przyplątało, kto by pomyślał, że akurat taka choroba mi się trafi…

Wróćmy do piłki. Zdobył pan czwartego gola w tym sezonie, na pewno będzie się panu teraz grało bardziej komfortowo.

Na pewno jest jakiś bodziec. Nie chodzi o motywację, bo zmotywowany jestem cały czas, ale o to, że w tej pracy, w tym co robię, mnie to upewnia. Nie mogę myśleć teraz w ten sposób, że jest dobrze, tylko dalej skrupulatnie pracować. Najważniejsze jest to, że drużyna zagrała dobrze.

Napastników rozlicza się ze strzelonych bramek. Choćby pan nie wiadomo jak dobrze zagrał, a nie zdobył gola, to nikt nie będzie o tym pamiętał. Miał pan już jakieś zniecierpliwienie, że piłka już od dłuższego czasu nie chce jakoś wpaść do bramki rywali po pańskich strzałach?

Pojawiało się to gdzieś z tyłu głowy, bo chciałem strzelić bramkę, ale też w ostatnich meczach nie grałem na pozycji numer dziewięć, tylko na „dziesiątce”. Wydaje mi się, że większość meczów zagrałem na „dziesiątce”. Wiadomo, wszyscy traktują mnie jako napastnika, nikt nie patrzy na mnie, jak na rozgrywającego. Rozumiem to. Nie mogłem jednak się za bardzo w to zagłębiać, że muszę coś za wszelką cenę, bo wiedziałem, jaką mam pracę do wykonania dla drużyny.

Było trochę zniecierpliwienia kibiców, bo ani pan, ani Benjamin Kallman nie mógł trafić do bramki rywali. Ostatnie gole przed spotkaniem ze Stala strzeliliście w jednym meczu – w Lubinie. Były między wami zakłady, kto pierwszy się przełamie?

Nie, raczej się na tym nie skupialiśmy. Pracowaliśmy i chcieliśmy, by cała drużyna dobrze funkcjonowała. Wiedzieliśmy, że prędzej czy później będą sytuacje i bramki.

W sobotę przed wami ciężki mecz z Piastem w Gliwicach. Ta ekipa musi walczyć o każdy punkt, bo celem numer jeden jest dla niej utrzymanie się w lidze.

Tak naprawdę żaden mecz nie jest łatwy. Na pewno nie możemy się bać. Chcemy wywieźć trzy punkty i będziemy na pewno nad tym pracowali na treningach.

      

Sportowy24.pl w Małopolsce

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Pomeczowe wypowiedzi po meczu Włókniarz - Sparta

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Patryk Makuch, napastnik Cracovii: Nie mogę myśleć, że jest dobrze, trzeba się dalej starać - Gazeta Krakowska

Wróć na sportowy24.pl Sportowy 24