– Myślę, że już przed przerwą mogliśmy zamknąć ten mecz. Nie wykorzystaliśmy jednak swoich okazji – zauważa trener Górnika, Pavol Staňo. – Problemy personalne sprawiły, że musieliśmy zagrać innym ustawieniem od tego optymalnego. Nie chciałbym jednak tym nas tłumaczyć – komentuje szkoleniowiec gości, Jarosław Skrobacz.
Gospodarze otworzyli rezultat spotkania w 26. minucie. Piłka w polu karnym rywali wpadła pod nogi Damiana Zbozienia, a ten pokonał stojącego między słupkami Kacpra Krzepisza (1:0).
Przyjezdni mogli wyrównać, ale turlającą się do bramki Macieja Gostomskiego piłkę dobił jeszcze Jakub Kisiel. Jak się chwilę później okazało, w momencie oddania chwilę wcześniej strzału przez Miroslava Iličića był na pozycji spalonej. – Nasz błąd, ale to też instynkt, pewien odruch. Tak w piłce bywa – uważa trener Podbeskidzia, Jarosław Skrobacz.
Zamiast 1:1 ekspresowo zrobiło się 2:0. Mający jeszcze w głowach zmarnowaną okazję sprzed kilkudziesięciu sekund Górale dali się zaskoczyć Górnikom. Paweł Żyra szybko uruchomił Marko Roginica, a ten zdobył gola w drugim meczu z rzędu.
– Cieszymy się z jego gola. Oby tak zostało już do końca sezonu. Marko ma jakość – chwali swojego podopiecznego trener Staňo. – Uważam, że drużyna przeciwna w ostatnich meczach musi zrobić naprawdę niewiele, aby strzelić nam gola – mówi z lekkim smutkiem szkoleniowiec Podbeskidzia, Jarosław Skrobacz. – Przyjechaliśmy do Łęcznej po punkty. Chcieliśmy wygrać, dlatego z remisu również nie bylibyśmy zadowoleni. Niestety nawet po dobrych momentach w pierwszej połowie nie byliśmy w stanie oddać celnego strzału. A sytuacje ku temu były. To nie zmienia faktu, że zwycięstwo Górnika jest zasłużone, dlatego gratuluje rywalom – dodaje.
Dla Górnika to dziesiąty triumf w sezonie ligowym (bilans 10-12-4). Podbeskidzie ma ich tylko cztery (4-9-13).
– Oczywiście można powiedzieć, że graliśmy z zespołem z dolnej strefy tabeli, ale wydaje mi się, że przeciwnicy zaprezentowali się bardzo dobrze, dlatego dodatkowo jeszcze trudniej było nam dzisiaj grać – ocenia Pavol Staňo.
W drugiej części meczu gospodarze cofnęli się, a inicjatywę przejęli goście. Na gole się to nie przełożyło. Co prawda Bartosz Bida umieścił piłkę w siatce, ale był na spalonym. Podobnie jak Karol Podliński dla Górnika. Wynik 2:0 zmianie zatem nie uległ.
– Po zmianie stron wszystko postawiliśmy na jedną kartę. Próbowaliśmy atakować, lecz znowu nie było celnych strzałów. A bez nich bramki się nie zdobędzie. Stąd też porażka – analizuje trener Podbeskidzia.
W kolejnej serii gier Podbeskidzie zmierzy u siebie (14 kwietnia, godz. 18) z Polonią Warszawa, natomiast Górnik na wyjeździe (12 kwietnia, godz. 18) z Zagłębiem Sosnowiec, które poprowadzi już nowy trener, Marek Saganowski.
– Pewnie to zawsze jakiś impuls. Raz działa, a raz nie. Nam pozostaje nam tylko dobrze przygotować do kolejnego meczu – wyjaśnia Pavol Staňo. – Nie wiem, co się dzieje w Sosnowcu. Na pewno jednak personalnie Zagłębie jest ciekawą drużyną. Nie spodziewałbym się zatem lekkiego meczu – przestrzega trener przed konfrontacją z przedostatnią siłą w stawce.
Pomeczowe wypowiedzi po meczu Włókniarz - Sparta
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?